~werewolf~

797 58 48
                                    

~Regulus Black~

Obudziłem się jak zwykle wcześnie rano, chociaż dzisiaj i tak bardzo późno bo o siódmej. Całe moje ciało umierało, a ja w nim. Kac mnie dobijał. Nie mam sił choćby podnieść ręki by sięgnąć po wodę, więc podałem się i przyłożyłem się głową w poduszkę. Leżałem tak, aż usłyszałem jak budzi sie pierw Evan, co poznałem po krokach jakie robi, a zaraz za nim Barty. Krzątali sie i ogarniali, a potem jeden z nich wyszedł. Zakładam, że Barty.
Rosier podszedł do mnie i mną potrząsnął.

-Regulus wstawaj!- powiedział głośno.

-robię sobie wolne- odpowiedziałem i machnąłem ręką trafiając go w twarz.

-Powiem Ślimakowi, że zachorowałeś- powiedział mój przyjaciel- przyjdę po lekcjach.

Wyszedł z pokoju, a ja westchnąłem głośno w poduszkę. W mojej głowie aż huczało od myśli i resztek alkoholu. Czemu mi nie powiedzieli o niczym? Nigdy w życiu bym ich nie wydał. Kurwa jako animag mogłem pomóc Remusowi lepiej znosić pełnie, poszukałbym czegoś co by mu pomogło przetrwać pełnie ale oni nic mi nie powiedzieli. Czemu mi nie zaufali? Od tych myśli zrobiło mi sie nie dobrze. Podniosłem sie gwałtownie z łóżka, co poskutkowało zawrotami głowy i wyjebaniem się. Nie mając więcej sił przeczołgałem sie do łazienki, dziękując Marlinowi za to, że drzwi były otwarte. Doczołgałem się do kibla i zwróciłem całą zawartość żołądka do niego. Nie poczułem sie lepiej. Wstałem na nogi i podszedłem do zlewu. Przepłukałem usta wodą i odrazu umyłem zęby. Wróciłem do pokoju i położyłem sie na łóżku.
Leżałem, myślałem i wpatrywałem się w nicość. Minęło trochę czasu. Zegar zaczął wskazywać, że jest trochę po dziewiątej. W dalszym ciągu nie miałem na nic sił, podciągnąłem jedynie kołdrę aż do brody i skuliłem się na łóżku. Próbowałem w końcu zasnąć, by przestać słyszeć moje własne myśli. Nie dane mi było jednak zasnąć bo ktoś wparował do mojego pokoju z hukiem. Odrazu poderwałem się z łóżka i dobyłem różdżki. Po sytuacji z Syriuszem dmucham na zimne. Na końcu mojej różdżki znalazł sie mój chłopak- James Potter. Odłożyłem różdżkę i z powrotem położyłem się pozycji co poprzednio.

-Jak sie czujesz?- zapytał Potter- Rosier powiedział, że kiepsko.

-Miał racje- odpowiedziałem oschle.

-Musicie przestać tyle pić- stwierdził.

-A ty powinieneś mi mówić wszystko- wysyczałem i usiadłem na łóżku patrząc mu w oczy.

-Przecież mówię!- krzyknął James, przez co rozbolała minie głową i napięły sie wszystkie mięsnie.

-Nie mówisz- odparłem ale już mniej pewnie- źle sie czuje.

-Bo pijesz non-stop- stwierdził mój chłopak- musisz przestać!

-To ty mi powiedz prawdę!- wykrzyczałem nie zwracając uwagi na to, że jestem na granicy od płaczu.

-Nie rozumiem o co ci chodzi!

-Czemu Remus choruje co miesiąc idealnie w pełnie?

-Regulus...!- powiedział mój chłopak ale potem westchnął cicho- doskonale już wiesz, prawda?

-wiem- odpowiedziałem słabo

-przepraszam, że ci nie powiedzieliśmy ale nie wiedzieliśmy czy...

-...możemy ci ufać- dokończyłem za niego, a on spuścił wzrok- zaufałem tobie po dwóch tygodniach, powiedziałem ci wszystko co ciążyło mi na sercu i wszystko z czego pomocą mógłbyś mnie zniszczyć, a ty nie zaufałeś mi po takim czasie?

-Regulus, to cos innego!

-Nie, James- odpowiedziałem- nie zaufaliście mi, spoko, ja sobie tez nie ufam. Chce wiedzieć tylko dlaczego.

light in the dark [Jegulus]Where stories live. Discover now