„im changing, sadly without you..."

162 11 2
                                    

Nie potrafiłam powiedzieć co czułam w tamtym momencie gdy ich zobaczyłam razem.
Rozpacz? Ból? Zdradę? Chyba wszystko na raz.
Najbardziej bolało mnie to że nawet nie powiedziałam Juniorowi o moim wyjeździe.
Czyli gdy wróci do domu i pobiegnie do mojego pokoju żeby mnie wyściskać zobaczy tylko puste pomieszczenie z kilkoma zastawionymi na łóżku koszulkami piłkarskimi.
Nie chciałam żeby tak to wyglądało, ale na ten moment innej opcji nie widziałam.
Oczywiście Cris wydzwaniał do mnie po 100 razy dziennie ale musiałam to ignorować.
Na początku było ciężko ale później już nawet udało mi się zablokować jego numer.
Opowiedziałam również o wszystkim Antoneli która powiedziała że postąpiłam dobrze, i zaoferowała swoją pomoc z dziećmi oraz utrzymaniem gdybym miała problem. Tacy przyjaciele to skarb.
Dostałam również propozycje od pewnej znanej hiszpańskiej marki żeby zareklamować ich produkt na swoim instagramie, który w ostatnim czasie strasznie wzrósł w obserwujących poprzez wpływ paparazzi oraz samego Cristiano.
I pomimo że wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku, ja sama nie czułam się dobrze. Psychicznie i fizycznie było coś ze mną nie tak.
Czułam straszną pustkę, jakbym straciła jakąś cząstkę siebie. Jakąś dziurę w sobie której nie dam rady sama zakleić. Wykańczało mnie to strasznie, i jeszcze ta świadomość że zostawiłam Juniora bez żadnych wyjaśnień, bolała mocniej.
Z każdym dniem chciałam wrócić do Cristiano, rzucić mu się w ramiona i przebaczyć wszystko co zrobił, ale moje serce bało się iż po przyjeździe tam zastane Clair na moim miejscu.
Może już nawet ich coś łączy? Nie wiem...

~*~
Tydzień od „separacji" czułam się jeszcze gorzej.
Mój brzuch bolał mnie strasznie, a wymioty zdarzały się po prawie każdym posiłku.
Zaczęłam panikować, bojąc się o moje dzieci, oraz o swój stan ogólny. Umówiłam się więc na wizytę do lekarza żeby sprawdzić co mi jest i w razie czego się doradzić.
A jeżeli o moją współpracę chodzi, wyszła fantastycznie.
Już dzień po ogłoszeniu jej napisało do mnie kilka sławnych marek tak jak LV, Gucci, czy Prada.
Byłam zafascynowana nowym życiem, jednakże nawet i ono nie dawało mi 100% satysfakcji.
Nie jestem typem kobiety która zakochuje się w chłopaku, a gdy ten ją rzuci idzie do innego.
Wiem że nie odkocham się w Cristiano przez następne miesiące, może lata. Zwłaszcza że jest on wszędzie.
Na bluzkach, bilbordach, w reklamach, na jedzeniu, a co najgorsze na ustach wszystkich.

Swojego mieszkania nie opuszczałam prawie wcale w strachu przed Paparazzi. Nie chcę zaszkodzić karierze Portugalczyka, a jedno zdjęcie odrazu mogło by roznieść plotki o naszej dwójce. Już nie mówiąc że czasami wplątywany w to jest Junior.

Podczas oglądania mojego ulubionego filmu, na telefon przyszedł mi SMS. Był on od Marcelo, co strasznie mnie zaskoczyło, ponieważ  chłopak wcale się do mnie nie odzywał, w sensie rozmawialiśmy ale nigdy prywatnie, bez Crisa w pobliżu.

Marcelo:
Hej Georgina. Wiem że nie powinienem ale jestem zmartwiony postawą Cristiano. Przychodzi na treningi jakiś wypluty, w dodatku nie chce mi powiedzieć ci jest z nim nie tak. Czy wiesz może o co chodzi? Zaczynam się lekko martwić, nie wiem czy to nie po tym ostatnim finałowym meczu...

Przeczytałam wiadomość od Marcelo kilka razy żeby nie przegapić żadnego słowa, kropki czy przecinka.
Było mi żal Brazylijczyka, który ewidentnie martwił się o przyjaciela. Chociaż, jeżeli Cristiano na prawdę zależy na swoim przyjacielu powinien mu chyba powiedzieć coś tak ważnego. Postanowiłam że odpisze chłopakowi w jak najdelikatniejszy sposób.

Georgina:
Hej Marcelo. Miło że się troszczysz, jednakże zachęcała bym Cię do rozmowy z Cristiano. Ciężko mi mówić o tym co zrobił, zwłaszcza że do końca nie wiem o co w tym wszystkim chodziło, to skomplikowane... Po prostu musisz go o to zapytać osobiście.

Tak napisaną wiadomość wysłałam blokując swój telefon, żeby trochę od niego odpocząć.
Próbowałam chociaż na moment wyłączyć swoją głowę, i skupić sie na filmie który oglądałam ale nie potrafiłam.
Moje myśli krążyły wokół Crisa 24/7. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Tak na prawdę mogłam osadzić go źle, ponieważ nawet nie dałam mu wytłumaczyć tego wszystkiego, ale nie wiem...
Nie mogę też zwalać winy na siebie, to strasznie skomplikowane.
Z każdą godziną, z każdym dniem, było coraz gorzej.
Musiałam jednak jakoś sobie z tym radzić, pomimo że nie potrafiłam.

~*~
Następne dni to była istna masakra.
Jadłam wszystko co wpadło mi w ręce potem i tak wszystko zwracając. Doszło to do tego, że w drugim miesiącu ciąży ważyłam tyle co przy jej początku. Nawet nie wiem czy nie mniej!
Gdy sobie to uświadomiłam wpadłam w straszną panikę.
Nawet nie wiem co mną kierowało, jednak zadzwoniłam szybko po karetkę pogotowia, w obawie co się dzieje.
Stres nie jest podobno przeznaczony dla kobiet w ciąży. Jeżeli to faktycznie prawda, to chyba ja swój stres dawno przedawkowałam.
Karetka przyjechała po 20 minutach, a oczekiwanie na nią dłużyło się śmiertelnie.
O mojej „podróży" do szpitala, powiedziałam tylko Antoneli, która miała do mnie przyjechać jak najszybciej się dało. Jednakże było to trudne ponieważ jej mąż Messi gra w drużynie w Paryżu.

Przy wjeździe do szpitala moje ręce się trzęsły.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W koło mnie latali lekarze jakbym miała zaraz umrzeć.
A sama nie wiedziałam co złego w tamtym momencie się ze mną działo...

ELO! Mam jakiś problem ostatnio z pisaniem rozdziałów bo mam zajebiste pomysły ale nie wiem jak je wdrążyć żeby nie było za dużo na raz i za szybko.
No cóż, jakoś dam radę, dajcie znać co wam sie nie podoba i co poprawić!

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz