~waiting in the sky~

1K 68 55
                                    

~~~~~
Serdecznie dziękuje za 10k wyświetleń
Jesteście niesamowici<3
~~~~~

~James Potter~

Obudził mnie głośny huk upadania czegoś na podłogę, a potem rozbijania sie szkła. Podniosłem sie gwałtownie z Łóżka, które nawiasem mówiąc nie było w barwach Gryffindoru. Regulus stał obok szafy, a wokół niego było pełno odłamków szkła. Rozejrzał sie wokół siebie i zmarł kiedy mnie zobaczył.

-nic ci sie nie stało?- wstałem z łóżka i chwyciłem różdżkę, jednym zaklęciem pozbyłem sie szklą z podłogi.

-Przepraszam, że cię obudziłem- powiedział i spuścił wzrok- chciałem jedynie posprzątać, po wczoraj.

-nie masz za co przepraszać- przyciągnąłem go do uścisku.

-przepraszam za wczoraj- powiedział kiedy sie od siebie odsunęliśmy- za dużo wypiłem, nie powinienem był pić.

-Jedyne za co możesz przepraszać to za to, że piłeś beze mnie- pocałowałem go w nos- kiedy Syriusz wyjdzie z szpitala robimy imprezę i musisz przyjść wraz z Evanem.

-pomyśle nad tym- odpowiedział.

Regulus zaczął zbierać resztę butelek, a ja mu w tym pomagałem. Było ich mało wiec już po chwili wszystkie leżały w kuble. Podszedłem do mojego chłopaka, który stał przy szafie i przytuliłem go od tyłu. Pocałowałem go w kark, na co on sie wzdrygnął.

-idziemy zapalić?- wymamrotałem mu w kark.

-nie chcesz sie pierw przebrać?- spojrzał sie na mnie wymownie. Wciąż miałem ubrania z wczoraj.

-Nie mam mundurka- odpowiedziałem.

-Ubierz coś mojego, a potem pójdziemy do ciebie i ubierzesz mundurek- machnął ręką- i tak jest tak wcześnie, że nikt nie zwróci uwagi na go jak wyglądasz.

Uśmiechnąłem sie szeroko, puściłem go i podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej jakiś podkoszulek i sweter. Spodnie zostawiłem sobie moje z wczoraj. Podszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i zacząłem sie przebierać. Po skończeniu tego zacząłem przemywać twarz ale moja uwagę przykuła jedna rzecz leżąca na umywalce. Bandaże. Świeża dopiero co otwarta paczka bandaży. Wziąłem ją do ręki. Była do nich przypięta na agrafke karteczka z napisem: Własność R.A.B. Ewidentnie była otwarta i używana patrząc na to jak wygląda jej początek. Był nie równy i podarty. Regulus używał bandażu? Po co?
Wziąłem swoje ubrania i wyszedłem z toalety. Regulus siedział na łóżku i palił papierosa. Przyjrzałem mu sie uważnie. Nigdzie nie dostrzegłem bandaża na nim. Wtedy mnie coś olśniło.

-Regulus?- spojrzałem sie na niego, a ubrania położyłem na półce w szafce- Pokażesz mi proszę twoje przedramiona?

-Co?- spojrzał się na mnie- chyba nie sadzisz, że znajdziesz tam mroczy znak?- prychnął ale spojrzał się na mnie nie ufnie.

-Nie, nie! Nigdy bym cię o to nie posądził- podszedłem do niego i usiadłem obok-Wczoraj wieczorem zobaczyłem poparzenia na twojej ręce i proszę powiedz. Skąd to masz?- Regulus obrócił głowę w przeciwną stronę- Kochanie, proszę. 

-Chodzmy stąd- spojrzał się na śpiących Croucha i Evana- nie chce by ktoś inni się o tym dowiedział.

 Wstał z łóżka. Zgasił papierosa w popielniczce. Wziął torbę i zarzucił ją na ramie. Wstałem i podszedłem do niego, złapałem go za rękę, a on zaczął iść. Wyszliśmy z pokoju wspólnego Slyttherinu i zaczęliśmy iść. Szliśmy w ciszy, aż doszliśmy do pustej ściany, Regulus puścił moją rękę i przeszedł trzy razy obok tej ściany. W jej pustym miejscu pojawiły się drzwi. Ślizgon otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do środka. Przeszedłem przez nie i zatkało mnie z wrażenia. 
 W pokoju znajdowała się jedna kanapa w butelkowym odcieniu z pomarańczowymi poduszkami. Przed nią był drewniany stolik, a na nim zaparzać do herbaty. Ściany były pokryte brązowym kolorem oraz paroma obrazami. Większość z nich przedstawiała naturę albo krajobrazu, kilka z nich przedstawiało różne inne rzeczy. Była też jedna wielka biblioteczka, wypełniona po brzegi książkami. Regulus wyminął mnie i usiadł na kanapie, zrobiłem to co on. On sam oparł swoją głowę o moje kolana, a ja zacząłem głaskać go po włosach. 

-Kiedy Syriusz prawie umarł...- zaczął- Uciekłem na Błony i wspiąłem się na drzewo i tam...- wziął głęboki oddech- Wziąłem zapalniczkę i przyłożyłem ją do ręki. Bolało ale pomogło. Od tamtej pory robię to ciągle. Dzisiaj rano też, dlatego ten bandaż. By mi krew nie zaplamiła mundurka. 

-Dlaczego?- zapytałem w łzami w oczach.

-Bo nie umiem wytrzymać z poczucia winy- podniósł sie ze mnie i usiadł na skraju kanapy- mam wrażenie, że to ja zabiłem Syriusza i tylko przynoszę wam kłopoty. Kiedy się z wami nie przyjaźniłem to byliście wspaniałymi huncwotami, co chwila robiliście jakiś żart, a od kiedy ja jestem to co? Może zrobiliście z pięć żartów, a mamy prawie listopad. 

-Skarbie ale to nie jest twoja wina- powiedziałem i podszedłem do niego. Kucnąłem przy nim i położyłem głowę na jego kolanach- To, że Syriusz zrobił to co zrobił, nie jest winą. Wiedz, że on cię skrzywdził, użył jebanego cruccio na tobie, próbował umrzeć ale to nie wybacza tego co zrobił. 

-Chciałbym tak myśleć ale moja głowa wciąż mówi inaczej- spojrzał mi w oczy. 

-To niech twoja głowa się zamknie- wstałem, podałem mu rękę, która złapał i pociągnąłem go do góry- dasz rade odtwarzać płyt wytworzyć w tym pokoju? 

-Pomyśl o czym chcesz i to tutaj sie pojawi. 

 Uśmiechnąłem się do siebie. Pomyślałem o odtwarzaczu płyt i płytach wszystkich moich ulubionych zespołów. Obok mnie pojawiło sie to o czym myślałem. Kucnąłem przy płytach i odnalazłem te, która będzie pasować. David Bowie Starman. 

 Włożyłem ją delikatnie do odtwarzacza i przewinąłem do piosenki o tym samym tytule co album. Puściłem play i pierwsze  melodię zaczęły docierać do naszych uszu. Złapałem Rega za ręce i przeciągnąłem na wolną przestrzeń w pokoju. 

-Umiesz tańczyć mniej poważnie?- zapytałem przekrzykując piosenkę. Kiwnął głową na tak. 

 Złapałem go obiema rękami za biodra i zacząłem się kołysać do rytmu. Regulus zarzucił mi ręce na szyje i uśmiechnął się szeroko. Pocałowałem go w usta nieustanie tańcząc do piosenki. Piosenka przyśpieszyła, a ja zacząłem śpiewać.

-THERE'S A STARMAN!- Wykrzyczałem, a Regulus się zaśmiał- WAITING IN THE SKY!

 Złapałem jego dłonie i splotłem je ze swoimi. Obróciłem go jakbyśmy tańczyli walca. Ślizgon wybuchnął głośnym śmiechem. Staliśmy twarzą w twarz. Piosenka huczała nam w uszach, a ja patrzyłem się w piękną twarz mojego chłopaka. Ponownie złapałem go w tali ale tym razem przyciągnąłem go do głębokiego pocałunku, który on oddał. Odsunęliśmy się od siebie, a ja uśmiechnąłem się do niego flirciarsko. Popchnąłem go na ścianach obok nas. Regulus spojrzał na mnie zszokowany. Dałem ręce po miedzy jego głowę, a kolano oparłem o ścianę miedzy jego nogami. Pocałowałem go ostro, a on go oddał. Ugryzłem go w język na co on cicho jęknął. Jedną ręką złapałem go za udo i wbiłem paznokcie w materiał znajdujący sie na nich.

-jesteś taki piękny- wyszeptałem mu do ucha.

-Ty też- odpowiedział mi i złapał swoimi rękami moja twarz i przyciągnął do pocałunku.

Kiedy sie od siebie odsunęliśmy ten złapał mnie za reket i pociągnął za sobą. Podeszliśmy do kanapy i pchnął mnie na nią. Usiadłem na niej, a on na moich kolanach. Ponownie złapał moja twarz i wbił sie w moje usta. Odsunął sie ode mnie i zaczął całować moją szyje, lekko ją gryząc. Złapał za krawędź moje swetra i pociągnął do góry ściągając go wraz z podkoszulkiem który miałem na sobie. Rzucił ubrania gdzieś na podłogę i zaczął całować mnie po torsie. Zjechał do brzucha i zaczął mi na nim robić malinki. Po chwili odsunął się i spojrzał na mnie. Był cały zaczerwieniony. Ukrył twarz w dłoniach, a ja sie zaśmiałem. Przytuliłem sie do niego.

-nigdy więcej tego nie robię- stwierdził po chwili.

-mówisz to samo od miesiąca skarbie- odpowiedziałem mu z uśmiechem.

/***\
[Słów 1210]

Jebie to nie umiem w takie sceny

light in the dark [Jegulus]Where stories live. Discover now