Rozdział 1 cz. 1

28 3 2
                                    

Dedykuję tą książkę wszystkim, którzy chorują na depresje, CHAD albo inne paskudztwo. Na przełomie marca/lutego 2023 miałam bardzo słaby czas, dziś jest o niebo lepiej. Pamiętajcie, choćby było nie wiem jak źle, zawsze warto dać sobie i życiu kolejną (nawet setną) szansę. Może nie udało się cztery tysiące razy, ale za cztery tysiące pierwszym się uda! I nie, w moim życiu nic się nie zmieniło od tego marca, kompletnie nic, życie jest jakie było.  

Zawsze była przy mnie rodzina, a teraz dodatkowo otrzymałam wsparcie przyjaciółki i w końcu trafiłam do znakomitych specjalistów. Pamiętajcie, szukanie pomocy to nie wstyd, ale powód do dumy, że macie siłę walczyć mimo wszystko!

Ściskam Was bardzo mocno, moje Misie,

Wasza Ola <3

„Gdybym tylko jeszcze pamiętał, co to jest radość"- gdzieś to usłyszałam i bardzo mnie poruszyło to zdanie, może część z Was też się tak czuję i jedynym, na co macie teraz siłę i ochotę  to czytanie książek na Wattpadzie albo oglądanie YouTube. Rozumiem. Nie obwiniajcie się. Szukajcie wsparcia u specjalistów, rodziny, prawdziwych przyjaciół.  Kibicuje Wam z całego serca<3!

Ale ta książka jest też dla  optymistów i ludzi po prostu szczęśliwych, też Was serdecznie zapraszam do lektury :-) i życzę, by słoneczno w Waszych życiach dalej świeciło<333

Miłego czytania!

Rozdział 1 cz.1

-A teraz przed nami, drodzy państwo, Ziemia, jedna z....eee... czterech- planet przy tej, no, tamtej gwiazdeczce-rzekł Mirage. Niebieski bot dobrze bawił się udając pilota wycieczki.

- Ta gwiazdeczka to Słońce, a planet, wchodzących w skład Układu słonecznego jest osiem, w kolejności od gwiazdy będącej w centrum są to: Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, a i jeszcze występują tu planety karłowate...- wykrztusił Bluur na jednym wydechu. Ten mech znany był z tego, że cokolwiek robił, czynił to z ogromnym pośpiechem.

-Wiemy, wiemy, przynudzasz Bluur, bla...bla... bla...- przerwał mu Mirage- zanudzisz nam naszą śliczną femme- spojrzał w stronę swojej drugiej pilot i puścił do niej oczko.

Jej białą twarz zalał błękitny rumieniec, zaśmiała się nerwowo.

-Mirage, nie bądź niemiły- rzekła Windable- Blurr jest po prostu bardzo mądry i chce nam też trochę tej wiedzy przekazać.

Windy była średniego wzrostu mierzyła niespełna sześciu metrów. Jej zbroja miała czarno-czerwony kolor z niebieskimi i złotymi wstawkami. Twarz femme ozdobiona była „chińskim makijażem"- biała skóra, czewone usta i krwiste obramowania niebieskich optyk, które jesczez bardziej podbijały ich głębie. Skończyła pierwszy stopień szkolenia na medyka polowego jeszcze na Cynertronie, pod okiem Ratcheta. Niestety, wojna domowa przerwała jej edukację. Pomimo wykształcenia nigdy się nie wywyższała, według niej każdy zasługiwał na szacunek, bez gadania.

-Dobrze już dobrze- odparł niebieski bot, nieco speszony jej uwagą. Był z natury dowcipnisiem.

Wtem w kabinie rozbrzmiał alarm zbliżania się obcego statku. Luźna atmosfera prysła jak bańka mydlana. Przyjaciele nerwowo spojrzeli po sobie, po czym skupili się na odczytach parametrów z przyrządów. Za późno- przez pogawędki i żarty nie śledzili radarów, pozwalajac na to, by znaleźć się w polu ognia wroga, o czym przekonali się, gdy ich statkiem porządnie zatrząsało.

-Osłony na 80%!- krzyknęła Windable, w której głosie szok mieszał się teraz z przerażeniem- musi to być porządne działko, ze aż tak bardzo je uszkodziło, wcześniej mieliśmy na sto!- krzyknęła, odwracając głowę w stronę Blurra, który pełnił rolę mechanika pokładowego.

-Nie wiem co to! Z taką mocą rażenia się jeszcze nie spotkałem- odkrzyknął jej, pospiesznie odpalając sterowanie ręczne wieżyczką strzelniczą- nasza stara technologia nie może się z tym równać! Musimy uciekać!

-Windblade, pełna moc siników!- rozkazał Mirage. Oboje powoli pchnęli swoje dźwignie ciągu do przodu. Poczuli jak wciska ich w fotele. Pomimo ogromnej prędkości, próbowali lawirować tak, by uniknąć kolejnego ostrzału. Niestety, nie udało się. Wkrótce ich osłony działały na marne 20 %.

-Nie damy rady!- krzyknęła Windblade- są zbyt szybcy! Nie jesteśmy w stanie uciec!!!

-Winny, Blurr, do kapsul ratunkowych!

-Ale Mirage!- krzyknęła ze strachem Windblade- nie zostawimy cię.

-Nie dyskutuj ze mną, Winny!- jego głos nie znosił sprzeciwu- mój pech, że ten statek ma tylko dwie kapsuły, nie pozwolę byście zginęli! Odciągnę ich uwagę i odbiję w lewo, wy natomiast ustawicie kurs na tamtą planetę po prawej...idźcie- jego słowa zagłuszył potworny huk

-Na wszechiskrę, straciliśmy osłony!- krzyk Blurra zmieszał się z ustępującym hałasem.

-Nie ma czasu, idźcie!

-Nie, Mir...

-To rozkaz, Windblade- na sekundy przeniósł spojrzenie na nią- ja...- zawahał się -ja tu jestem kapitanem Windblade! Już!- wykrztusił z siebie, choć Windblade była prawie pewna, czuła, że nie to chciał powiedzieć, jednak teraz nie było już czasu.

Femme nie mogła się sprzeciwić rozkazowi i razem z Blurrem wybiegli z mostku w stronę dolnego pokładu, na którym znajdowały się kapsuły ratunkowe.

Dopadli do nich. Pospiesznie odtworzyli drzwi i wskoczyli do środka, każdy do swojej kapsuły. Gdy Windblade już miała nacisnąć guzik aktywujący odłączenie się od statku, wpadła w panikę.

Nie mogę tak zostawić swojego przyjaciela, nie po tych wszystkich latach, bitwach... ale to wojna... każdy musi liczyć się ze śmiercią... ale nikt nie chce umierać sam...

Za oknem Windblade dostrzegła odlatującą kapsułę Blurra. Presja sprawiła, że już miała nacisnąć guzik, gdy nagle potężny laser rozłupał na jej oczach kapsułę ratunkową na pół.

-To jest droga po śmierć !- krzyknęła, wyskakując jak oparzona z kapsuły ratunkowej. Popędziła z powrotem na mostem.


Transformers: Jeszcze jedna szansa...Where stories live. Discover now