O lordzie..

428 17 4
                                    

Rano obudziło mnie pukanie do moich drzwi.

-mogę wejść?- zapytał Will

-już zaraz- powiedziałam spanikowana.
Wstałam jak poparzona z łóżka i ruszyłam szybko do łazienki, mój brat mówił mi zawsze że jak mam się z kimś widzieć żebym ładnie wyglądała. Przeczesałam włosy, związałam je delikatnie gumką i poszłam otworzyć drzwi.

-już możesz wejść Will- powiedziałam

Wszedł bez słowa, odsuną moje krzesło biurkowe a mi wskazał żebym usiadła na łóżku. Gdy już zamknęłam drzwi oraz wykonałam jego polecenie zaczą mówić.

-Hailie, Vincent zaprasza cię do biblioteki.. Ale przed tym chciałbym z tobą porozmawiać, tylko spokojnie nie będę cię wypytywał

-dobrze, no to słucham

-Powiedz mi kiedy chciałabyś jechać na zakupy, żeby kupić jakieś rzeczy sobie? Braciom? Oczywiście oni też by z nami jechali- powiedział Will

-możemy nawet dziś, a tak właśnie.. gdzie jest Georg??- zapytałam niezapokojona gdyż przypomniało mi się co wczoraj się stało. O lordzie.. Gdy wcześniej siedziałam, to teraz już wstałam na proste nogi, chwilę później Will też, i tak patrzeliśmy na siebie. Ja na niego patrzałam z niepokojem a on ze spokojem. Ale naszą ciszę przerwało otwieranie się drzwi i odrazu zauważyłam w nich Harrego z Georgiem na rękach. Wszedł mi do pokoju i dał mi go na ręce.

-jeszcze raz zapłacze ten gówniarz mi w nocy obecuje że skończycie w namiocie- powiedział wkurwiony Harry

-przepraszam- powiedziałam i obrazu posmitniałam. Przytuliłam Georga bo też się trochę wystraszył, widziałam to po nim.

-chodź musimy porozmawiać, bez niepotrzebnych ludzi- powiedział poczym wyszłam razem z Harrym z mojego pokoju. Weszliśmy do niego gdzie udzielał mi lekcji o tym jak ci ludzie są niebezpieczne i żebym się pilnowała co im mówię. Gdy skończył gadać wyszłam z jego pokoju oczywiście że z Georgiem i skierowałam się do kuchni żeby znaleźć Willa i powiedzieć mu że możemy zaraz jechać na zakupy. Schodziłam bardzo ostrożnie po schodach i cicho, jedynie kto był głośno to Georg. Złapałam z Willem kontakt zwrokowy, rozmawiał z kimś przez telefon nie wyglądał spokojnie, widać było że się wkurzył.. Ale na kogo? na mnie? może coś zrobiłam nie tak.. Gdy zauważył że się do niego zbliżam z bratem, rozłączył się. Gdy podeszłam już dosyć blisko, przytulił mnie. Po jakimś tam czasie gdy Georgowi nie było już wygodnie puścił mnie, zdziwił mnie ten ruch. On patrzał też na mnie i zaczą mówić.

-Vinc czeka w bibliotece chodź za mną- powiedział a ja udałam się jak mówił za nim. Weszliśmy do nawet dużego pomieszczenia gdzie znajdowały się regały z książkami, pianino, kominek oraz kanapa z fotelem na którym aktualnie siedział Vincent. Zauważył mnie jak weszłam wraz z braćmi i pokazał ręką żebyśmy usiedli na kanapie. Gdy usiedliśmy zaczą do mnie mówić

-Drogie dziecko, powiedz mi szczerze co się dzieje- powiedział wpatrując się na mnie swoimi lodowatymi jak lodówce tęczówkami.

-nic, a co by miało się dziać?- odpowiedziałam zdziwieniem na te pytanie. Will machał głową oraz bawił się palcami, wyglądał dosyć śmiesznie robiąc takie rzeczy.

-dobrze... musimy porozmawiać o twoim bezpieczeństwie- powiedział a ja głośno przełknęłam ślinę - ale spokojnie nic ci nie grozi, ale chodzi o to że muszę cię ostrzec żebym się nie przestraszyła. Jak byś wyszła kiedyś bez nas gdzieś, będziesz obserowana przez dwóch ochroniarzy. Dla twojego bezpieczeństwa- zastanowiłam się tylko po co mi ochroniarz, ale moje myśli przerwał Georg próbujący zejść z moich nóg, jak chciał to położyłam go na ziemię - jeszcze apropo Gerogrga dostanie on nianię żebyś również ty miała czas dla siebie, bo musisz być tego świadoma ale za tydzień idziesz do szkoły, do tej samej uczelni chodzą też bliźnaiki i Dylan

-Ale.. ja dam rade się nim zająć, a przecież Will powiedział że mogę na niego liczyć więc tam parę godzin się nim zajmie a ja dam się radę, po co jakaś niania?- powiedziałam nie zadowolona tym pomysłem

-Will też pracuje i nie ma czasu, dziecko proszę cię nie kłuć się ze mną- powiedział Vinc. A ja wzdychając odpuściłam. Była niezręczna cisza ale ucichła gdy w pewnym momencie usłyszałam huk i nie mogłam zauważyć Georga, wstałam szybko i zaczełam go tu szukać. Znalazłam go.. a obok niego leżała broń.. O kurwa.. stałam nieruchomo i modliłam się w myślach żeby tego nie dotykał. Chłopacy zauważyli że coś jest nie tak I poszli zobaczyć co się stało, gdy już zauważyli do czego doszło odrazu ruszyli w stronę broni i mojego braciszka który już po to sięgał. Na szczęście nie doszło do tego o co się modliłam, Vinc schował broń, a Will wzią Geoga. Harry miał rację..  oni są niebezpieczni. Odebrałam od brata brata i skierowałam się jak najszybciej do mojego pokoju. Mało się nie potknęłam o schodek, ale nie przejęłam się tym. Byłam już w moim pokoju zamknięta na klucz, położymam się na łóżku razem z Georgem i zastanawiałam się długo co się tak właściwie stało. Martwiło mnie również to że nic dziś nie jadłam. A umierałam z głodu, mijały kolejne godziny więc stwierdziłam że zejdę na dół zjeść coś. Bez żadnych komplikacji udałam się z jedzeniem na górę. Robiłam jakieś rzeczy w telefonie leżałam aż wkońcu zrobiło się tak późno że aż zasnełam.

Rodzina monet--> kompletnie inna historiaWhere stories live. Discover now