Papierosy, balkonik i...-rozdział 13.

466 10 12
                                    

Obudziłam się i wzięłam walizkę, z którą poszłam do salonu, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Oczywiście wstałam ostatnia.
-Hej. -powiedziałam.
-Cześć. -odpowiedzieli mi Will i Vince. Oni jedyni byli rozbudzeni o tej godzinie. Vincent rozdzielił nas na 2 samochody. W jednym jechali Shane, Ashley (ona też z nami jechała), Hailie i Will. Ten ostatni prowadził. Ja jechałam drugim autem z Vincentem, Anją, Linsdey i Tonym.
-Puść jakąś muzykę Vince. -poprosiłam.
-Nie.
-No plosę.🥺
-Dobra.
-Yasssss!
No i puścił.
-Hey, I just met you, and this is crazy! -wydarłam się.
-But here's my number, so call me, maybe. -wtórowała mi Anja.
-It's hard to look right at you, baby. -Tony dołączył do naszego śpiewania. (Jeśli można tak to nazwać)
-But here's my number! -Vince zaczął z nami śpiewać. Nie wierzę.
-So call me, maybe! -krzyknęłam.
Linsdey zaczęła płakać (wcale nie przez mój śpiew), więc Vincent wyłączył muzykę. Jak opowiem to Halince to nie uwierzy. Śpiewający Vince.
-Dojechaliśmy, przeniosą nam bagaże i lecimy. -powiedział przed chwilą wspomniany.
-Oki, doki. -odpowiedziałam i poszłam do Hailie, która też już przyjechała.
-Nie uwierzysz! -krzyknęłam.
-Co?!
-Vince śpiewał.
-Zazdro. Czemu ja z wami nie jechałam?😭
-Dobra, chodź, bo już wchodzimy. -wskazałam na samolot.
-Siadasz ze mną?
-Nie, sorry.
-Aha. Dobra, chodźmy. -Hailie chyba się na mnie obraziła.
Wsiedliśmy do samolotu, Shane i Ashley zaczęli oglądali film, Halinka coś czytała, a inni gadali lub w sumie siedzieli cicho. 
W około połowie lotu zrobiło się nam gorąco. Było tak ciepło, po Vincen'cie ciekł pot.
-Tak tu gorąco, bo ja tu jestem. -powiedział do mnie Tony.
-Wmawiaj tak sobie, wmawiaj.
-Przepraszamy bardzo,ale niestety jest awaria klimatyzacji.- powiedziała stewardessa.
-Ale jak to... to prywatny samolot?!- powiedział rozłoszczony Vince.
-Tak ale widocznie przegląd przed wzbiciem się w powietrze był źle sprawdzony.  Jeśli Państwu jest gorąco można się rozebrać (XD)- kontynuowała stewardessa.
-... ale to niekomfortowe i prywatne.- stawał na swoim Vincent.
Stewardessa nic nie dodawała tylko wyszła. Każdy zaczął się rozbierać jako, że miałam na sobie bluzę, a pod nią tylko stanik to było dość niekomfortowo. Zasłoniłam się i poczułam się bardziej komfortowo . Inni zaczęli coś robić, Hailie chyba czytała, Shane coś jadł ze swoją dziewczyną,Vincent z Will'em o czymś gadali, reszta spała, a Tony ... patrzył się na moje cycki! Tym swoim uśmieszkiem. Kiedy zasłoniłam ręką moje cycki, jego uśmiech znikł. Popatrzył się na mnie wzrokiem „zabierz tą rękę" ,ale tego nie zrobiłam, a on w końcu przestał się lampić. Zaczęłam oglądać tik toka kiedy zaczą tel zaczął wibrować.

                                  Braciszek🙄❤️

Jak, jesteś już w Paryżu?
                                                                                         Nie                                                        

  To jak dolecisz to napisz, ok?
A tak btw to u cb ok ?       
                                                                             A u cb?
                                                                    Bo u mnie git

git

Nie chcialam mówić, że Tony patrzył mi się na biust. Wróciłam do oglądania tik toka, wtedy stewardessa powiedziała żebyśmy się ubierali, bo za chwilę jest lądowanie. Tak też zrobiłam. Jesteśmy w Paryżu. Pojechaliśmy do Montego i Mayi, u których mieli być już ojeciec Monetów, Dylan, Martina i ktoś jeszcze.

~U Montego i Mayi~

-Cześć, -burknęłam na przywitanie, już miałam iść do swojej sypialni, gdy przypomniałam sobie, że nie wiem gdzie ona jest.
-Y/n, możesz spać z kim chcesz w sypialni. -powiedziała mi Maya.
-To nie mam własnej?!
-Tak wyszło.
-Ugh.
-Będziesz spać u mnie. -stwierdził Tony i zabrał moje bagaże.
-Co kurwa?!
-Przecież wczoraj też ze mną spałaś.
-Y/n? Musisz mi poopowiadać. -zaśmiała się ciotka Monetów.
-To nie tak...
-Dobra, leć już na górę.
Poszłam na górę za moim przyjacielem, który powiedział mi, że muszę się ładnie ubrać, bo idziemy na miasto i do restauracji.
-Ale, tak sam na sam?!
-Nie, ze wszystkimi, ale sam na sam też może być. -znowu zrobił ten uśmieszek.
-Weź wyjdź bo chce się przebrać.
-Nie wyjdę, To też mój pokój.
-Trudno...
Spojrzałam na ubrania, które wzięłam ze sobą i wybrałam taki outfit:

Papierosy i balkonik (y/n x tony monet)Where stories live. Discover now