XIV

343 24 1
                                    

Wczorajsza noc

-Może byś z niej już zeszła Cabello?-oderwała się od ust swojej szefowej, jej oddech był ciężki i szybki. Nie miała zamiaru zejść ale jej przyjaciółka skutecznie ją ściągnęła nie bacząc na jej uczucia czy sprzeciw.

-Ej ja tutaj jestem pokrzywdzona ludzie!-odezwała się Jauregui i zmieniając pozycję z rozłożonej całkowicie się skuliła i teraz siedziała ze złączonymi nogami, dłońmi na udach i pochyloną głową.

-Dinah zaraz normalnie dostaniesz ode mnie i tyle, zobacz przez ciebie Lauren będzie zaraz płakać.-usiadła obok Lauren obejmując ją a ta momentalnie się uśmiechnęła.

-Widzicie jaki jebany manipulant jest z niej? Przed chwilą prawie się rozpłakała a teraz się mi śmieje prosto w twarz.-Marcus i Camila odwrócili się w stronę zielonookiej ale jedynie co zobaczyli to jej smutny wyraz twarz.

-Uspokój się i siadaj, napij się trochę to przejdzie ci zazdrość.-mężczyzna mówiąc te słowa podał jej pełną szklankę alkoholu delikatnie się uśmiechając wręcz pocieszając ją tą miną.

-Nie jestem zazdrosna po prostu te dwie idiotki jutro nic nie będą pamiętać a ja będę je ogarniać zresztą ty też nie myśl że wniesienie je do mieszkania jednej czy drugiej łatwe nie będzie.-uniósł brwi na słowa bliskiej wręcz przyjaciółki.

-Dobra ogarnijcie się bo nie chce nieść latynoskiego tyłka do mieszkania jednej z was.-fuknął pod nosem chwytając za szklankę i pijąc powoli przyglądając się zauroczonym w sobie kobietom z czego jedna to jego najlepsza przyjaciółka.

-Nie przesadzajcie przecież jesteśmy dorosłe i odpowiedzialne.





-Ja pierdole jeszcze trochę a byś nie mogła na nogach stanąć .-trzymała w ramionach Lauren która była uśmiechnięta od ucha do ucha i wykończona wielokrotnymi orgazmami które jej dała stojąca obok Camila.

-Dinah życzę ci żebyś ty też kiedyś coś takiego przeżyła, może kiedyś jak znajdziesz tą jedyną idealną.-uderzyła w plecy ją Jauregui ale że była już nieźle wstawiona uderzenie było praktycznie bezbolesne.

-A ty co sobie myślałaś? Klękać na tak brudnej podłodze jeny twoje kolana wyglądają jak koszmar z ulicy wiązów.-kubanka szturchnęła go tylko w ramię i zamrugała kilkakrotnie.

-Przepraszam po prostu tak trzeba było zrobić i tyle.-złapał ją za oba ramiona i wstrząsnął nią.

-Zacznij chociaż trochę myśleć, kurwa od dzisiaj nie tykasz alkoholu Cabello.-była tak zaskoczona że jedynie co potrafiła to pokiwać głową a z jej oczu popłynęły łzy, oczywiście gdy Lauren to zobaczyła od razu stała się trzeźwa zamachnęła się na marcusa a ostatecznie on się odsunął i uderzyła w samo powietrze.

-No wariatkowo, z kim ja żyje. Idziemy ciemnoty.-złapała obie za dłonie i wyprowadziła je z klubu a krok w krok za nimi szedł Marcus.

-Nie możemy zamówić taksówki? Już mnie nogi bolą?-na pytanie Camili Dinah zaśmiała się lekko.

-Obie musicie wytrzeźwieć a taka droga wam się przyda, swoją drogą gdzie idziemy Marc?-szedł przodem i prowadził je w tylko sobie znanym kierunku.

-Idziemy do mieszkania Mili, akurat wytrzeźwieją trochę i może nawet same wejdą do mieszkania albo nawet do łóżek.-idące z tyłu dwie kobiety złapały się za ręce a jedna z nich się odezwała.

-Chciałam ci powiedzieć że mam tylko dwa łóżka i kanapę więc będziesz musiał spać z Jane.-blondynka zrobiła się wręcz zielona na twarzy i sprzedała przyjacielowi kukśtańca w ramię.

-Nigdy w życiu, fuj. Wiesz kochanie że cię uwielbiam ale to nie ten czas na spanie razem.-objęła go i tak we czworo szli w strone nie dużego mieszkania Cabello.

-Camila wyjdziesz ze mną na randkę.-nie spodziewanie wyszeptała Lauren.
-A czemu miała bym nie wyjść? -wzruszyła ramionami i ścisnęła mniejszą dłoń deko mocniej.
-Może nie chcesz się umawiać z szefową.-chichot to to usłyszała zamiast pogardy.
-Oj tak wiesz nie chce się umawiać z własną szefową przed którą klękałam, brawo dla ciebie Jauregui. Umowie się z tobą jak znajdziesz sobie sekretarza bądź sekretarke w wieku własnych rodziców.-westchnęła była wręcz zauroczona tym jak szybko ta mała modeleczka sprawiła że chce więcej i więcej jej przy sobie.

-Dobra ale w takim razie przynajmniej 3 razy w tygodniu nocujesz u mnie.
-A to dlaczego tak? Nie wystarczy ci seks z starszą panią?
-Myślisz że tylko o seksie myślę.-udała że się chwile zastanawia i odparła.
-Tak zdecydowanie tak myślę.-ręce Lauren znalazły miejsce na bokach ciała Camili i zaczęła ją łaskotać.
-Jesteś okropna jak mogłam się zauroczyć w tak okropnej kobiecie.-po tym stwierdzeniu młodsza zamarła.
-Co powiedziałaś?
-Jak mogłam się zauroczyć w takiej kobiece jak ty.-odetchnęła jakby wielki ciężar spadł jej z barków i pocałowała Lauren zmuszając ją do pochylenia się.

-Ej przestać mi się lizać, rozumianie?-nie życzę sobie tego kiedy to widzę.
-Czyli w mieszkaniu możemy?
-Tak możecie i patrzcie akurat jesteśmy już pod pięknym budynkiem w którym mieszka nasza tancerka.

Obie wleciały do mieszkania jak burza i tak szybko jak je widzieli tak szybko zniknęły wtedy oboje ustalili że jednak łóżko będzie bardziej wygodne do spania niż wytarta i stara skórzana kanapa.
-To teraz uważaj bo wiesz że dinozaury prawdopodobnie miały pióra. Jest odkryte że dinozaury są bardziej spokrewnione z ptakami niż jaszczurkami.
-Kurwa mać.-walnęła głową w poduszkę ale nim zdążyła znowu zwyzywać cały świat w myślach on znowu się odezwał.
-Teraz też genialne słuchaj  Velociraptory nie były większe niż indyki. Czaisz to takie małe dinki latały dookoła ciebie a jak było ich dużo to mogły żywcem cię zjeść.

Kiedy dwie kobiety przeżywały swoje upojne chwile tym razem w wygodnym łóżku jednej z nich, Jane słuchała ciekawostek o dinozaurach i miała nadzieję że niedługo jęki ustaną a Marcus uśnie.

Poza Aparatem||CamrenWhere stories live. Discover now