10. Współlokator

374 37 114
                                    

Niemcy

Z uśmiechem na twarzy prowadziłem samochód. Nie zamierzałem psuć sobie planów, tymbardziej że miałem okazję spędzić więcej czasu z córeczką. Coraz bardziej jednak martwiłem się, gdyż zapomniałem zabrać z domu swoich leków.

- Przedszkole nie jest w tą stronę tatku - powiedziała nagle zaciekawiona dziewczynka z tylniego siedzenia.
Spojrzałem na nią w lusterku z nie małym rozbawieniem.

- Czy ty nazwałaś mnie tatku?

- Ja. Papa często tak mówi - uśmiechnęła się wracając do widoków za oknem. Odchrząknąłem krótko myśląc o fakcie.

- A czemu nie mogliśmy zabrać go też na wycieczkę? - zapytała niepozornie, na co moje dłonie na kierownicy zacisnęły się mocniej.

- Papa ma dużo pracy, więc dzisiaj tata zafunduje ci rozrywek - uśmiechnąłem się do lusterka, a widząc jej odwzajemniony uśmiech poczułem ulgę.
- Dzisiaj nie jedziemy do przedszkola, chce cie zabrać w jedno miejsce

Po kilkunastu minutach intensywnej drogi, dojechaliśmy bezpiecznie na miejsce. Zaparkowałem pojazd po czym wyciągnąłem córkę z fotelika. Puszczając małą ta w momencie odbiegła ode mnie, aż do pomostu nad jeziorem.

- Uważaj słoneczko! Nie podchodź do krawędzi! - puściłem torby z większym przejęciem patrząc na pociechę.

Wydała się być wpatrzona w taflę wody jak w obrazek co rozczuliło mnie. Postanowiłem otworzyć drzwi po czym odstawić bagaże.
Dziewczynka przybiegła do mnie po chwili.

- Masz może ochotę coś zjeść? - kucnąłem przy niej, na co zgodziła się. Podniosłem się więc na prośbę. - W porządku, tatuś zaraz wykombinuje coś pysznego - uśmiechnąłem się pozytywnie krocząc do kuchni.

Będąc w amoku zadowolenia nie zauważyłem nawet, iż większość wyposażenia kuchennego nie była tak jak wcześniej. Zbyłem to zupełnie wyciągając jeden mały rondelek na gazówkę.

- Jaka niespodzianka - usłyszałem nagle, niemal nie doznając zawału serca.
Obróciłem się powoli nie ukrywając szoku na twarzy.

- Oh, to tylko ty - powiedziałem krótko z ulgą na widok Rosji. W momencie jednak wróciłem do uczucia zdezorientowania. - Chwila, Russland? Co ty tutaj robisz?

- Mógłbym zapytać o to samo - odparł podchodząc. Wyglądał jakby dopiero wstał, owinięty w szlafrok.
- Dałeś mi klucze do tego miejsca już jakiś czas temu... w razie gdybym potrzebował noclegu, więc jestem

- Z tego wszystkiego zupełnie wypadło mi to z głowy... - chwyciłem się za skronie nie chowając zagubienia.
Odstawiłem rondelek patrząc na przyjaciela.

- Teraz nie wiem czy wypadałoby się zapytać czy się czegoś napijesz... - otworzył lodówkę obok rozglądając się po pustce. - Co prawda mamy tylko wodę z kranu więc nie krępuj się - wrócił do mojej osoby.

- Od kiedy... dokładnie tutaj jesteś?

W końcu byłem w tej chatce od trzech dni, trudno byłoby mi go nie zauważyć.
Ten zastanowił się przez kolejne sekundy.

- Może kilka godzin, taka zmiana otoczenia więc pomyślałem, że czemu by się tutaj nie zatrzymać - odparł poklepując mnie po ramieniu. - Ale dobrze cie widzieć przyjacielu, towarzystwo zawsze sie przyda

Nie Patrzmy Już Wstecz | Gerpol cz. 2Where stories live. Discover now