Rozdział 3: Ciasto

38 12 3
                                    

Mama postanowiła odwiedzić ciocię, a ja nie mogłem zmarnować tej okazji i wybrałem się tam z nią, bo ciocia nieczęsto piecze tak dużo tak dobrych ciast. Zresztą, odkąd Sora i jego rodzice wrócili do siebie, strasznie mi się nudziło. Pewnie spędziłbym trochę czasu z Delilah, gdyby nie to, że jej mama była w ciąży i potrzebowała już więcej pomocy w zajmowaniu się domem i ogrodem. Nie zamierzałem odciągać dziewczyny od pomagania swojej rodzicielce, bo to byłoby nie w porządku. Próbowałem nawet pobiegać z Vile'm i Kavehem, ale oni ciągle chodzili z Saleyą, a bez czarnowłosej wolałem im nie przeszkadzać. Starsza dziewczyna naprawdę za mną nie przepadała.

Szczerze mówiąc myślałem, że Sora będzie u nas dłużej, a tymczasem spędziliśmy razem tylko dwa, całe dni, nie licząc dnia ich przyjścia, kiedy to połowę tego czasu gadaliśmy przy stole oraz dnia ich powrotu, bo wyruszyli zaraz po śniadaniu. Trochę szkoda. Myślałem, że będziemy mogli pooglądać chmury więcej niż tylko jedno popołudnie, bo drugiego dnia ich pobytu przez cały czas padało, więc siedzieliśmy w domu, ale cóż, jak to mówi tata: nie można mieć w życiu wszystkiego.

Kiedy zapytałem mamę, jak daleko od naszej wioski znajduje się nasz dom, mama powiedziała, że droga w jedną stronę zajmuje piętnaście dni. To nie brzmi tak źle, ale jeśli powie się, że to pół miesiąca, brzmi już gorzej. Tym bardziej nie rozumiałem, dlaczego zostali tak krótko - czym były dwa dni w gościach w porównaniu z miesiącem wędrówki? Na ich miejscu zostałbym jakiś tydzień albo nawet więcej, ale przecież nie będę im mówił, jak mają dysponować swoim czasem. Może nie mogli zostać dłużej, bo zostawianie domu bez opieki na więcej dni mogłoby skończyć się źle? Zwierzęta w końcu lubią ignorować oznaczenia zapachowe, kiedy nie zauważą w pobliżu ich właściciela.

Ciocia postawiła na stole tacę pełną ciasta, a ja uśmiechnąłem się na widok przysmaku. Ciocia pogłaskała mnie po włosach, zupełnie tak samo jak robi to mama, i podała mi talerzyk, co było jasnym znakiem, że mogę już kawałek zjeść.

- Opowiadaj, Yua. Jak było? - kobieta usiadła przy krótszym boku stołu i sama wzięła kawałek ciasta.

Mama westchnęła cicho i upiła łyk gorącej herbaty.

- Kaito, może pójdziesz do Avel? Dawno się nie widzieliście. - mama uśmiechnęła się do mnie ciepło.

Pokiwałem głową i wziąłem dwa kawałki ciasta, dla mnie i dla mojej kuzynki. Oczywiście, że chciałem uczestniczyć w tej rozmowie. Chciałem w końcu posiedzieć z mamą i ciocią przy stole, wypić herbatkę i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Ale one zawsze mówiły, że to sprawy dorosłych i na pewno będą mnie nudzić, bo młodzi chłopcy nie lubią rozmawiać na takie tematy. No i... Jeśli już pozwalały mi zostać z nimi, wiedziałem, że nie rozmawiają o tym, o czym chciały rozmawiać - rozmawiały o tym, co mogłem usłyszeć. Nie chciały mnie tu. A ja nie chciałem przeszkadzać.

Dlatego pobiegłem na górę, do pokoju Avel. Ona zawsze lubiła ze mną rozmawiać i za każdym razem obgadywaliśmy jej chłopaka, co było nawet zabawne.

Wszedłem do pokoju bez pukania, co chyba było błędem. Avel leżała skulona na łóżku, a kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, zerwała się do siadu i szybko wytarła policzki.

- Mamo, mówiłam ci... - odwróciła się do mnie z wyraźnie gniewnym spojrzeniem, które złagodniało, kiedy zobaczyła, że nie jestem ciocią. - Oh, Kaito. Hej.

- Hej.

Avel jest starsza ode mnie o pięć lat. Jest miła i zabawna, a jej zapach porannego słońca i malin sprawia, że czuję się przy niej dobrze i bezpiecznie. To ona jako pierwsza zabrała mnie na wzgórze, gdzie sama czasem przychodziła z chłopakiem. Kochałem ją. Czasem czułem się tak, jakby była moją rodzoną siostrą, nie tylko kuzynką. Dlatego widząc ją w takim stanie, gdzie ewidentnie przed chwilą płakała, a jej słodki i kojący zapach stał się gorzki i przepełniony smutkiem, sam poczułem się źle.

Usiadłem na brzegu łóżka i wręczyłem jej kawałek ciasta, na co posłała mi wdzięczny uśmiech.

- Co się stało? - zapytałem. Westchnęła i poprawiła swoje brązowe loki. Zawsze były uczesane i lśniące, tak ładnie układały się na jej ramionach. Teraz jednak były wyraźnie... Zaniedbane. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że raczej niewiele smutnych siedemnastolatek myśli o swoich włosach podczas płaczu. Chyba że to one są powodem jej złego samopoczucia, ale coś mówi mi, że tym razem chodzi o coś innego.

- Oj, Kaito... - usiadła obok mnie, tak, by jej stopy dotykały podłogi. - Wybacz. To... Elijah ze mną zerwał. - powiedziała, biorąc spory kęs ciasta.

Elijah był jej chłopakiem od jakichś... Dwóch lat? Nie jestem pewien, bo nie wiem, ile czasu chodzili ze sobą w sekrecie, zanim postanowili powiedzieć o swoim związku rodzicom, ale tak, wydaje mi się, że byli razem dwa lata. Znałem Elijaha. Szczerze mówiąc, nie za bardzo go lubiłem. Wydawał się być przekonany o tym, że jest lepszy od innych, i był starszym bratem Saleyi. Byli do siebie bardzo podobni... Ale cieszyłem się, że jest z Avel. Zwłaszcza, że wyglądał tak, jakby naprawdę bardzo ją kochał. I był dla mnie nawet miły, kiedy była z nami Avel.

Myślałem, że im się układa i że są ze sobą szczęśliwi. Nie wyglądało na to, by mieli jakieś problemy, dlatego zdziwiły mnie słowa kuzynki. Zerwał z nią? Dlaczego? Czy nie mówili, że kiedyś założą rodzinę, Elijah oznaczy Avel i będą żyli długo i szczęśliwie, razem aż do końca świata? Chociaż... Co ja się na tym znam, mam tylko dwanaście lat i żadnego doświadczenia w tych sprawach. Te sprawy mnie nie interesują... Ale wciąż nie rozumiem, dlaczego Elijah miałby zostawiać Avel.

Dziewczyna od razu postanowiła wszystko mi wyjaśnić.

- Wczoraj wieczorem przyszedł tutaj i myślałam, że będziemy robić to, co zwykle, ale on był jakiś dziwny. Taki... Zamyślony. Poszliśmy do mojego pokoju i wtedy od razu mi powiedział, że zrozumiał, że tak naprawdę kocha Zavę, a ja jestem dla niego tylko przyjaciółką.

Szybko zjadłem swój kawałek ciasta i wytarłem okruchy o spodnie. Po tym przysunąłem się bliżej Avel i przytuliłem ją. Chyba tego potrzebowała, bo od razu też mnie objęła.

- Ah, to bez sensu. Czemu jestem tylko przyjaciółką po dwóch latach związku, a Zava jest dla niego kimś więcej po tylu latach przyjaźni? - powiedziała cicho, zaraz pociągając nosem.

- Nie wiem. Alfy są głupie. - rzuciłem. Zaśmiała się i odsunęła lekko, wycierając policzki nadgarstkiem wolnej ręki. W drugiej wciąż trzymała ciasto.

- Ale Kaito, ty jesteś Alfą. - zauważyła, a ja od razu pokiwałem głową. - Czy ty właśnie przyznajesz, że jesteś głupi? - zapytała, szturchając mnie lekko łokciem. Wzruszyłem ramionami.

- Nie, skądże. Mówię, żebyś nie przejmowała się Elijahem. Nie zawsze masz wpływ na to, w kim się zakochujesz. A jestem pewien, że gdyby to jednak zależało od niego, to wybrałby ciebie. Jesteś najlepsza.

Avel westchnęła rozczulona i znów się do mnie przytuliła. Poklepałem ją po plecach, obejmując ją również moimi skrzydłami. W ten sposób było cieplej i milej.

- Oh, Kaito, Kaito... Jesteś takim dobrym chłopcem. Prawie tak dobrym, jak to ciasto. Chodź po więcej.

No więc poszliśmy. Cieszyłem się, że poprawiłem Avel humor. Nie chciałem, żeby było jej przykro i żeby płakała. W wiosce jest jeszcze kilku chłopaków w jej wieku, pewnie sama niedługo kogoś sobie znajdzie. I przynajmniej nie będzie to starszy brat dziewczyny, która naprawdę mnie nie znosi.

If I Had A FriendWhere stories live. Discover now