☆Rozdział nr1☆

8 1 1
                                    

Eryk spakował ostatnie rzeczy do plecaka. Był już gotów. Uściskał rękę tacie, pocałował mamę w policzek i przytulił ją, a siostrze nawet pomachał na pożegnanie. To był jego czas. Czas by stawić czoło nowemu i nieznajomemu. Eryk Horby leci do Japonii. Konkretnie do lasów japońskich, tych najpiękniejszych na świecie. Nie wiedzial czego może się spodziewać, ponieważ mógł spodziewać się wszystkiego i niczego.

Samolot właśnie wylądował na ziemi. Wszyscy klaszczeli po udanym locie. Następnie poszli przez przeprawę i wszystkie te głupoty. Po nich Eryk poczuł się wolny jak nigdy. W drodze to powierzchni pokrytej pelnia zielonych drzew i krzaków, napotkał wiele równie pięknych widoków. Przykładowo piękne budowle, stare chatki, spokojne pola rolne. Po godzinie i czterdziestu siedmiu minutach jazdy z lotniska, dostał się do miejsca docelowego. Ku jego oczom ukazał się wielki, przeogromny las. Dla dotrzymania klimatu zaczął kropic delikatny deszczyk. Erykowi nie zostało nic innego niż wejść wgłąb tego miejsca.

Eryk chodził po tym lesie od jakiś dobrych pięciu godzin. Do teraz nie znalazł nic oprócz drzew, krzaków i zwierząt. Aż do czasu gdy ukazała mu się wyraźnie wydeptana droga, a na końcu jej można było ujrzeć drobna sylwetkę człowieka. Tam ktoś stoi! - pomyślał sobie chłopak. Podchodząc bliżej, był coraz bardziej pewien że to nie byle jaki ktoś.

Gdy Charlie poraz setny już w tym tygodniu nawiał z domu do lasu nie czuł się wcale z tym źle, to nie tak że nie szanował swojej rodziny poprostu jej nie lubił. Gdy tak stał na środku drogi i zrywał jeden w pięknych kwiatów tego lasu usłyszał za sobą głośny trzask gałęzi. Odwrócił się wręcz natychmiastowo i ujrzał kompletnie mu obcego człowieka.

-Kim jesteś?- burknął zirytowany że mu przerwano. Chłopak o ciemno-blond włosach westchnął ciężko i rzekł:

-wsumie to nikim ważnym, wędruje a ty kim jesteś?- zapytał dezorientując Charliego.

-ja? A ty nie wiesz?- był zdziwiony jeśli chłopak nie wiedział kim jest to znaczy że nie jest stąd.- nie możesz tu przebywać.

-HA? A to niby dlaczego?- krzyknął.
-kurde ciszej! Jest to teren rodziny królewskiej jeśli się dowiedzą że jakimś cudem się tu dostałeś będą chcieli cię pojmać- uprzedził blondyna. Chłopak tylko prychnął pod nosem i odszedł dalej tak jakby w ogóle się tym nie przyjął.

Charlie chcąc go zatrzymać już miał za nim powiedz ale usłyszał głos straży więc zmienił kierunek i pobiegł w drugą stronę.

----

Gdy wszyscy zasiedli do stołu zapadła cisza. Ich tradycja byłą że przed każdym posiłkiem zapadała chwila ciszy ale gdy ta chwila tylko minęła już zaczynał się harmider.

-Mamo dlaczego on może robić co mu się podoba a my nie!- jęknął obrażony Felix zajadając się jednym z tostów.

-nie może łamie moje zasady więc niech wie że czeka go kara- powiedziała spokojnie.
-jaka kara?- tym razem odezwał się ojciec zaskoczony.

-las będzie wycięty by nie mógł się tam chować, skoro nie może się dostosować.

-chwila co?! Nie możesz wiesz ile zwierząt straci swoje domy?- Charlie wstał od stołu w emocjach gdy ujrzał karcące spojrzenie ojca odrazu usiadł spowrotem na miejscu już się nie odzywając, aż nagle przypomniał mu się chłopak z przed kilku godzin.

Rodzina królewska w takim miejscu?! Przecież to nie ma sensu!- myślał Eryk.
By przekonać się czy chłopak z którym jeszcze przed paroma chwilami rozmawiał, rzeczywiście mówił prawdę. Dlatego odczekał jakieś dwie godziny i poszedł droga, ta sama ca szedł przed chwilą tajemniczy. Po około dwudziestu minutach jego oczom ukazał się widok wielkiego, pięknego zamku wykonanego w stylu gotyckim.

-Wow! Cholera ten człowiek nie żartował! - powiedział sam do siebie.

Potem podszedł bliżej zamku, i Stanął obok jakiegoś okna. Nagle usłyszał krzyki. Jak by kłótnia. Krzyki były słyszalne przez parę minut, około dwóch, jednak nagle zastała cisza jak makiem zasiał. Co tu się dzieje?- pomyślał blondyn. Wyglądają przez okno do środka budynku, zauważył rodzinę składająca się z pięciu osób, w tym tego chlopaka co spotkał kilka godzin temu.
Eryk pomyslał że jest głodny. Wyjął więc z plecaka różdżkę i przykładając ją do szyby wypowiedział zaklęcie które sprawiło że, część jedzenia leżącego na stole w pomieszczeniu znalazła się na jego kolanach. Na jego nieszczęście rodzina zorientowała się że coś nie gra, i spojrzała przez okno przy którym siedział Eryk.

-No i ciul. Już po mnie.- pomyślał blondyn, łapiąc kontakt wzrokowy z rodziną. Szczegóły z tym ładnym chłopakiem.

Charlie zauważył jak nagle jedzenie które stało tuż przed nim magicznie znika, jego rodzina również to zauważyła. Spojrzeli wszyscy w stronę jednego z okien i ujrzeli nieznajomego no może dla Charliego już trochę bardziej znajomego. Co za cep!- pomyślał. Nagle chłopak został złapany przez dwóch strażników nie minęła sekunda a jasne światło za oknem rozbłysło a strażnicy padli na ziemię. Zaraz po tym gdy chłopak zaczął uciekać za nim pobiegła grupa innych uzbrojonych strażników. Nagle Charlie wybiegł na dwór i zawołał ich. Ci się spojrzeli za siebie i staneli.

-król was wzywa- skłamał a ci jak głupie dzieci w to uwierzyli i pobiegli z powrotem do pałacu. Charlie więc pobiegł za chłopakiem.

---

-idioto stój!- krzyknął do blondyna. Który go słysząc zatrzymał się.
-mogę tak łaskawie widzieć co ty robisz?! Mówiłem ci że to teren rodziny królewskiej!- wydarł się na niego, z jakiego dziwnego powodu nie mógł pozwolić od tak go złapać.

-nie mówiłeś że jesteś z tej rodziny jakbym mógł uwierzyć?- prychnął. blondyn. Charlie się mocno wkurzył jego zachowaniem.

-myślisz że przed kimś takim muszę się przedstawiać? Nie muszę a ty będąc w obcym miejscu powinieneś bardziej uważać- uspokoił głos ale nadal się w nim gotowało.

-wiem co robię umiem się bronić- odparł.
-tak fajnie to się zastanów na sobą jeszcze raz, drugie używasz magi prawda? To kompletna bzdura więc przestań.

-Że magia to co? Bzdurą to ty jesteś. Magia to najlepsze co istnieje w tej galaktyce. Wiesz ile rzeczy możesz zrobić za jej pomocą? Właśnie. Nie wiesz. Chcesz to chętnie ci pokaże. - Powiedział z początku obużony Eryk, jednak z każdym zdaniem jego głos stawał się coraz bardziej spokojniejszy.

-Ach tak? Co niby może zrobić ta twoja magia? - zapytał tajemniczy chłopak.

-wiele, tylko musisz wiedzieć czego chcesz. - odpowiedział blondyn.

-tak? To jak jednorożca z dupa słonia to mi wyczarujesz? - Zapytał z ironią tajemniczy.

- haha to nie do końca tak działa. Oczywiście jak bym chciał to bym Ci takiego wyczarował, ale to nie o to w tym chodzi. Magi musisz doświadczyć. W końcu jak zamierzasz dowiedzieć się czegoś, bez odkrycia czym i skąd to jest?

-heh? Ej to się obrażam ja chcę mojego jednorożca- westchnął zmarnowany Charlie. Blondyn roześmiał się przez głupotę nieznajomego. Z jakiegoś powodu Dobrze się im rozmawiało po mimo że nie znali nawet swoich imion.

-ej chwila jak masz na imię?- nagle olśniło blondyna. Charlie zdał sobie sprawę że nawet nic o sobie nie wiedzą.

-Charlie poprostu Charlie.- blondyn się uśmiechnął radośnie dezorientując Charliego.

-ja Eryk miło cię poznać- powiedział wyciągając dłoń- ah no tak przecież jesteś księciem to chwila.

Mówiąc ostatnie zdanie ukłonił się tylko po to by rozdrażnić bruneta. Widząc jego zażenowanie i zirytowane był dumny z siebie.

-przestań nie musisz tego robić- burknął, złapał się niezręcznie za dłonie i zaczął nimi nerwowo coś robić.

-wiesz ja chyba już pójdę bo jeśli nie wrócę to mogą wkońcu nas znaleźć.- rzekł i postanowił już iść- następnym razem pokażesz mi tam tę swoją żałosną magię ale nie daj im się złapać!

☆▪︎Za Pięciu Światów ▪︎☆Where stories live. Discover now