Rozdział 9

3K 357 17
                                    

TIG

Rozwalony na kanapie popijam piwo i nie mam pojęcia co zrobić z Megan. Gdyby sama do mnie tak nie legła pewnie bym się poddał. Dzisiaj gdy wróciłem do jej mieszkania, oczywiście jej tam nie było. Mógłbym przysiąc, że ta kobieta mnie wykończy. A widok jej nagiej sprawia, że mam ochotę znów sobie zwalić.

Kurwa. Po raz kolejny stoi mi a na dobrą sprawę naprawdę nawet jej nie spróbowałem. Rano wystarczyła by tylko chwila bym się na nią rzucił. Musiałem się powstrzymywać i zmusiłem się do wyjścia. Fiut bolał mnie niemiłosiernie przez całą drogę do domu.

-Stary co tak dumasz? -Zerkam na Seta i mam ochotę mu przypierdolić. On nie wie co to sine jaja.

-Spierdalaj.

-Ooo... Chłopaki mamy niezadowolone dziecko. -Czy Kat coś mi zrobi jeśli jej mąż straci głowę? Nie, za bardzo mnie kocha prawda?

-Zostaw go. Od paru dni lata za cipką i chyba po raz pierwszy musi się wysilić by ją dostać. -Obrzucam ostrym spojrzeniem Asha i jemu też bym chciał przypierdolić. Kurwa dzisiaj mam ochotę każdemu po kolei wbić trochę rozumu do głowy.

-Nasz kochany Tig ma dziewczynę. – Chłopaki podśmiewują się ze mnie a moja cierpliwość się zaczyna kończyć.

-Czy ja chociaż raz nabijałem się z którego z was? -pytam i wypijam piwo do końca.

Już mam wstać i wyjść ale Lukas mnie zatrzymuje.

-Stary, daj na luz. Te cipki wrócą do orszaku jak tylko ich żony przekroczą próg tego budynku.

-Bardzo śmieszne. Nie zapominaj, że jesteś jednym z nas.

-Ja przynajmniej nie ulegam oczom zbitego szczeniaczka mojej żony tak szybko jak ty. – Lukas odbija piłeczkę w stronę Seta na co tan się krzywi.

-Ana ją tego nauczyła. Mam, kurwa, zbyt miękkie serce.

-Na mnie nie działają sztuczki Any. – Scott przeciąga się na kanapie obok mnie jak kot. Muszę przyznać, że przez ostatni rok zmienił się. Na początku nie lubiłem go zbytnio. Ogólnie chyba nikt go nie lubił. Dopiero po jakimś czasie zdobył nasz szacunek pytając każdego z nas o pozwolenie pobrania się z Aną.

Tak nie inaczej. Może i za nim nie przypadaliśmy ale blondynka wręcz oszalała na jego punkcie. W ostateczności każdy się zgodził ale i tak mamy teraz nad nim przewagę. A przynajmniej Ci co jeszcze mu nie wpieprzyli. Przez ostatni rok sporo ćwiczył razem ze mną na siłowni i muszę przyznać, że w gadce jest niczego sobie. No i co najważniejsze umie pomnażać pieniądze. Każdy z nas zainwestował i zyskał. Dlatego też i Scott zyskał w naszych oczach.

Tylko niech nikt nie myśli, że z nas jakieś pazerne dupki. Po prostu wiemy jak ciężko zarobić kasę a dodatkowe pieniądze każdemu się przydadzą.

-Tig dlaczego siedzisz tu a nie w cukierni?

-Pierdol się. -warczę na bruneta. -Cukiernia dzisiaj jest zamknięta. -Dodaję po chwili.

-Czyżby Megan w końcu stwierdziła, że nie można pracować siedem dni w tygodniu? – zerkam na Scotta zaciekawiony jego słowami. Faktycznie gdy bywałem w cukierni nie liczyłem w jakie dni jest ona, bo była tam dosłownie codziennie. -Ana kiedyś mówiła jej, że wypali się gdy będzie tak dużo pracować. Widocznie wzięła sobie jej słowa do serca.

-Wstaje o nieludzkiej porze. Kurwa nawet w wojsku w wolne dni spaliśmy jak zabici.

-Ty zawsze śpisz jak zabity. Nie bywasz rannym ptaszkiem. -Pokazuje środkowy palec Akslowi ale to i tak mu nie zamyka gęby. -A tak w ogóle to skąd wiesz, że wstaje wcześnie.

Tig  Black Riders MC#7Where stories live. Discover now