∆10. Mam dziwne myśli

92 9 2
                                    

Nigdy nie miałem problemu ze wstawaniem rano. Aż do teraz. Przez nocny pojedynek szachowy z Billem nie wyspałem się i teraz, gdy budzik dzwoni, po prostu zrzucam go ze stolika. Nie podnoszę się, leżę sobie wygodnie, ale nie trwa to długo. Wraz ze mną obudziła się też rana na nodze i wkrótce zaczyna mi tak mocno doskwierać, że nie daję rady już dłużej jej lekceważyć.
Otwieram zaspane oczy i moją uwagę przykuwa ludzki kształt w rogu mojego łóżka. Bill. Przed nim leży szachownica z poprzewracanymi pionkami. Musieliśmy zasnąć w trakcie rozgrywki.
Nie budzę demona. Przyglądam się jego spokojnej sylwetce. Roztrzepane blond włosy, pozbawiona wyrazu twarz, miarowo unosząca się klatka piersiowa. Nie czuję już strachu, gdy jest w pobliżu, nawet ze świadomością, że być może odzyskał swoje moce. Zastanawiam się też kiedy przestałem go nienawidzić, a zacząłem lubić. Lubić - tak, to trafne określenie. Traktuję demona jak dobrego kumpla, trochę nieogarniętego, jak małego szczeniaka, którego trzeba wszystkiego nauczyć, ale jest mi z tym dobrze. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że zaczynam się do niego przywiązywać.
Uśmiecham się pod nosem na tę myśl. No kto by to pomyślał, Dipper Pines zaprzyjaźni się z Billem Cipherem. Daję sobie jeszcze chwilę, by rozkoszować się ciszą i podziwiać śpiącego demona.
W którymś momencie, gdy mam już zdecydować się go obudzić, do głowy wpada mi kolejna, dziwna myśl. Bill jest taki uroczy. Uroczy, nie w kontekście szczeniaka, a mężczyzny. Natychmiast oblewam się rumieńcem, jednocześnie ciesząc, że nikt tego nie widzi. Czuję się zażenowany swoim zachowaniem i próbuję to wyprzeć z umysłu. Oczywiście, nie mam nic do osób lubiących tę samą płeć, ale czy ja jestem gejem. Zaczynam lekko panikować. Czy to możliwe, że lubię Ciphera bardziej niż mi się wydaje?
Tak właściwie, to nie mam żadnego porównania. Nikt nigdy mi się nie podobał, prócz Wendy, a i w jej przypadku, była to raczej fascynacja spowodowana wybuchem hormonów. Dotąd w moim sercu było tylko miejsce dla rodziny, przyjaciół i nauki. Nigdy też nie zastanawiałem się nad swoją orientacją. Po Wendy z góry założyłem, że jestem hetero.
Ale o czym ja w ogóle myślę? Hetero? Gej? Bill mi się podoba? Nie, to tylko dziwaczne podszepty mojego niewyspanego mózgu.
Ah, lepiej go już obudzę i zejdźmy na śniadanie, bo żołądek przyrasta mi do kręgosłupa.
Kopię lekko demona zdrową nogą i wołam go. Chwilę to zajmuje, ale w końcu się budzi.
- Co jest? - otwiera oczy. Patrzy na mnie w zdziwieniu, ale powoli dociera do niego gdzie jest i jak to możliwe.
- Jak tam Sosenko noga? - pyta.
- Znów daje o sobie znać - mówię zgodnie z prawdą. - Ale myślę, że czas najwyższy pójść coś zjeść.
Bill jak na komendę podnosi się. Nie muszę go prosić, a sam pomaga mi podnieść się z łóżka. Dopiero teraz przypomina mi się, że nie mam na sobie żadnych spodni. Czerwony z zażenowania proszę demona, by podał mi z mojej szafy jakieś luźne spodenki. Demon pomaga mi się ubrać, bierze mnie na ręce i znosi po schodach do kuchni.
Zastajemy tam wujków. Widać, że też pozwolili dziś sobie dłużej poleżeć w łóżkach. Na nasz widok przerywają jedzenie i patrzą zaskoczeni. Bill podchodzi do stołu i sadza mnie na krześle, sam zajmuje miejsce obok. Obaj wiemy, że zaraz zaczną się pytania.
- Co wy właściwie robicie? - pierwszy odzywa się Stanek. - Co z twoją nogą Dipper?
Tłumaczę jak doszło do tego, że mam nogę zawiniętą bandażem. Po twarzach wujków widzę, że są wstrząśnięci. W wyobraźni już słyszę ich reprymendę.
Dipper, dlaczego wyszłeś z Chaty? Po co pobiegłeś nad jezioro? Powinieneś bardziej uważać. No tak, łatwo to powiedzieć, gdy samemu nie jest się wilkołakiem, na którego księżyc działa jak magnes.
Oczywiście, gdy kończę, Stanek rzuca kilka podobnych uwag, choć bardziej brzmi to jak coś co musi powiedzieć, a nie chce. Stara się być wyrozumiały, za co jestem mu wdzięczny.
Ford natomiast chce zobaczyć ranę.
- Ej, weź, nie przy jedzeniu - marudzi Stanek. - Sorka młody, ale sam rozumiesz - parzy na mnie przepraszająco.
Przytakuję. Też nie mam ochoty na to patrzeć przed jedzeniem.
Umawiam się z Fordem, że zaraz po śniadaniu sprawdzimy ranę. Przy okazji wspomnę też o przebudzeniu mocy u Billa, o którym na razie nie wspomniałem. Nie chcę tego mówić przy Stanku. Jeszcze nie do końca przyzwyczaił się do obecności Ciphera w swoim domu.
Z racji tego, że nie mogę stanąc o własnych siłach, a Bill ma dwie lewe ręce do gotowania, to wujkowie wspólnie przygotowują nam śniadanie.

SOSNY W PEŁNI | [Billdip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz