Liga Zabójców

338 11 1
                                    

Drugi dzień leje deszcz, spacerowałem po szkole. W pewnym momencie zobaczyłem długi i ciemny korytarz.  Poszedłem nim, na ścianach wisiały gabloty w, których znajdowały się  przeróżne naszyjniki, pierścionki, miecze i sztylety. Na wysokości mojego wzroku znajdowały się osiem gablot w, których były poukładane sztylety w różnych kolorach i z inicjałami. Pierwsza niebieskie  z inicjałem  M, druga zielone z inicjałem D, trzecia złota z inicjałem N, czwarta srebrna z inicjałem S, piąta czerwona z inicjałem F, szósta pomarańczowa z inicjałem L, siódma białe z inicjałem G i ósma czarna z inicjałem A. Wszystkie były idealnie ułożone. 

- Gdzie diabeł nie może do Vincenta Moneta pośle. - Powiedziała Amara, okropnie się wystraszyłem, odwróciłem się do niej. Miała na sobie czarne getry i top, włosy związała w wysokiego kucyka.

- Ludzi straszysz. - Opowiedziałem, patrząc na nią

- A ty chodzisz i myszkujesz. - powiedziała z wyrzutem w głosie Amara

- Nie myszkuje, tylko się przyglądam. Po co one ty są?- zapytałem wskazując na sztylety. Amara w tym momencie od wróciła wzrok.

- Nie twój interes. - warknęła Amar-A dla jasności dobie niewolno tu być, więc w tył  zwrot- powiedziała

- Najpierw m powiedz po co, są tu te sztylety. - powiedziałem  patrząc na nią intensywnie

- Nie - powiedziała Amara

- Jeśli mi nie powiesz to nie pójdę i Ci nadal będę  truć o tym - powiedziałem uśmiechając się

- Dobrze, ale masz trzymać buzie na kłódkę, dobrze.- Powiedziała z nuta grozy w głosie. Pokiwałem szybko głową.

- Każda gablota ze sztyletami jest przypisana do kogoś. Dlatego, są oznaczone inicjałami. - powiedziała Amara wskazując na gabloty.

- Która jest twoja? - zapytałem 

- Moja jest z czarnymi sztyletami. - powiedziała Amara patrząc w górę

- Pokażesz ? - spytałem

Amara otworzyła swoją gablotę i wyjęła jeden sztylet.   Sztylet miał czarną rączkę i srebrne ostrze. Na rącze miał wygrawerowane A i czaską. Był niezwykle lekki. 

- Po co wam takie rzeczy?- zapytałem patrząc na Amarą

- Do zabijanie - powiedziała z kamienną twarzą, przewracając w dłoni sztylet

- Kogo nimi zabijacie ?- znów zapytałem

- Ta szkoła tak naprawdę nie tylko uczy, ale i wychowuję zabójców. Nazywa się Liga Zabójców, ale działa po przykrywką szkoła sportowa. Uczą nas tu jak zabijać i nie pozostawiać śladów. Nie każdy zostaje zabójcą, niektórzy   idą na studia medyczne, prawnicze, architektoniczne itp.

- Czyli ty możesz mnie w tym momencie zabić, tak- powiedziałem ze strachem w oczach

- Tak, ale tego nie zrobię, bo nie widzę w tym sensu. W ogóle nie widzą sensu w bezmyślnym zabijaniu. - Powiedział Amara odkładają sztylet do gabloty

- To po co was tego uczą, skoro jest możliwość, że się wam to nie przyda - powiedziałem

- Nie, że się nie przyda tylko to ma nam zapewnić w pewnym sensie niezależność. - odpowiedziała Amara. - Może choć my do biblioteki tam Ci wszystko wytłumaczę- zaproponowała Amara

Poszliśmy do biblioteki, ja usiadłem na kanapie, a Amara na fotelu. Zapytała się mnie co chce wiedzieć. 

- Na czym polega szkoleni się na zabójcę?- zapytałem

- Jest kilka etapów szkolenia:

Pierwszy:

- poprawiasz swoją kondycję, czyli siłę, rozciągliwość, wzmacniasz mięsnie, ćwiczysz sztuki walki i ćwiczyć nad równowagę

Drugi:

- uczysz się podstawowych przedmiotów i języków obcych ( musisz znać przynajmniej 3 )

- nadal ćwiczysz

Trzeci:

- uczysz się walczyć ze sztyletem i inną bronią

- dopracowujecie sztuki walki

Na tym się kończy szkolenie, w sumie kończysz się uczyć po skończeniu tej szkoły, a później idziesz na studia. - Na tym polega całe szkolenie i cel tej szkoły. Między czasie są oczywiście różne wyjazdy za granicą i jakieś atrakcję. 

- Wytrzymujecie to psychicznie ? - zapytałem  

- Jakoś trzeba, dzięki opiekunom. - powiedziała Amara spuszczając wzrok

-  Ty jak sobie radzisz jeszcze z magia. - spytałem. Amara szybko podniosła wzrok i patrzyła na mnie z niedowierzaniem. 

- Skąd wiesz? - zapytała ostro, wbijając we mnie chłodne spojrzenie

- Grace mi powiedziała - odpowiedziałem szybko

- Radzą sobie dobrze, ponieważ jej nie używam- warknęła cicho 

   - Wiem, że nie powinienem wiedzieć, ale jak ona wygląda?  - zapytałem i spojrzałem na Amarą

- Ty chcesz zobaczyć jak wygląda magia?-  zapytała Amara pełna zdziwienia

- Tak - powiedziałem

Amara patrzyła na mnie nie ufnie, ale ostatecznie zgodziła się mi pokazać. 



W tym momencie kończę rozdział  i dalszy ciąg pojawi się w kolejnym rozdziale.

Mam nadzieje, że wam się z podoba  i przepraszam za błędy ortograficzne i przekręcone słowa. Miłego czytania.




Serce z lodu (Vincent Monet)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang