deux

1.1K 81 33
                                    

Regulus patrzył w podwórko, jak w obrazek. Było naprawdę piękne. Nagle na tle drzew pojawiła się ta rozczochrana czupryna.

- Chodź. - powiedział James wyciągając rękę w jego stronę.

Młodszy chłopak przygryzł wargę, po czym skierował się za Potterem, ale nie chwycił jego dłoni. To by było... dziwne? Chyba to odpowiednie stwierdzenie. James to najlepszy przyjaciel Syriusza, on jest jego bratem. Tak, dziwne to wręcz idealne stwierdzenie.

James przyśpieszył kroku, aż w końcu jego chód zamienił się trucht, a następnie bieg, więc Black ledwo co nadążał.

- Jesteś tam? - krzyknął za nim, odwracając głowę. Jego twarz wciąż zdobił ten niesamowity uśmiech.

Regulus próbował się odwdzięczyć równie promiennym uśmiechem, ale zamiast tego na jego twarzy pojawił się krzywy grymas. I wtedy usłyszał najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek było dane mu słuchać: śmiech Jamesa Pottera. Perlisty, szczery, może trochę zbyt głośny. Ale chyba James właśnie taki był; szczery, piękny, trochę zbyt głośny, było go wszędzie pełno i zarażał wszystkich uśmiechem.

- To idziesz, czy nie? - zawołał wciąż roześmianym głosem.

Reg westchnął głęboko i przyśpieszył trucht. Nie był zbyt wysportowany, chociaż był szukającym w drużynie Slytherinu. Zresztą szukanie złotej piłeczki na miotle, a bieg za podnieconym Jamesem Potterem to zupełnie dwa różne rodzaje wysiłku.

Gdy Gryfon wreszcie się zatrzymał, znaleźli się... No właśnie wciąż byli na podwórku i wciąż otaczały ich jabłonki i grusze. Regulus czuł jakby przebiegł z kilometr, ale najwyraźniej tylko tak mu się wydawało. Albo to nietuzinkowe, dzikie podwórze rozciągało się przez kilometr.

- Eee... James, czy mi się wydaje, czy nic się nie zmieniło i jest identycznie, jak na początku tego podwórka?

- Nic nie jest identyczne, Reggie. Każde drzewo jest inne. Zupełnie jak ludzie.

Regulus spojrzał z powagą i pewnym podziwem. Nie spodziewał się takich słów z ust tego Gryfona. Były takie... poetyckie, z przekazem. Coś co nie pasuje do tego wszystkim znanego Jamesa Pottera. Ale te słowa były też szczere i prawdziwe. To już zdecydowanie do niego pasuje.

No i jeszcze nazwał go Reggie. Jedynie Syriusz tak na niego mówił, i to też bardzo rzadko. Reg, owszem, nawet Barty i Evan tak go nazywali, ale Reggie... To było coś wyjątkowego. Tylko wyjątkowa osoba mogła tak się do niego zwracać.

- A oto najlepsza jabłonka w naszym ogrodzie. - powiedział James, wyrywając tym samym Ślizgona z zamyślenia.

Wyglądała jak każde drzewo w tym sadzie. Ale podobno każde jest inne.

James zaczął się na nie wspinać, aż dotarł do najwyższej gałęzi.

- Łap! - zawołał w stronę Regulus i po chwili zrzucił mu dorodne czerwone jabłko.

Złapał je bezproblemowo, w końcu był szukającym, co nie umknęło uwadze Gryfona.

- Niezły refleks.

Zeskoczył z drzewa i wgryzł się w swoje jabłko. Siadł na jednym powalonym korzeniu i zachęcił gestem dłoni Regulusa, żeby zrobił to samo. Ten usłuchał Gryfona, jednak... czuł się trochę nieswojo.

Jakby nie patrzeć nigdy wcześniej nie mieli kontaktu. James przyjaźnił się z Syriuszem, to Syriusz wiedział o nim niemal wszystko, i to Syriusza planowo miał przyjąć do swojego domu. A Regulus był tylko dodatkiem. Przypałętał się razem z bratem, a Potter był dla niego taki miły, uprzejmy i chciał, żeby poczuł się dobrze.

- Dziękuję, James. - powiedział. Gryfon już chciał coś powiedzieć, ale Black kontynuował: - Dziękuję za wszystko.

- Nie ma sprawy, przecież każdy by tak zrobił. - odpowiedział wzruszając ramionami, zupełnie tak, jakby normalnością dla niego było przymowamie niemal obcych ludzi do domu.

- Nie, James, nie każdy. Praktycznie się nie znamy, jestem tylko jakimś Ślizgonem, bratem twojego przyjaciela. Nikt o zdrowych zmysłach by tak nie zrobił.

- Czyli najwyraźniej nie mam zdrowych zmysłów.

- Nie to miałem...

- Spokojnie, szczerze mówiąc nie chciałbym bym mieć zdrowych zmysłów. To sugeruje, że jestem zwyczajny. A ja nie jestem zwyczajny.

- Non, tu n'es pas ordinaire. - mruknął po francusku Reg, co sprawiło, że James wytrzeszczył oczy.

- Znasz francuski? - zapytał zdziwiony, a Ślizgon stwierdził, że Syriusz jednak nie mówił przyjaciołom wszystkiego.

- Oui. Tak, co nieco znam. Syriusz też, nie chwalił się?

- Wiem, że Syriusz mówi po francusku, bardzo dobrze wykorzystuje tę umiejętność przy flirtowaniu z Remusem. Po prostu nie sądziłem, że aż swoje braci Black zna język miłości.

- W takim razie uznaj tą informację za początek do lepszego poznania.

James znów rzucił w jego stronę ten promienny uśmiech i odchylił głowę do tyłu tak, że jego czekoladowa skóra slniła w  blasku słońca, które przedostawało się przez korony drzew.

- Merci, James. - powiedział jeszcze Regulus i oddał się podziwianiu widoku; zarówno pięknych drzew, jak i osoby siedzącej z przymkniętymi powiekami koło niego.

------

Hej, hej!
Dziękuję za pierwsze gwiazdki pod poprzednim rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba<3

Miłego dnia/ wieczoru/ nocy
~Alex~







cet été. tego lata. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz