ROZDZIAŁ 31

149 16 3
                                    

Dni mijały nieubłagalnie szybko, Neteyam chodził przez ten cały czas podenerwowany, a obecność Kinnat oraz Aonunga nie polepszała przeprowadzanych szkoleń 

- Ale jeszcze raz.. - Teca przewrócił oczami gdy osiemnastolatek nie zdążył zrobić uniku przed nadlatującą śnieżką 

- To nie moja wina! - osiemnastolatek wskazał na zadowolonego Na'vi, który zaczął formować kolejną porcje śnieżek 

- Aonung, dorośnij.. - Kinnat przewróciła oczami wracając do obserwacji narzeczonego i brata

- Dlaczego? Świetnie się bawię! - czarnowłosy wzruszył ramionami 

- Zróbmy sobie przerwę.. - zrezygnowany Neteyam usiadł obok kamienia na którym siedziała jego narzeczona 

- Mój kochany.. - Kinnat szepnęła czule przytulając partnera 

- To obrzydliwe. - Teca usiadł naprzeciwko przyjaciół - Acair cię rozgniecie. Jak robaka. - stwierdził podpierając się rękoma o kolana 

- Wiem.. - czarnowłosy odsunął od siebie białoskórą i rozejrzał się po okolicy - Wiem.. - dodał wypuszczając głośno powietrze

- I co zamierzasz z tym zrobić? - Aonung usiadł obok Teca tym samym przesuwając go

- Nie rozpychaj się. - białowłosy szepnął szturchając go łokciem 

- Jeszcze nie wiem, ale po pierwsze to chciałbym przeżyć. Dlatego poprosiłem cię o pomoc, a jedyne co dostaje to śnieżki. 

- A'gulug to ciężkie i bardzo silne zwierzę. Ciężko je zranić, dlatego dzięki nim można pokazać jak silnym się jest. Nie potrafisz w porę uniknąć śnieżki, więc o czym ty chcesz ze mną rozmawiać? - białowłosy wzruszył ramionami 

- Ja potrafię, naprawdę. - Neteyam próbował się bronić, jednak na marne 

- Gadaj se gadaj, ja swoje wiem. - brat Kinnat zaśmiał się kręcąc z politowania głową 

- Tak? Taki jesteś cudowny? A przypomnieć ci, jak za dzieciaka bałeś się własnego cienia? Pohamuj się trochę, bo nie jesteś znowu jakimś specem od walk. - oboje zmierzyli się wrogo 

- Kinnat.. - Neteyam szepnął wstając przy tym z ziemi - Lepiej już wracajmy. - dodał ujmując jej dłoń 

- Nie można pozwolić by teraz każdy, traktował każdego jak jakiegoś wyrzutka. - dziewczyna ostatni raz spojrzała na brata i jego partnera, po czym wraz ze swoim narzeczonym udali się na spacer

To był jeden z nielicznych momentów w ich życiu, gdzie mogli pobyć sami. To nie tak, że obecność ich pierworodnych pociech im przeszkadzała - wręcz przeciwnie nie oddawali ich chętnie w ręce innych członków rodziny. Mimo to czasami woleli pobyć sami, porozmawiać oraz pośmiać się bez ograniczeń

- Brakowało mi tego. - westchnął po tym jak czule pocałował dziewiętnastolatkę w usta

- Mi również. - białowłosa odpowiedziała wsłuchując się w delikatny szum fal - Dasz radę, wierzę w ciebie. - dodała po dość dłuższej chwili 

- Jako jedyna. - osiemnastolatek stwierdził smutno - Nawet moja własna rodzina nie wierzy.. 

- Boją się. Ja wcale się im nie dziwię. - Kinnat usiadła na kolanach chłopaka okrakiem, po czym objęła jego twarz dłońmi - Jesteś najlepszy. Skopiesz dupę temu Acairowi. - westchnęła przykładając swoje czoło do jego 

- Obyś miała rację.. 

Następnego dnia Kinnat korzystając z nieobecności Neteyama, zaprosiła do siebie swoich braci. Nastolatkowie nie byli zadowoleni z tej sprawy, jednak bez zbędnych sprzeczek pojawili się w Igloo siostry. We trójkę usiedli dookoła ogniska, gdzie smażyła się już ryba którą mieli wspólnie zjeść

- Dlaczego on musi tu być? - Teca wskazał na młodszego brata, ten z kolei opuścił swoje uszy w celu wyrażenia smutku jaki odczuwał przez zaistniałą sytuację

- Dlatego, że musi to zakończyć. Neteyam rozmawia ze swoim rodzeństwem, dlatego ja porozmawiam z wami. - dziewiętnastolatka warknęła spoglądając kotem oka na kosze gdzie spali jej synowie - Wszyscy wiemy, że za naszymi porarzkami stoi Acair, a i tak odwracamy się do siebie plecami.

- To ten baran mógł mu niczego nie mówić. - Teca westchnął spoglądając na brata

- Czułem się samotny. - Rian rozłożył ręce 

- Samotny? Człowieku, ty mi życie zniszczyłeś! Ojciec nie chce mnie widzieć!

- Doprawdy? A co ja mam powiedzieć? Wszyscy się mnie wstydzicie! Straciłem rodzeństwo, i jedynego przyjaciela.. O dziewczynie nie wspomnę.. - Rian przygarbił się lekko - Żałuje, chce to naprawić..

- Naprawić? Nie ośmieszaj się. - Teca wstał i skierował się w stronę wyjścia - Wszystko zniszczyłeś.

- Cicho. - oboje spojrzeli w kierunku białowłosej - Mam dość tych wszystkich kłótni. Żyjemy krótko, nie ma czasu na jakieś głupie kłótnie. Rian zrobił źle, nie zasługuje na wybaczenie, ale i nie na wieczną pogardę ze strony najbliższych mu osób. To jest wciąż nasz mały braciszek..

- Czy ty się słyszysz? Macierzyństwo całkowicie odebrało ci rozum, czy to może Neteyam ci mózg ciągle pierze. - białowłosa niewytrzymała i w pośpiechu ustała obok bliźniaka - Jeszcze raz powiesz coś złego na temat mojej rodziny, to osobiście dopilnuje, żeby żyło ci się gorzej niż niejednemu robakowi. Rozumiesz? - warknęła 

- Straszyć, to ty se możesz jakieś dzieciaki. Nie ufam temu białemu zasrańcowi, temu niebieskiemu diabłowi, a tym bardziej tobie.  

- Tak? To czemu tu przyszedłeś? - Rian ustał pomiędzy rodzeństwem starając się ich uspokoić, jednak silne emocje jakie targały tą dwójką były nie do powstrzymania - Dlaczego mu pomagasz, skoro i w twoich oczach stał się diabłem?! 

- Nie mam pojęcia! Przyszedłem tu, bo liczyłem że chcesz to zakończyć. Na początku to było fajne, zderzenie dwóch światów tego samego gatunku, ale wymknęło się spod kontroli. Oni sprowadzili na nas niepokój! 

- Ten niepokój był z nami już jakiś czas! - pod wpływem krzyków dwójka małych chłopców zaczęła płakać, Kinnat była zbyt zajęta kłótnią by do nich podejść dlatego zrezygnowany Rian starał się nimi zaopiekować jak najlepiej się dało

- Nie. Wszystko zaczęło się pieprzyć, jak oni przylecieli na tych swoich ptaszyskach. Wtedy i ty kompletnie przestałaś myśleć. Skoro Acair był taki zły, to dlaczego prędzej nie zerwaliście? Gdyby nie Neteyam, to byś była z nim do końca. Ale ten niebieski się pojawił, a ciebie coś zaswędziało! I teraz masz! - chłopak wskazał na swoich siostrzeńców - Momentalnie, Acair zły, a Neteyam najlepszy.. Spójrz na niego. Niejedna stara baba jaką zapewne Rian posuwał w ostatnim czasie, byłaby od niego lepsza pod każdym względem. Głupia śnieżka do cholery! Ale nie, pan Neteyam jest idealny. Jest cudowny, silny, każdy u niego w klanie go kocha, bla, bla, bla. Obudź się! On cię oszukuje! Są w niebezpieczeństwie, taka córka Wodza to smaczny kąsek, bo jak nie patrzeć to nasz kięciulo już nie ma władzy. Został tylko tytuł jakim posługuje się tatuś, i więzy krwi od strony mamusi.. 

- Przestań.. - Kinnat opuściła uszy, jednak wciąż starała się nie dać za wygraną - Nikt nie jest idealny. 

- Właśnie. Ale ty jego, i tą popapraną rodzinkę wysławiasz jak tylko możesz.. Kinnat, nie idę za Acairem, kolejny kretyn, ale on by się bardziej nadawał na Wodza, niż Neteyam. Jest jednym z naszych.. Wie czego potrzebujemy, jakie są dookoła nas zagrożenia.. A Neteyam? Dla niego liczy się tylko jego rodzina.. Ty i dzieciaki jesteście tylko jego kotwicą, bo żadna kara nie jest mu straszna dopóki chłopcy żyją.. - Teca odwrócił się na pięcie i wyszedł 

- Pomożesz? - Rian spojrzał na siostrę błagalnie, gdy na obu rękach trzymał pociechy dziewczyny    

- Pewnie.. - odpowiedziała smutno i przejęła jednego z synów 

- Nie wiem czy to coś zmieni, ale ja nie uważam tak jak Teca..

- Ty to się lepiej zamknij.

SERCE LODU // NETEYAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz