Ucieczka-rozdzial 1.

996 14 6
                                    

~W domu Y/n~

Y/n pov's:

Mam już dość siedzenia w domu, słuchania jaka to jestem żałosna, że będę taka jak Dianah.

Wzięłam torbę, spakowałam ubrania, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy, otworzyłam okno i z niego wyskoczyłam (na szczęście mój pokój jest na parterze). Dyskretnie przemknęłam się do bramy, gdy zobaczyłam ochroniarza. Trzeba go jakoś przechytrzyć. Rzuciłam kamieniem w okno, a ochroniarz odrazu tam pobiegł. Ja w tym czasie wyszłam główną bramą, wsiadłam na motor, przełożyłam torbę przez ramię i pojechałam, oby jak najdalej od tego pieprzonego miejsca. Po jakiejś godzinie zatrzymałam się i wyjęłam kartę sim z telefonu, by rodzice mnie nie namierzyli. Znów wsiadłam na motor i ruszyłam przed siebie. Uznałam, iż nastał idealny moment na porzucenie motoru i przenocowaniu gdzieś. Bardzo dbałam o pojazd, więc zaparkowałam go przed stacją benzynową i szybko pobiegłam w kierunku pobliskiego lasu. Wiedziałam, że nie ma tu dzikich zwierząt. Zebrałam trochę patyków i liści, z których postanowiłam zrobić namiocik i ognisko. Gdy to zrobiłam wyjęłam kocyk z torby i rozłożyłam go w tipi. Jeszcze wyjąć poduszki i przekąski i będzie w miarę przytulnie. Zasnęłam, następnego dnia zebrałam rzeczy i przeniosłam się na drugi koniec lasu. Moja wieczorna rutyna wyglądała tak jak wczoraj. Przed pójściem spać postanowiłam, iż jutro muszę zacząć szukać normalnego miejsca do przenocowania.

Obudziłam się obolała. Postanowiłam wyruszyć gdy się ściemni. Zabrałam torbę i poszłam w kierunku drogi. Spokojnie sobie przechodziłam, aż nagle zobaczyłam światła auta kierującego się wprost na mnie. Myślałam, że umrę, ale samochód w porę zachamował. Było to lamborghini, a za kierownicą siedział jakiś chłopak. Z wystraszoną gębą, wysiadł i do mnie podszedł.
-Dzień dobry. -powiedziałam jak kulturalny człowiek.
-Dobry, kurwa. Nic Ci się nie stało?
-Nie...
-Na szczęście. Co tu robisz o tej porze?
-Uciekłam z domu i szukam miejsca do przenocowania.
-Ugh, wsiadaj.
-Dz-dziękuje.
-Jeszcze nie masz za co. Jak mas zna imię?
-Y/n. Y/n Blossom.
-O kurwa.
-Czy coś jest nie tak?
-Tak się składa, że jesteś poszukiwana od 2 dni.
-Co ty pierodolisz?!
-Pewnie nie masz internetu. W wiadomościach nawet mówili o twojej ucieczce.
-...
-Nie będę cię wiózł o tej porze do domu. Pojedziesz ze mną.

Nic nie powiedziałam, byłam za bardzo śpiąca.
-Ej śpiochu, wstawaj.
-Dobrze.
Wstałam, chłopak pomógł mi wysiąść.
-Nie powiedziałeś mi jak masz na imię.
-Tony. Monet.
-Monet. O kur-
-Cicho, właź do domu.Tylko nikogo nie obudź.
-Gdzie będę spać?
-Na kanapie. -Tony wskazał mi ją palcem.
-Ugh.
-Wolisz spać ze mną?- spytał.
-Dobra, idę spać na kanapę.
Położyłam się, słyszałam jak Tony gdzieś dzwoni i usnęłam...
Obudziłam się i zobaczyłam 6 par oczu gapiących się na mnie. 4 chłopaków i 2 dziewczyny stało nade mną. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na nich.
-Witaj Y/n. Jestem Vincent.- powiedział.
-Yhm. Dzień  dobry.
-Zawieziemy cię dzisiaj do domu.
Nie odpowiedziałam, położyłam głowę na kolanach i zaczęłam płakać.
-Ej co jest? -spytała brunetka, jak zgadywałam Hailie Monet i mnie przytuliła.
-Ja...Nie chce tam wracać.
-Blossom, czy mogłabyś pójść ze mną na chwilę do biblioteki?-zapytał Vincent.
-Ugh, już idę.
Wstałam i poszłam do pomieszczenia za meżczyzną.
-Czy mogłabyś powiedzieć mi czemu nie chcesz wracać do domu?
-Ja...rodzice...mnie wyzywają...już nie wytrzymuje...miałam taką chwilę słabości, że się cięłam...
-Y/n...ja spróbuje porozmawiać z twoimi rodzicami, może będziesz mogła z nami zamieszkać.
-Dziękuje.
Poszłam do salonu, gdzie Monetowie mi się przedstawili.
-Anja.
-Shane.
-Hailie.
-Will.
-A ja jestem Eugenie. -starsza kobieta uśmiechnęła się do mnie.
-Miło mi.
-Y/n masz brata, co nie? - spytał Tony.
-Tak, skąd to wiesz.
-Z mediów społecznościowych. Twój brat jest naprawdę smutny, że uciekłaś.
Tony pokazał mi konwersacje z Nickiem.
Zostałam u Monetów do 18.00 po czym Will zawiózł mnie do domu.
-Y/n. -ojciec spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. Wyjeżdżamy w delegacje z twoją mamą, więc na ten czas zamieszkasz u Monetów.To twoje rzeczy.
Podał mi walizkę i torbę.
-Twój brat będzie mieszkał w akademiku.-dodał.
Will wziął moja bagaże i skierowaliśmy się do samochodu.

Przepraszam za jakiekolwiek błędy, pisałam to na szybko. Z racji tego, iż są wakacje będę próbowała wstawiać rozdziały co dzień-dwa.

Tu pytania:

Ilość słów z notatką 687.

Papierosy i balkonik (y/n x tony monet)Where stories live. Discover now