|Sezon 8 - Rozdział 1|

1.1K 35 5
                                    

Ciemnooki chłopak opierał się bezczynnie o metalowe druty klatki, w jakiej go zamknięto. Zastanawiał się jak ma się stad wydostać, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Jego moc żywiołu na nic się mu zdała, gdyż cela była zrobiona z materiału, opierającego się jakiejkolwiek mocy. Jedyne co mogło go uratować to głupi klucz, który nie był w jego zasięgu.

- Dobra, skup się, Cole. - powiedział do siebie, kiedy kolejna próba otworzenia kłódki dzielącej go od wolności nie powiodła się. - I co zamiast myśleć, ty znów gadasz. I kto to mówi? Ja rzeczywiście bez przerwy gadam do siebie.

- Hej, bądź już cicho! - dobiegł do niego głos strażnika, któremu przyszło go pilnować.

- Już wiem. - stwierdził, wpadając na genialny plan.

I już miał zamiar zacząć śpiewać, aczkolwiek przeszkodził mu w tym huk, z jakim jego strażnik padł nieprzytomny na ziemi wpierw rzucony o ścianę. Cole uniósł brwi do góry w zastanowieniu, kiedy obok klatki przemknęła brunetka z czerwonymi pasemkami we włosach.

- Hej, braciszku. Tęskniłeś? - dobrze znany mu głos od razu podniósł go na duchu.

- Nie wiem czy mam się cieszyć, czy złościć z twojego pobytu tutaj, ale uratowałaś mnie od ponownego śpiewania.

- Uznam, że po prostu tęskniłeś. - powiedziała dziewczyna i otwarła klatkę za pomocą klucza zdobytego od pokonanego strażnika.

- Co ty tu robisz, Amber. Przedszkole jest w wiosce.

- Em, przepraszam. Ratuję ci właśnie dupę, po raz kolejny zresztą, a ty mnie odsyłasz do przedszkola? - piorunujący wzrok młodszej siostry przeszył go na wylot, przez co ten tylko westchnął z rezygnacją.

Razem rozejrzeli się po lochach, upewniając się, że nikogo nie ma. Cole chwycił ją za nadgarstek, ciągnąc dziewczynę za sobą do drzwi naprzeciwko nich. Otworzył je bezszelestnie, ukazując prawie puste pomieszczenie z kartonem pozostawionym na środku.

- Mówili, że to jest klucz do ostatniej maski. - szepnął w jej stronę.

- Jakiej maski? - zapytała również szeptem, marszcząc charakterystycznie dla niej brwi.

- Wiele cię ominęło. Opowiem ci jak już dotrzemy na Perłę. Przy okazji poznasz Lloyda, spotkasz pozostałych.

Podeszli do korytka, Brookestone pochylił się nad nim, by odkryć jego zawartość, a następnie odskoczył od niego jak oparzony.

- Co to jest? - prawie że krzyknął w panice, natomiast Amber wyminęła go i przykucnęła przy pudle.

- Oh, więc tata nie rozmawiał z tobą na ten temat. - dogryzła mu, biorąc na ręce uśmiechające się od ucha do ucha dziecko, które było owinięte w kocyk. - To na pewno nie klucz, Cole.

- Widzę.. To jest coś.

Ciemnowłosa wywróciła oczami, uśmiechając się do dziecka, jednocześnie kołysząc je w ramionach.

- Bierzemy go i uciekamy. - zadecydowała, będąc gotowa do ucieczki. W końcu dostała misję. Znaleźć brata i sprowadzić go do pozostałych Ninja.

- Chcesz ukraść dziecko? - zdziwił się Cole, patrząc na nią jak gdyby właśnie powiedziała najgłupszą rzecz na świecie.

- A chcesz je tu zostawić?

Starszy z rodzeństwa westchnął krótko i odwrócił się do wyjścia z zamiarem opuszczenia lochu, jednak przeszkodził mu w tym złowrogi śmiech.

- Myśleliście, że tak łatwo pójdzie? Serio? - w progu drzwi stanęła jedna z członkiń gangu Synów Garmadona.

Chłopczyk spoczywający na rękach Amber zaczął płakać, wskutek czego Ultra Violet zatkało uszy, krzywiąc się.

- Nie dziwię się, że płacze. Też bym płakała jakbym zobaczyła taki makijaż. - skomentowała młoda Brookestone, przytulając dziecko trochę bardziej do siebie.

- Wiem, że szukacie trzeciej maski, ale po cholerę wam dziecko? - zapytał Cole, stając przed siostrą.

- Ty chyba nic nie rozumiesz. - stwierdziła przeciwniczka, po czym rzuciła się na chłopaka, chcąc dostać się do dziewczyny z dzieckiem.

Brunet uniemożliwił jej to, zamieniając dziewczyny stronami. Tak też Amber znalazła się bliżej wyjścia, a Ultra Violet została rzucona na ścianę.

- Garmadon powróci w wielkiej chwale. - oznajmiła, po czym kopnęła go w kierunku drzwi, przez co ten upadł na ziemię.

Fioletowa panna zaśmiała się i rozpędziła się w ich stronę, żeby odzyskać dziecko, aczkolwiek niedane było jej to zrobić, gdyż Amber zatrzasnęła drzwi prosto przed jej nosem, sprawiając, że ta uderzyła twarzą w drewnianą powłokę.

- Było blisko. - sapnął Cole, podnosząc się z ziemi. - Jak dobrze, że mam siostrę.

- Możemy już stąd wiać, a po drodze wytłumaczysz mi co tutaj się tak właściwie dzieje? - zapytała Amber nie do końca orientując się jak znalazła się w takiej sytuacji.

Cole uśmiechnął się w jej stronę.

- Mam nadzieję, że twoja dziecięca fascynacja Kai'em ci już minęła, bo naszym następnym przystankiem jest Perła Przeznaczenia.

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now