Nie przywitasz sie?

158 15 0
                                    

- Nie chcesz? - pyta zawiedziony. Po jego wyrazie twarzy wnioskuje, że nie spodziewał się z mojej strony takich słów.

- Kane. - wzdycham. - Ja już sama nie wiem czego chce. Mam dość tego, że za każdym razem gdy próbujemy coś razem stworzyć coś nas rozdziela. Może to znak? - moje ręce opadają i chwytam się za ramiona by ogrzać je trochę energicznymi ruchami. Jest późno a ja chyba zapomniałam jak mroźne potrafią być wieczory.

- Jaki kurwa znak? - pyta trochę zdenerwowany. Zauważa, że mi zimno bo bez słowa ściąga z siebie bluzę i podaje mi. Od razu ją ubieram. Jest wielka ale ciepła i wygodna. I pachnie jego perfumami. Nie do końca potrafię określić ten zapach. Ale gdybym była mężczyzną napewno bym takich używała.

- Może ktoś albo coś pokazuje nam, że nie powinniśmy być razem. - tłumacze.

- A może to zwykły sprawdzian i gdy go przetrwamy to będzie już dobrze. - próbuje przemówić mi do rozsądku. Nie jestem jednak przekonana do tego co mówi.

- Nie wiem. To nie powinno być takie trudne. - wzdycham. Chłopak otwiera ramiona, a ja nie jestem się w stanie oprzeć i podchodzę do niego . Obejmuje mnie a ja wreszcie czuje się bezpiecznie. Jest mi tak dobrze w jego ramionach. Mogłabym zostać w tym miejscu już na zawsze.

- Przetrwamy to. - mówi i całuje czubek mojej głowy. W dalszym ciągu mnie tuląc.

Odsuwam się lekko od niego tylko po to by spojrzeć mu w oczy. Widzę jak na mnie patrzy. Jak bardzo chce tego ze mną. Kładę jedną rękę na jego policzku. I głaskam go lekko.

Obserwuje jego twarz jakbym robiła to po raz pierwszy. Dostrzegam po raz pierwszy małe piegi na jego nosie. Jak bardzo niebieskie są jego oczy. I to jak na mnie patrzy.

Składam delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak oddaje go ze zdwojoną siłą. Pogłębia go a ja boje się, że gdy nie przestane może się to źle skończyć.

Kane jednak przerywa pocałunek i łapie mnie za rękę. Patrz na niego ze zdziwieniem. A on lekko ciągnie mnie w stronę domu.

- Wracamy tam? - pyta jakby naprawdę chciał tam być.

- Chcesz tam wrócić? - pytam po czym dodaje bardzo istotną rzecz. - To dla ciebie bezpieczne? - Kane przygryza wargę i lekko się uśmiecha a ja już znam odpowiedz na to pytanie.

- To nie ważne. - odsuwa kosmyk włosów który opada mi na twarzy chwyta za moja szyje. Doskonale wie że to moje czule miejsce. - Mam dość ukrywania tego że jesteśmy razem. Ukrywania się przed Pedro. Brakuje mi ciebie. I jeśli to ma wyjść. Nie mogę się dużej ukrywać. - mówi patrząc w moje oczy jakby szukając w nich potwierdzenia.

- Wiec co chcesz zrobić? - pytam bo nie jestem pewna co do jego intencji.

- Chce wejść z tobą na tą pieprzoną imprezę i pocałować cię przy tych wszystkich ludziach. By każda jebana osoba wiedziała, że należysz do mnie. - uśmiechnęłam się do niego niezgrabnie. Nie lubiłam okazywania uczuć w miejscu publicznym. Czułam się nieswojo.

- Dopóki nie pojawiłeś się w naszej szkole byłam niewidoczna. - wzdycham. - I było dobrze. Nikt niczego ode mnie nie chciał. Byłam niezauważalna. Nikt o mnie nie mówił. - tłumacze.

- Było dobrze. - powtarza po mnie. - A byłaś szczęśliwa? - pyta a ja pierwszy raz zaczynam się nad tym zastanawiać.

Żyłam swoim życiem. Jedyną ważną osobą w moim życiu była Emma i Leach. Każdy dzień wyglądał podobnie. Szkoła, trening, dom. Czasami impreza lub nocka z Leach. Było w porządku. Może nie miałam na głowie tyle rzeczy co teraz ale mimo to nie było źle.

Dzielącą nas nienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz