Rozdział 2

27 1 1
                                    


-HAHA! Znowu wygrałam!- krzyknęła Miko, odrzucając pada na stolik. Z triumfalną miną wzięła ręce za głowę i wyciągnęła się na kanapie.

-Bo mi bardzo ciężko w te malutkie przyciski trafić, to rozmiar dobry dla Minikona- rzekł ponuro Bulkhead po tym, jak przegrał ze swoja przyjaciółką trzeci z rzędu wyścig na konsoli.

-E, nie martw się Bulk, może nie jesteś za szybki w grze, ale za to w terenie nie masz sobie równych!- powiedziała głośno dziewczyna, sprzedając botowi porządnego żółwika w ramię.

- Ała!- pisnęła, rozmasowując sobie knykcie- Zapomniałam, że aż tak twardy z ciebie zawodnik, Bulk!-zaśmiała się.

-Czy wy możecie być CISZEJ!!!!- krzyknął zdenerwowany już nie na żarty Ratchet.

Zielony Bot spojrzał na niego przepraszająco, a Miko posłała mu obrażoną minę.

- Optimusie- zwrócił się już spokojnie do przywódcy- przed chwilą odebrałem bardzo słaby sygnał S.O.S, pochodzący ze statku Autobotów. Namierzyłem współrzędne, jednak to nie jest na Ziemi, a w okolicach dolnego bieguna Księżyca, możemy przejść tam mostem ziemnym, ale z uwagi na to, że pochodzi on z kosmosu, będzie to bardzo niebezpieczna misja, ponieważ po pierwsze przejście na tak daleką odległość może znów uszkodzić systemy mostu, a poza tym...

-To może być podstęp Deceptikonów- weszła mu w słowo Arcee.

-Tak właśnie podejrzewam, mogli wysłać sygnał z Nemezis- zakończył medyk, czekając na to, co powie Optimus.

Bee wraz z Rafem na ramieniu podeszli do grupki botów skupionych wokół Optimusa. Przez przeglądanie śmiesznych filmików w ludzkim Internecie oboje stracili poczucie rzeczywistości i dopiero teraz spostrzegli, że atmosfera w bazie zrobiła się poważna.

-Ratchet, Bee, będę potrzebował u swojego boku medyka i zwiadowcy podczas tej misji.

-Oczywiście Optimusie- rzekł Ratchet, wyciągając z szafki apteczkę pierwszej pomocy.

-Beep boo- zabiczał Bumblebee, potwiedzajac tym samym gotowaść do akcji- Beee pip boo?

-Bee pyta o co dokładnie chodzi- przetłumaczył Raf, choć nie musiał, gdyż Prime doskonale rozumiał swojego przyjaciela.

Ratchet obdarzył żółtego bota spojrzeniem mówiącym: "NIE MAM DO CIEBIE CIERPLIWOŚCI", natomiast Optimus spokojnie wytłumaczył Bumblebee cały plan.

-Arcee, odpowiadasz za most ziemny, wpisz proszę współrzędne sygnału S.O.S.- rzekł przywódca- Autoboty! Transformacja i jazda!

Cała trójka wjechała w portal mostu ziemnego.

-A jeśli to Kony?- w głosie Rafa słychać było nie mało obawę.

Arcee ciężko westchnęła.

-Miejmy nadzieję, że dadzą sobie z nimi radę...- odparła, usiłując z wszystkich sił ukryć drżenie swojego głosu. W głębi iskry wiedziała, że jeśli Optimus i reszta właśnie wjechali na Nemezis, ich szanse przeżycia są drastycznie małe...

„Że też Optimus musi się tak zawsze narażać..."-pomyślała femme.

-Nie martw się, Arcee. Kto jak nie Prime skopie blaszakom tyłki, nie?- próbowała ją pocieszyć Miko, jednak bezskutecznie- z resztą jakby co Bulk pójdzie im na pomoc... no i ja, jasna rzecz- rzekła z nieudawaną wiarą.

-No pewnie- Bulk zacisnął pięści- Megatron pożałuje swojej zasadzki...

Widząc, że w optykach Arcee zbierają się łzy, zaprzestali prób pocieszania jej w ten sposób i zaczęli główkować nad innym sposobem.

Teraz jednak, jedyną rzeczą, która mogła by pocieszyć dwukółkę, byłoby zobaczenie całej trójki z powrotem w bazie, całych i zdrowych.

Transformers: Jeszcze jedna szansa...Where stories live. Discover now