VIII

359 25 1
                                    

Staliśmy przed ogromnym wieżowcem, trzymałam bruneta obiema rękami byle znowu nie upadł tak jak to zrobił poprzednio 3 razy.

-Jezu Lauren zaraz umrzemy tutaj, przeszliśmy już całe miasto, kurwa dlaczego musisz mieszkać tak daleko od klubu?-jęknęła Dinah która była oparta o ciało Lauren.

-Dinah spokojnie już jesteśmy u mnie pod mieszkaniem zaraz sobie spać pójdziesz.-weszliśmy do środka budynku i od razu udaliśmy się pod windę gdzie zielonooka oparła blondynkę o ścianę.

-To co tutaj się żegnamy, ja zabieram tego dekla do mnie módlmy się żeby jutro mi nie umierał.-gdy odwracałam się żeby odejść mój jeden nadgarstek został złapany i z powrotem zostałam odwrócona w stronę Lauren.

-Wiesz może to nie zabrzmi dobrze ale nigdy bym nie pomyślała że mogę spędzić tak miły wieczór z kimś kto dla mnie pracuje, doceniam ten wieczór tak samo jak twoją osobę na prawdę.-nie poczułam nawet kiedy ciało Marcusa się oderwało ode mnie i zostałam pchnięta w stronę Lauren.

-Gorzko gorzko gorzko!-zarówno Dinah jak i Marcus byli przeciwko nam, ich krzyk sprawił że obie momentalnie zalałyśmy się kolorem czerwonym i do tego nie potrafiłyśmy się do siebie odezwać.

-Lorenzo ruszaj się, buziak na pożegnanie bo winda już nam jedzie.-nim się spostrzegłam zbliżyła usta do moich i dosłownie na moment je połączyła a ja poczułam tylko słodki smak jej szminki.

Obie znalazły się w małym metalowym pudełku dopiero wtedy otrząsnęłam się i chwyciłam już w połowie trzeźwego mężczyznę i zaczęłam się przemieszczać w stronę swojego mieszkania.

-Ona totalnie na ciebie leci Mila.-kiwnęłam tylko głową na jego pijacką gadane i skupiłam się tylko i wyłącznie na tym żebyśmy zdrowi dotarli do mieszkania.


POV.Lauren

Słońce świeciło mi prosto w oczy co się nie zdarzało jak spałam u siebie w sypialni, otworzyłam oczy i zobaczyłam że śpię na kanapie w salonie a na blacie w mojej otwartej kuchni siedzi Dinah wesoło machająca nogami.

-Dzień dobry pani prezes, żyje pani a spodziewałam się że będzie całkowicie inaczej.-zeskoczyła z blatu i wesołym krokiem podeszła do mnie podając mi swojej kawy.

-A czemu tak się spodziewałaś? Co znowu odjebałam?-uniosła brwi a potem zaśmiała się obejmując mnie jednym ramieniem.

-Kochania lepsze pytanie i krótsza odpowiedź by była na pytanie, czego nie odjebałaś.-miała ze mnie teraz ubaw a jadąc wczoraj do klubu myślałam że będzie odwrotnie.

-Gadaj mi tu a nie będziesz robić ze mnie głupią.-westchnęła i położyła się zaraz obok mnie.

-Od którego momentu nie pamiętasz?-po łyku kawy i chwilowym zastanowieniu się odpowiedziałam jej.

-Ostatnie co pamiętam to że piłam wraz z Camilą i wróciłyśmy do stolika.-uderzyła mnie tak mocno w udo że aż zachłysnęłam się kawą.

-Dziewczyno zapomniałaś to co najlepsze, w skrócie żeby ci tu nie robić z tego wieczoru jakieś książki. Ty, ja, Camila i jej przyjaciel nieźle się wybawiliśmy wy we dwie głównie tańczyłyście i pokazywałyście kto rządzi na pieprzonym parkiecie, nie miałam pojęcia że ty tak potrafisz tańczyć ale to już drugorzędna kwestia bo wśród konkursów alkoholowych rządziłam ja i Marcus mówię ci z tym facetem można konie kraść, nawet opiliśmy Shawna który rzygał zaraz obok stoły przy którym piliśmy.-odłożyłam kubek na stolik kawowy i wzięłam głęboki oddech.

-No dobra kwestia inna dlaczego do cholery tak mnie nogi jebią?

-Z tego co ustaliłam z Marcusem bo tego akurat sama nie pamiętam too z klubu do twojego mieszkania przyszliśmy we czworo z buta, później oni stąd udali się do mieszkania Camili a tam Marcus padł spać na podłodzie na balkonie.-przewróciłam oczami na jej słowa i wzdychając odparłam.

-No dobra a co takiego odjebałam bo póki co słyszę że dobrze się bawiłam w towarzystwie kogoś kto dla mnie pracuje.

-Ipocałowałaśtąosobę.-powiedziała to tak szybko że kompletnie nic nie zrozumiałam.

-Powtórz to samo tylko wolniej przecież nic ci nie zrobię.-kiwnęła głową i z ogromnym uśmiechem powiedziała.

-I pocałowałaś tą osobę.-myślę że w tym momencie moja twarz zrobiła się całkowicie blada a po chwili całkowicie czerwona.

-Że co kurwa?!

Poza Aparatem||CamrenWhere stories live. Discover now