4.

151 4 0
                                    

   Rano gdy się obudziłam, poczułam ogromny ból pleców. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzę na podłodze oparta o łóżko. Szybko wstałam, co było błędem, ponieważ zrobiło mi się słabo. Gdy udało mi się podnieść, wzięłam telefon i sprawdziłam powiadomienia. Nic. Odłożyłam urządzenie na blat biurka i weszłam do łazienki w pokoju. Nagle zachciało mi się wymiotować, więc niewiele myśląc kucnęłam przy toalecie, wzięłam włosy w kucyk i zaczęłam.

Po około dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. Byłam cała blada więc zejście do kuchni gdzie prawdopodobnie jest mój brat, nie wchodziło w grę. Poza tym była 13:54. No to nieźle pospałam. Nie wiedziałam o której zasnęłam. Czułam jedynie ból pleców. Postanowiłam jednak zejść na dół. Może i nie był to najlepszy pomysł, ale nie miałam pomysłu co zrobić. A tak cholernie chciało mi się pić.

W kuchni na szczęście nie zastałam Jamesa. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam wodę. Nalałam ją do szklanki i się napiłam. Odstawiłam butelkę do lodówki i ruszyłam w stronę schodów, jednak mój brat postanowił mi przeszkodzić.

- Hej, Laura, podejdź tu.

Nosz kurwa. Jakie ja miałam szczęście.

James siedział na kanapie w salonie i patrzył na mnie. Podeszłam i usiadłam obok niego. Objął mnie ramieniem.

- Miałem do ciebie wczoraj przyjść, ale Archer powiedział, że śpisz więc nie chciałem cię budzić. Powiedział, że był u ciebie po ładowarkę, chciałem spytać czy to prawda.

Zamilkłam. Nie wiedziałam nic o tym. Jednak nie chcąc wyprowadzać mojego brata z równowagi, potwierdziłam jego słowa.

- Tak, był po ładowarkę.

James jakby chwilę się zastanawiał czy na pewno ma prowadzić dalej ten temat, czy zostawić go w spokoju.

- Okej - zaczął a ja czułam, że chciał coś jeszcze dopowiedzieć. Nie myliłam się. - Jak się czujesz? Powiedz szczerze.

Cholera jasna.

- No tak.. średnio.

Sama już nie wiedziałam jak się czuję. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że Archer nas nie wydał, a z drugiej strony czułam się słabo z powodu porannych wymiotów.

- Czemu? Coś cię boli? Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.

Dupa.

- Tak, wiem. - zaczęłam i chwilę się zastanawiałam co mu powiedzieć by się nie wkopać. - jakoś.. słabo mi.

Brat zaczął patrzeć na moją twarz. Przeskanował ją jakby skanował kod kreskowy.

- Blada jesteś. Wymiotowałaś? - zapytał się James, ale ja tylko opuściłam głowę i zaczęłam lekko przesuwać bransoletkę na moim nadgarstku. - Laura...

Nie wytrzymałam już. Szybko wstałam, ignorując małe zawroty głowy. Ruszyłam do schodów. Weszłam szybko do pokoju i wzięłam telefon. Słyszałam, że brat szedł za mną. Jednak ja go całkowicie zignorowałam. Zeszłam po schodach i weszłam do ganku. Nie miałam czasu na ubieranie butów, więc tylko wzięłam do ręki czarne conversy i otworzyłam drzwi. Zaczęłam iść po chodniku. Nie miałam zamiaru gdzie pójdę. Słyszałam tylko, jak brat ubierał buty i szukał kluczyków do auta. Dało mi to nieco większą przewagę na czas. Szłam tą drogą, którą zwykle biegałam. Po drodze założyłam buty.

James do mnie ciągle dzwonił, dlatego wyłączyłam telefon.

Szłam tak może z dwie godziny, póki nie zachciało mi się pić. Akurat sklep miałam niedaleko od miejsca, w którym aktualnie się znajdowałam. Przeszłam dzielącą odległość i weszłam do sklepu. Ruszyłam na dział wody. Wzięłam małą butelkę i poszłam do kasy. Dokładnie wtedy postanowiłam włączyć telefon. I to był błąd.

Na wyswietlaczu zobaczyłam 20 nieodebranych połączeń od brata, 10 wiadomości również od niego i 2 nieodebrane od Archera. Co do chuja.

Szybko zablokowałam urządzenie. Zapłaciłam za wodę i wyszłam ze sklepu. Akurat obok była ławka więc usiadłam. Napiłam się. Popatrzyłam przed siebie i odchyliłam głowę. Zaczęłam myśleć. Zaczęłam myśleć czy czasem nie wrócić do domu bo i tak nie miałam gdzie spać. A spanie u przyjaciół byłoby złym pomysłem. Pewnie wiedzą o tym co się aktualnie dzieje.

Zrezygnowana wstałam i zaczęłam iść w stronę domu. Wiedziałam, że mój brat będzie miał mnóstwo pytań, ale w tej chwili chciałam się tylko położyć spać. Dwie godziny później dotarłam do domu. Byłam zmęczona. Otworzyłam drzwi i weszłam do ganku. Zdjęłam buty i poszłam po schodach do mojego pokoju. Nie widziałam na podjeździe auta więc albo James dalej mnie szukał albo było ono w garażu.

Weszłam do pokoju, rzuciłam telefon na komodę i padłam na łóżko. Zasnęłam niemal od razu.

Gdy się obudziłam koszmarnie bolała mnie głowa. Zobaczyłam na zegarek. Była 10:47. Postanowiłam wstać i zjeść śniadanie, ponieważ byłam cholernie głodna. Przypomniałam sobie, że za pięć dni nasza matka wraca do domu. Dobrze było bez niej, ale też nie wyobrażam sobie jakby toczyło się życie gdyby jej nie było. Po części chciałam żeby wróciła, a po części nie.

W końcu wstałam. Jak zwykle miałam lekkie zawroty głowy ale zignorowałam to. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia, na blacie zauważyłam dwie brudne miski z mleka i płatki rozsypane wokół. Wskazywało to na to, że ktoś jest jeszcze oprócz Jamesa w domu. Błagałam żeby nie był to Archer. Przetrwałabym już nawet Willa i Mayę.

Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Wzięłam szynkę i ser oraz chleb tostowy. Wyciągnęłam z szafki toster i masło. Zaczęłam robić tosty. Nastawiłam również wodę na herbatę. Chwilę później zalewałam herbatę.
Tosty w między czasie się zrobiły. Wyciągnęłam je z tostera i dałam na talerz. Usiadłam przy stole z kubkiem gorącej herbaty i talerzem z tostami. Zaczęłam jeść.

Gdy już zjadłam, posprzątałam po sobie i poszłam na górę do swojego pokoju. Właśnie wtedy mój brat wyszedł ze swojego pokoju wraz z Noahem. Gdy tylko mnie zobaczył, James podszedł i mnie przytulił. Cholera. On się martwił a ja takie rzeczy robiłam. Nie jestem dobrą siostrą.

- Kurwa, Laura, szukałem cię z Noahem i nigdzie cię nie było. Byliśmy gotowi pojechać na komisariat policji i zgłosić zaginięcie. Gdzie byłaś, martwiłem się..

- Przepraszam...

Przerwałam mu, bo wiedziałam, że gdybym tego nie zrobiła to by gadał tak bardzo długo.

Chwilę tak jeszcze staliśmy, jednak zaczął mi przeszkadzać dotyk drugiego człowieka. Chciałam się jak najszybciej odsunąć.

- Mogłabym już pójść do pokoju?

James się odsunął. Dopiero wtedy odczułam wzrok kogoś innego. Spojrzałam na Noah'a. Zupełnie zapomniałam, że tu był. Postanowiłam się przywitać.

- Cześć, Noah.

- Cześć, Laura.

Po tych słowach, skierowałam się do pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki telefon. Nadal nie odpisałam na żadne wiadomości. I raczej już nie odpiszę.
Kocham ignorować ludzi. Co prawda mają później do mnie problem, ale mi to jakoś nie przeszkadza.

Reszta dnia minęła mi dosyć normalnie. Brat poinformował mnie, że zamawia sushi na obiad i spytał jakie ja chcę. Po obiedzie chwilę grałam w Minecrafta. Na kolację znów zrobiłam tosty. Byłam okropnie wyczerpana, dlatego więc wcześnie położyłam siębspać.

***
Hejj, kolejny rozdział. Może nie jakiś długi ale zawsze jest

Papatki💕

Było okejDove le storie prendono vita. Scoprilo ora