32. Chuja mi zrobisz

1.7K 49 19
                                    

To chyba jakiś żart.

- Jak znalazłeś mój adres? - spytałam z wyrzutem, ale w głębi serca byłam przestraszona.

Michała nie było, ponieważ był właśnie w studio i pracował nad płytą. Bardzo się stara i chce zadowolić swoich fanów. Jeszcze dla niego ta płyta będzie dosłownie „potrójnie" ważna, bo jak wiemy liczba trzy ma dla niego wyjątkowe znaczenie.

- Popytałem. - rzucił

- Świetnie, także teraz możesz już spierdalać. Jak jeszcze raz tu przyjdziesz zadzwonię po policję i powiem, że jesteś jakimś pieprzonym stalkerem!- krzyknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Zakluczyłam drzwi od razu na dwa zamki i pognałam na balkon w celu zapalenia papierosa.

***

Moje życie w końcu się uspokoiło i mogłam być szczęśliwa. Chyba po tak długim czasie mi się należało, co?

Nie wszyscy są jednak tego zdania i nadal próbują uprzykrzyć mi życie.

Ten dzień był wyjątkowy, oryginalny i pewnie nie powtarzalny. A stał się takim, ponieważ przeszłość znowu zaczęła deptać mi po piętach.

Zadzwonił mój telefon jakoś nie długo po moim niespodziewanym gościu. Był to numer nieznany, ale odebrałam.

- Halo? - spytałam z pretensją w głosie, ponieważ nie miałam już humoru.

- Cześć, córeczko! - przywitała się ze mną uradowana. Słysząc jej przesłodzony głos, aż zdębiałam. Totalnie wryło mnie w drewnianą podłogę, na której stałam. Czemu do mnie dzwoni? O co chodzi?

Może to okropne, ale czasami żałuje, że moja matka wyleczyła tego raka. Naprawdę mam jej tak dość. Wyrządziła mi w życiu tyle krzywd, że chyba nie zliczyłabym ich na żadnym liczydle. Zrobiłam trzy wydechy i wdechy, by choć troszkę się uspokoić. Mój głos musiał brzmieć twardo i groźnie, jakby nic mnie nie ruszało. Jeśli znowu będzie mnie szantażować, nie mam jej ulec. Gdyby co zawsze obok jest Michał, prawda?

- Czego chcesz? - spytałam znów nie miło, chciałam wszystko załatwić jak najszybciej, by nie rozmawiać już z tą kobietą.

- A muszę czegoś chcieć? Chciałam się tylko zapytać co u ciebie? - pisnęła szczęśliwa, a mój żołądek zrobił chyba z trzy fikołki na raz. Zaraz zwymiotuje.

- Nie zgrywaj głupiej, nigdy mnie nie kochałaś ani nie interesowałaś się mną, także nie udawaj. Już za dobrze znam te twoje gierki.

- Jaka ty jesteś okropna. Do własnej matki się tak odzywasz?! - odparła oburzona

- Tak, bo i tak nią nie jesteś. Prawdziwa matka kocha swoje dziecko, mnie nie kochasz także odpowiedz sobie sama, czy jesteś taka super. Ty tylko mnie urodziłaś. Już równie dobrze mogłaś mnie usunąć.

- Masz racje. - w końcu się przyznała, jak dobrze. Już myślałam, że znowu coś jej jest i może ma jakiś udar. - Chciałam cie usunąć. Mieliśmy jechać za granice i to zrobić, ale akurat nie uzbieraliśmy pieniędzy na zabieg. - rzuciła podle. - Ale chyba dobrze, że cie nie usunęłam, bo kto by mi pieniądze dawał jak byłam chora. Znając zarobki twojego ojca, nie było by mnie tu już.

- Jaka szkoda. Teraz żałuje, że się dokładałam.

- Musiałaś, inaczej straciłabyś wszystko. - burknęła

- Teraz już nic nie muszę, także odpierdol się ode mnie. - warknęłam zła

- Słownictwo młoda damo, manier powinnaś się nauczyć.

- Nie będziesz mnie pouczać, kiedyś robiłaś to non stop, ale skończyło się, Karina. - fuknęłam na nią. Nie cierpiałam tej kobiety całym swoim ciałem, sercem, mięśniem. Dosłownie wszystkim. Nigdy nie zwracałam się do swojej matki, „mamo", tylko po imieniu, czyli Karina, ponieważ te słowo na „m" nie przeszłoby mi przez gardło.

- Oj uważaj, bo zrobię ci z życia piekło - zaśmiała się perfidnie.

- Ty jesteś pod Krakowem, a ja w Warszawie. Chuja mi zrobisz.

- Ach tak? Może tobie nic fizycznego nie zrobię, ale jest przecież Michał. - myślałam w tym momencie, że ją zabije. Skąd do cholery ona o nim wiedziała? Obiecuje, że jeśli choć kolejny raz wypowie jego imię to przyjadę i ją zabije.

- Skąd do cholery o nim wiesz? - spytałam złym, ale drżącym głosem.

- Maks wszystko mi powiedział. Po waszym zerwaniu poopowiadał mi o twoim życiu. To jak się tobie układa. Cała rodzina ma z nim super kontakt i wieczorami śmiejemy się z twojego nieszczęśliwego życia. - mogłam się domyśleć, że to on im wszystko wyśpiewał. Jeśli Maks przyszedł do mnie dzisiaj i zna mój adres to moja matka tym bardziej. Jestem już skończona. Proszę wykopcie mi grób. 

- Jesteś popierdolona! - krzyknęłam w powietrze

- Mam drugi telefon pod ręką, także zawsze mogę na niego coś zgłosić. Nie ma czystej kartoteki. Przecież wiesz do czego jestem zdolna, także nie przeceniaj moich możliwości.

- Co mam zrobić? - spytałam

- Potrzebuje z ojcem 200,000 tysięcy. Chcemy pojechać sobie na wakacje i przy okazji trochę życie sobie polepszyć. Masz czas do końca tygodnia. - całe szczęście, że jest poniedziałek!

- Żartujesz sobie tak? Skąd mam ci wytrząsnąć aż taką kwotę. - złapałam się za głowę

- Nie udawaj! - krzyknęła, a krew w moich żyłach zastygła. - Wszyscy wiedzą, że jesteś z nim tylko dla pieniędzy. Łatwo od niego tą kwotę wyciągniesz. Pewnie dajesz mu tylko dupy i on i ty jesteście zadowoleni. - prychnęła

- Gówno o nas wiesz! Daj spokój jemu, gnębij mnie, ale nie jego. - mój głos zadrżał.

- Dobrze, jak sobie chcesz. Za tydzień widzimy się w domu. - zarządziła - Pamiętaj, aby wziąć pieniądze.

- To nigdy nie był mój dom. - prychnęłam

- A wiesz jak bardzo mnie to obchodzi? - spytała i rozłączyła się.

Wdech

Wydech

Wdech

Wydech

Najgłośniej jak tylko potrafiłam, krzyknęłam. Był on tak straszny i smutny, że naprawdę nadał by się do jakiego katastroficznego filmu.

Moja matka o nim wie...

To jest nasz koniec...

Mój koniec...

Nie chce go krzywdzić, ani na nic narażać, ale od kiedy Karina o nim wie, nie jest przy mnie bezpieczny. Muszę dać mu spokój i odejść, aby mój Michaś był bezpieczny.

„Jesteś Bajką" - |Mata FF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz