ROZDZIAŁ 13

1.6K 88 25
                                    


Danielle

Co mi głupiego strzeliło do głowy, by ulec namowom Bianci i zgodzić się na tą kolację z Prestonem?! A gdzie moja zasada o karierze i facetach? No gdzie ja się pytam?! Nie dość, że pojechałam z Natem do kawiarni to teraz szykuję się na spotkanie z jego bratem.

Życie ma co do mnie plany, których nie rozumiem.

– Wyglądasz cudownie. Ta sukienka, makijaż i włosy! Idealnie! – komentuje Bianca, przyglądając się mi, siedząc na kanapie.

Sama uznała, że pomoże mi się wystroić i przy okazji posiedzi trochę z Kirą, która jak zwykle uznała, że trzymam ją w klatce i ograniczam. Nie chciała nawet słuchać, że to nie był mój pomysł, tylko zamknęła się w pokoju i siedzi tak do teraz. Najwyraźniej, póki nie wyjdę, ona także nie ma zamiaru się ruszać.

– Nie ma opcji, że w tym seksownym wydaniu mi się nie spodobasz.

Patrzę na przyjaciółkę z politowaniem.

– To nie jest randka – przypominam jej.

– Tak, tak – mamrocze pod nosem. – Wszystkie tak mówią, a potem kończą przed ołtarzem.

Gdybym miała pod ręką wazon, Bianca dostałaby nim w głowę. Ile razy mogę jej powtarzać i przypominać, że po sytuacji ze studiów nie mam ochoty na randki i związki?

– Nie w moim przypadku.

Kobieta mruży powieki, a potem dodaje lekkim tonem:

– Nikt nie broni ci się zabawić. Tylko pamiętaj, że jeśli już się zdecydujesz, to jedziesz do niego albo piszesz wiadomość i wtedy zabieram Kirę byście mogli...

– Zwolnij trochę! – przerywam jej, zanim się rozkręca. – To nie jest ani randka, ani okazja na seks. Szczególnie, gdy idę na kolację z własnym szefem.

– O ile się nie mylę masz dwóch szefów i każdy wyraźnie czegoś od ciebie chce.

Brak mi słów, by jej odpowiedzieć. W momencie, gdy otwieram usta, choć wiem, że nie powiem niczego sensownego, mój telefon wibruje na ławie. Na wyświetlaczu pojawia się wiadomość od Prestona, że czeka przed budynkiem.

Bianca jak oparzona podrywa się z kanapy, biegnie do okna, by po chwili przesunąć zasłonę i spojrzeć na ulicę.

– Twój adorator właśnie wysiadł z samochodu i... o cholera.

– Co?

Na twarzy kobiety pojawia się zdumiony uśmiech.

– Ma ze sobą bukiet czerwonych róż. I nadal będziesz mi wmawiać, że to nie randka? – Unosi zabawnie brew.

– Bo nią nie jest – upieram się.

Co jednak mam rozumieć przez kwiaty? Na kolacje z szefem chyba nie są normą? Mylę się?

– Niech ci już będzie, ja wiem swoje, ty swoje. Idź już i baw się dobrze.

Zabieram torebkę oraz kulę, która powoli zaczyna mi działać na nerwy i wychodzę z pomieszczenia. Windą docieram na parter, a gdy drzwi się otwierają, zastygam w bezruchu na widok Prestona w idealnie pasującym do niego garniturze i z tymi cholernym bukietem w dłoni.

Cholera, jak mam nie myśleć, że to randka, kiedy on stoi tu z kwiatami i czeka aż wyjdę z tego stalowego pomieszczenia?

– Drzwi się zaraz zamknął. Chce cię pani zawrócić?

Gdy zdaję sobie sprawę, że nie ruszyłam się nawet o milimetr opuszczam wzrok, po czym opuszczam windę. Staję przed Prestonem i jakoś dziwnie jest mu patrzeć w oczy. Pierwszy raz czuję dreszcz przebiegający przez kręgosłup. Jakby ktoś musnął mnie czymś chłodnym, ale zarazem takim, co rozpala umysł.

Shatter | Blizny #1Donde viven las historias. Descúbrelo ahora