♚ doing your dirtiest work for you

105 10 37
                                    

10

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

10.05.2039

North naprawdę szczerze nienawidzi czuć się bezsilna. Prawdopodobnie wynika to z tego, że czuła się tak wiele razy, zanim udało się jej w końcu uciec z klubu Eden. I pamięta doskonale, że chciała zrobić wszystko, by nigdy więcej nie doświadczyć tego uczucia, które sprawia, że czuje się jak w pułapce, bo nie wie, jak ma zareagować i nie widzi żadnego dobrego wyjścia z sytuacji. Dlatego z trudem potrafi teraz spojrzeć w lustro na swoje odbicie, gdy cały czas musi chodzić na ustępstwa i przytakiwać, znów czując się jak marionetka. A jedyne, co pozwala jej przetrwać z dnia na dzień, to poczucie, że chociaż komuś pomaga, że widzi jakieś niewielkie, pozytywne zmiany. Nawet jeśli w głębi wciąż ma ogromną ochotę spalić to miasto do gołej ziemi.

Po kolejnym zebraniu, na którym nie dano jej nawet dojść do głosu, wraca do swojego biura, wkurwiona i nie zauważa tego, że drzwi były otwarte. Choć z całą pewnością zamknęła je na klucz, wychodząc i gdy wchodzi do środka, zauważa blondynkę siedzącą w jej fotelu.

- Dzień dobry, wasza wysokość - odzywa się kpiącym głosem nieznajoma, a North mruży oczy, analizując jej twarz. W ułamku sekundy przeszukuje bazy danych, by odkryć, kim może być blondynka, ale nie dostaje żadnych jednoznacznych wyników. - Nie wydaje mi się, by baza CyberLife, czy pracowników i gości Edenu, mogła ci pomóc, w rozszyfrowaniu kim jestem. Prawdopodobnie pomogłaby ci baza policyjna, ale do tej nie masz dostępu, a wasz kolega RK800, raczej też już tu nie pomoże.

- Och. Więc to ciebie szukają.

- Policja? Nie, policja nie wie, kogo i czego szuka, więc niech mają swoją zabawę. A my porozmawiajmy sobie...

- Muszę cię poprosić, żebyś wyszła. Nie potrzebuję skandalu i oskarżeń o współprace z morderczynią senatora.

- Nie zabiłam senatora Collinsa. Nie było go nawet na mojej liście, choć pewnie sobie zasłużył na to, co dostał - odpowiada Xo z uśmiechem, a North dalej stoi przy drzwiach z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Blondynka nie rusza się z fotela, tylko przykłada dłoń do piersi teatralnym gestem i się przedstawia. - Lavra Wallace, jeśli chcesz sobie mnie wpisać w kalendarz spotkań, gdyby policja znów miała do ciebie jakieś pytania. Możesz im wtedy powiedzieć, że przyszłam w interesach, w końcu prowadzę klub, w którym pracują androidy...

- I nie jesteś, kurwa, lepsza niż właściciele Edenu...

- Uważaj na słowa - mówi Love, grożąc jej palcem. - To, że wyglądam na miłą osobę, nie oznacza, że nią jestem. A nie chcesz mieć u mnie przejebane.

- Wiesz, ile osób mi obecnie grozi? - pyta lekceważąco North i w końcu siada naprzeciwko blondynki przy biurku. - Akurat ruska stręczycielka jest dla mnie najmniejszym zagrożeniem.

- Po pierwsze to ukraińska, a po drugie wcale nie jestem stręczycielką. Bardzo się mylisz, nigdy w życiu nie zmusiłabym drugiej osoby, do tego, do czego sama byłam zmuszona - mówi pewnie, a zarazem tak lekko, że North nie ma pewności, czy się nie przesłyszała. - I mów mi Love.

play with fire • D:BH reverse AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz