Prolog

752 38 6
                                    


POV Damien 

 Wpatrywałem się w dane zawarte w kolumnach. W prawym górnym rogu dokumentu znajdował się jeden przeklęty napis, który poprzez realność wzburzył dotychczasowe przekonania. ZDOGNOŚĆ. Jedno słowo i wszystko poszło się pierdolić. Patrzyłem na przeklęte badania DNA. Dwie próbki nadające się do analizy moich danych i danych człowieka, który lubił namieszać. Napawać się strachem ofiar.

 Erick Perez był kurwa moim wujkiem. Bratem Ernesta Williamsa.

 Całe pierdolone życie w kłamstwie. Labirynt bez wyjścia.

 Odsunąłem się od biurka czując nagły przepływ agresji. Agresji powodowanej niemocą. Byliśmy w tej walce stale na przegranej pozycji. Ale miało to ulec zmianie.

 Podszedłem do okna wychodzącego na podwórze. Z piętra miałem idealny widok na kobietę wylegującą się w słońcu. Ria korzystała z sierpniowego południa opalając się na leżaku. Jej ciało pokryte było olejkiem do opalania. Skóra błyszczała się w naturalnym świetle. Kusiła swoim wyglądem. Pogrążona była czytaniem nieświadoma, że ją obserwowałem.

 Była moim centrum wszechświata. Za każdym razem kiedy na nią patrzyłem przyspieszał mi puls. Oddech stawał się płytszy. Odczuwałem spokój. Jej obecność działała kojąco. I nawet minęła złość, którą odczuwałem dwie minuty wcześniej.

 Moja kobieta zabiła syna człowieka, który okazał się być moim wujkiem. Ja zabiłem swojego ojca, brata tego skurwiela. Obydwoje mu kogoś odebraliśmy. Obydwoje mieliśmy za to zapłacić.

 Przysiągłem sobie zrobić wszystko by ten skurwiel trafił do piachu, tam gdzie było jego miejsce. Dołączy do reszty topiących się w Styksie.
Przysiągłem sobie, że nie pozwolę więcej skrzywdzić moich bliskich. Miałem chronić ich za cenę własnego życia. Zadbać o rodzinę. Chronić swoją kobietę. Ria musiała być bezpieczna.

 I zamierzałem dotrzymać obietnicy.

Jednak zawsze pojawiało się jakieś „ale."

 Nie byliśmy w stanie przewidzieć wszystkich rzeczy, a los nie był nam przychylny. Nim przyszło nam zabić Pereza musieliśmy zmierzyć się z innymi problemami, które dotyczyły nas samych. Problemami, przez które wzajemnie się krzywdziliśmy i o mało nie doprowadziliśmy do skutków gorszych niż śmierć. Musieliśmy nauczyć się żyć w nowej, kurewsko niesprawiedliwej rzeczywistości.

— Dlaczego mnie tak odtrącasz? — zapytała łamiącym się głosem. Po śniadej skórze nieustannie spływały łzy. — Dlaczego, Damien? Dlaczego nie pozwalasz mi być przy tobie kiedy tego najbardziej potrzebujesz?

 Spojrzałem na nią beznamiętnie. Jej łzy nie robiły na mnie wrażenia. Jeszcze kilka tygodni temu plułbym sobie w twarz za takie traktowanie ukochanej. Ale sytuacja uległa zmianie. Ja byłem innym człowiekiem. Nic mnie nie obchodziło. Przestałem zwracać uwagę na osoby, które podawały się za moich bliskich. Wszystko straciło jakiekolwiek znaczenie.

 Wyszedłem zostawiając ją w sypialni. Nie mogłem na nią patrzeć w takim stanie. Nie chciałem postarać się zrozumieć.

 Była tylko pustka. Cierpienie i śmierć. 

Imperium Tom 3 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz