13. Drobna pomoc

127 4 0
                                    

Nigdy nie byłam idealna, a do perfekcji zdecydowanie mi brakowało. Widząc różne dziewczyny czy kobiety, które aż przyciągały wyglądem wzrok mężczyzn, pragnęłam być taką jak one. Później sobie jednak przypominałam, że każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób. Ale czy każdy z nas jest idealny?

Moje zdanie mówi, że zdecydowanie nie, bo żywym przykładem jestem ja. Może nie jestem bardzo brzydka, akceptuję siebie taką, jaką jestem, ale nieinstynktowe dążyłam do ideału. Wbiłam sobie w głowę, że muszę biec po doskonałość, więc to robiłam. Cały czas próbowałam wyglądać ładnie, chciałam być miła, pomocna i nie odtrącać pomocy innych.

Więc gdy siedziałam w gabinecie dyrektora i słuchałam jego wywodu o tym, że powinnam pomóc jakiemuś chłopakowi z niektórych przedmiotów, udzielając korepetycyjne, czułam, że odchodzę kilka kroków od doskonałości.

Bo nie chciałam pomóc Brianowi z jasnych i znanych nam problemów.

Gnojek jest zadufany w sobie, nęka mnie jak jakiś nienormalny i wyzywa, doprowadzając mnie do częstego załamania nerwowego.

Brian siedział znudzony na fotelu obok mnie, siedząc na telefonie. Co chwilę rzuciłam mu spojrzenia, nie wiedząc jak można się tak zachowywać.

- Także doszły mnie słuchy, że państwo za bardzo się nie dogadują. To idealny sposób, byście złapali wspólny język. - uśmiechnął się życzliwie do mnie, bo doskonale wiedział, że Brian go nie słucha.

Westchnęłam ciężko, myśląc jak mogę odmówić dyrektorowi. Nie miałam zamiaru pomagać takiemu człowiekowi, jakim jest Brian. Zdecydowanie naprawił mnie o zbyt wiele problemów, które nie były ani trochę potrzebne.

- Proszę Pana - zaczęłam, a następnie wbiłam wzrok w biblioteczkę, która stała za plecami dyrektora - Przykro mi to powiedzieć, ale nie mogę pomóc Brianowi.

- Czemu? - poczułam na swojej twarzy wzrok bruneta, ale nadal się nie odzywał.

- Ponieważ nie mam za bardzo czasu. - wzruszyłam ramionami - Nawet gdybym chciała to...

- Oh! To nie jest żaden problem - uśmiechnął się właściciel budynku. zacisnęłam mocno szczękę, czując, że ktoś zdecydowanie się na mnie mści. - Choć dwa razy na tydzień będę mógł was zwolnić z jednej lekcji.

Zirytowana, zwinęłam palce w pięść, wiedząc, że jeżeli zaraz się nie uspokoję, wybuchnę.

- Naprawdę, jestem pewna, że, znajdzie Pan inną osobę, która będzie miała chęci i czas, by udzielać korepetycji Brianowi. - burknęłam zła, a następnie poprawiłam się na siedzeniu.

- Tato, jeżeli ona nie chce, to nie zmuszaj jej do takich gównianych spraw. - posłał mu gromy z oczu - Ma rację.

- Panno Miller, dostanie Pani dodatkowe punkty na świadectwo końcowe. - Jego pięść upadła na blat biurka.

Zmrużyłam gniewnie oczy, czując się jakbym była na jakiejś negocjacji.

Niektórzy byli nauczeni, że nie mogą przegrywać. Zdecydowanie do tego grona jestem w stanie przydzielić Pana Browna. Dążą dokuczliwie do swojego celu, nie zważając na odczucia innych. Nie umieją przyjąć słowa nie.

- Naprawdę, wątpię, że to się uda. Podziękuję bardzo. - uniosłam się z miejsca, a następnie znieruchomiałam, słysząc ton głosu, jakim dyrektor do mnie powiedział.

- Będzie pani zwolniona do kartkówek aż po cały miesiąc. - warknął zły.

- Nie zamierzam pomagać innym, gdy nagroda dla mnie jest niesprawiedliwa dla innych uczniów. - odwróciłam głowę, patrząc na niego - Zgodzę się, jeżeli pański syn się opanuje i przestanie nękać niektóre dziewczyny ze szkoły.

ExecutionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz