🥀~Rozdział 32~🥀

402 12 2
                                    

🥀~Pożar~🥀

Perspektywa Ariana

  Kiedy byłem już pod domem Addie zobaczyłem kilka wozów strażackich i płomieniem, które tańczyły na budynku. W tym momencie moje serce pękło, już dawno nie widziałem czegoś takiego. Dostrzegłem rodziców dziewczyny i od razu do nich podszedłem. Miałem nadzieję, że jednak mają jakieś informacje o niej.

— Co się stało? — zapytałem że strachem. Jej mamą była wtulona w ramię mężczyzny i płakała, który ją podtrzymywał.

— Podobno to było podpalenie, w środku znaleźli chłopaka, on nie przeżył. Addie jest na górze, ale nie mogą się do niej dostać — wyjaśnił jej ojciec, a ja przełknąłem ślinę.

Wtedy zrozumiałem, jak można do niej dotrzeć. Wszędzie były płomienie, ale to nie znaczyło, że w naszym przejściu był. Zacząłem biec do domu sąsiada i dziękowałem w duchu, że go nie ma. On nie wiedział, że dawno temu, gdy się kłóciliśmy z Addie zrobiliśmy sobie przejście między jego różami, a płotem. Powiększyliśmy ją, gdy chcieliśmy się wymknąć z kolacji zrobionej przez naszych rodziców.

Kiedy zobaczyłem przejście byłem naprawdę szczęśliwy. Przecisnąłem się przez nią i od razu popędziłem do okna dziewczyny. Płomienie były już prawie z każdej strony. W oknie dostrzegłem postać i od razu postanowiłem to wykorzystać.

— Addie! — wydarłem się ile miałem siły. Na początku nie podziałało i postanowiłem to powtórzyć. Nie mieliśmy czasu.

Na szczęście dziewczyna to usłyszała i otworzyła okno. Widziałem w jej oczach przerażenie. Nie dziwiłem się, ja byłem tak samo. Ale musiałem zachować zimną krew.

— Adrien, ja nie dam rady. Nie mam drogi ucieczki — zaczęła szlochać, a ja przełknąłem ślinę.

— Skacz, kochanie. Złapie Cię — krzyknąłem i patrzyłem tylko na płomienie, które za niedługo nas zasłonią. Najgorsze było to, że dym zaczął mi utrudniać widzialność.

— Boje się, a jak nie dasz rady?! — wyznała, a ja pokręciłem głową.

— Jestem debilem i możesz mnie zwyzywać, ale to później. Skacz, błagam cie. To ostatni moment.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę się wahała, ale później zaczęła wychodzić na parapet. Patrzyłem na nią, żeby od razu skoczyć do niej. Kiedy oderwałam się od ścian zaczęła spadać, a ja od razu do niej pobiegłem. Gdy trzymałem ją już na rękach, przyciągnąłem ją do piersi i zacząłem się kierować w bezpieczne miejsce.

— Posłuchaj mnie, teraz przejdziesz przez przejście i już będziesz bezpieczna — wyszeptałem, gdy ją odstawiłem.

— Ja nie chce, proszę nie zostawiaj mnie — błagała, a na jej policzkach płynęły łzy.

— Nigdy, zaufaj mi — pocałowałem ją w czoło, a ona kiwnęła głową.

Dziewczyna spojrzała na mnie i posłuchała mnie. Gdy byliśmy już na zewnątrz od razu pobiegli do nas strażacy.

Najważniejsze, że była już bezpieczna...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖𝐫𝐨𝐠𝐨𝐰𝐢𝐞"Where stories live. Discover now