Nie jesteśmy dziećmi

120 11 0
                                    

Powrót do normalnego życia był dosyć ciężki. Bo mimo tego, że to było tylko kilka dni to były one bardzo intensywne. Wiele się działo. Lecz głównie były to złe i nieprzyjemne rzeczy.

Próbowałam przyzwyczaić się do tabletek które zostały mi przypisane. Co rozumiałam przez przyzwyczaić? Sama nie wiem.

Od kiedy tylko zaczęłam je brać jest mi niedobrze. Rano i wieczorem. I w każdych cholernej porze dnia gdy tylko spojrzę na jedzenie.

Wiem, że powinnam więcej jeść, bo to właśnie powiedziała pani doktor, ale już przez same te tabletki nie mam na nic ochoty wiec muszę wmuszać w siebie jedzenie. Emma też to robi. Nie działa to dobrze na mój organizm bo gdy wmuszam w siebie jedzenie niedługo po tym je zwracam. Mam nadzieje że to tylko kwestia przyzwyczajenia i że nie będę czuła się tak codziennie.

Dzisiaj jednak pierwszy raz poczułam się trochę lepiej, wiec postanowiłam pójść do szkoły. Bo chcąc nie chcąc musiałam w końcu tam wrócić.

Leach zaoferowała się że zawiezie mnie do szkoły po czym odwiezie mnie po lekcjach do domu. Ucieszyłam się bo szczerze mówiąc ostatnio nasz kontakt jest trochę gorszy. Ona tak samo jak i ja spotyka się ostatnio więcej ze swoim chłopakiem przez co mamy dla siebie mniej czasu. Jest to trochę smutne bo zawsze byłyśmy tylko we dwie. A teraz musimy sobie radzić bez siebie. Oczywiście gdybym tylko napisała, że musimy się spotkać bo nie wiem co robić czy potrzebuje pomocy, jestem pewna, że rzuciłaby to co robi żeby mi tylko pomóc.

Ubrałam wiec się standardowo. Luźne dżinsy czarny top i na to zarzucona bluza. Na twarz musiałam nałożyć trochę więcej korektora niż zrobiłabym to normalnie. Pod moimi oczami w dalszym ciągu formowały się fioletowe cienie.

Usta obrysowałam lekko konturówką bo w ostatnich dniach były tak blade, że prawie niewidoczne. Nie były one jednak uśmiechnięte. Nie czułam się dobrze a do tego wszystkiego nie byłam pewne co do sytułacji z Kenem. Nie wiem na czym staliśmy i dlaczego jest jak jest.

A jak jest? Od dwóch dni nie zamiwniliśmy ze sobą słowa. Zapytał tylko czy u mnie wszystko w porządku i czy dobrze się czuje. Skwitowałam to jednym słowem. Dobrze. Nic więcej nie powiedziałam a on więcej nie pytał. Nie wiem dlaczego karał mnie milczeniem bo ja powinnam to robić. To on mnie okłamuje i nie mówi mi prawdy.

Zastanawiałam się wiec jak zachowa się względem mnie w szkole. Nie była to wielka kłótnia dlatego nie mam pojęcia dlaczego tak się zachowuje.

Schodzę na dół po schodach lekko zaskoczona tym co właśnie widzę. W kuchni stoi Emma ale nie sama jest z nią George który przyciska ją do lodówki i całuje ją bez opamiętania. Nie chce oglądać pornosa z udziałem mojej siostry na żywo. Kaszlam cicho lecz tak by mnie usłyszeli i jak na zawołanie od razu się od siebie odsuwają.

- Dzień dobry. - mówię wchodząc do kuchni. Na ustach wymalowanym mam szyderczy uśmiech.

- Cześć Cassie. - odpowiada mi mężczyzna a ja omiatam go spojrzeniem. Ma na sobie luźne dresy i koszulkę a jego włosy są roztrzepane. Przypuszczam że mógł tu spać ale nie pytam o to by jeszcze bardziej ich nie zawstydzać. - Jak się czujesz? - pyta co jest nawet miłe.

Tak naprawdę cieszę się, że widzę tu Georga bo to oznacza że Emma zmieniła przynajmniej trochę zdanie o braciach Fuentess.

- Bywało lepiej ale nie jest najgorzej. - odpowiadam krótko. Omijam go i idę w stronę lodówki.

- Zrobiłam naleśniki. - odzywa się siostra gdy widzi, że szukam czegoś na śniadanie. Spoglądam wiec na nią. I mimo tego, że jej włosy są rozczochrane a na sobie ma luźną piżamę to wygląda dobrze bo na twarzy ma piękny uśmiech.

Dzielącą nas nienawiśćWhere stories live. Discover now