A nie mówiłam.

112 9 0
                                    

Ludzie mówią, że pierwszy raz to najpiękniejsza lecz zazwyczaj bolesna rzecz. Mówią, że jest to wyjątkowa chwila którą powinno się przeżyć z osobą której stuprocentowo ufasz i jesteś jej oddany. A ta osoba jest ci się w stanie oddać i poświecić w stu procentach.

Ja znalazłam taką osobę. I szczerze byłam naprawdę wdzięczna komuś tam na górze kto kieruje naszym życiem.

Chłopak. Był to wysoki brunet. Na pierwszy wyraz twardy i bezuczuciowy. Po głębszym poznaniu jednak słodki i kochający a nawet trochę uczuciowy. Z poszarganą przeszłością, ale pięknym wnętrzem. Był to Kane Fuentess.

Mój Kane.

Siedziałam na jego udach i przypatrywałam się z góry jego pięknej twarzy. W pewnym momencie podniósł się do pozycji siedzącej lecz tak, że dalej siedziałam na jego udach. Teraz jednak nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.

Kane chwycił za brzeg mojej białej koszulki ocierając palcami o mój brzuch, który był w małym stopniu odkryty. Podniosłam ręce do góry by łatwiej było mu ją ze mnie ściągnąć.

Gdy już to zrobił odrzucił ją gdzieś na bok i chwycił za tył mojego białego koronkowego stanika. Chciał go rozpiąć lecz nasze spojrzenia spotkały się jeszcze na chwile.

- Napewno tego chcesz? - zapytał przez co moje myśli w głowie coraz bardziej zaczęły cichnąć i wiem że to dobry moment a ja jestem na to gotowa.

- Tak. - odpowiadam pewnie co utwierdza chłopaka.

Mój biustonosz zostaje rozpięty i powoli opada odkrywając przed brunetem moje piersi. Odrzucam go na bok i bez zastanowienia chwytam za koszulkę Kena i podciągam ją lekko do góry, a kiedy chłopak podnosi ręce ściągam ją z niego całkowicie.

Jego usta lądują na moich lecz tylko przez chwile bo po chwili łapie za moje pośladki i podnosi się ze mną na rękach. Obraca się w stronę łóżka po czym kładzie mnie na nim.

Podnosi jedna z moich nóg i ściąga z niej buta. Gdy kończy robi to samo z drugą nogą. Opuszczam nogi i podnoszę się do pozycji siedzącej ciągle patrząc w jego oczy i utrzymując kontakt wzrokowy chwytam za jego pasek od spodni i rozpinając go powoli.

- Dziewczynko. - zagaduje. Przez co skupiam się prze chwile na tym co do mnie mówi. - Nie możesz patrzeć na mnie tak niewinnie robiąc ze mną tak nieprzyzwoite rzeczy.

Uśmiecham się dalej patrząc na niego w taki sposób jak robiłam to wcześniej. Następnie rozsuwam rozporek jego czarnych spodni i zsuwam je na dół tak, że zostaje w samych bokserkach w których widać już niemałą wypukłość.

Podnoszę się z łóżka pozwalając chłopakowi ściągnąć ze mnie spódniczkę razem z rajtuzami. Stoję teraz przed nim kompletnie bezbronna. Patrzę mu w oczy i wiem że mogę mu ufać lecz odruchowo zasłaniam swoje piesi rękami.

Zawsze był to w jakimś stopniu mój kompleks. Moje piersi nie był duże. Nie takie jak chciałam.

- Cassie. - mówi chwytając za moje dłonie zsuwając je na dół tak, żeby moje ciało nie było już zasłonięte. - Nie musisz się zasłaniać. - upewnię mnie po czym dodaje. - Nie przy mnie.

- Widziałeś w swoim życiu pewnie dużo dziewczyn z lepszym ciałem. - odpowiadam mu a jego kącik ust wznosi się ku górze w lekkim uśmiechu.

- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać że według mnie jesteś idealna. - gwarantuje mi kładąc jedną z dłoni na mojej tali. - Nigdy nie porównuj się z innymi dziewczynami bo według mnie nie dorastają ci do pięt. - na jego słowa uśmiecham się bo było dla mnie bardzo miłe to co do mnie przed chwilą powiedział szczególnie w mało komfortowej dla mnie chwili.

Dzielącą nas nienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz