Rozdział 13

3.7K 408 23
                                    

Tig

-Twoje rzeczy. - rzucam torbę na łóżko tuż obok Megan. Wpatrzona w telefon uśmiecha się jakby zobaczyła coś naprawdę fascynującego. Kurwa, zaczynam być zazdrosny o głupi telefon. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł przed tym głupim uczuciem. Nie lubię go. 

Nigdy nie byłem zazdrosny o nic. Tak możliwe, że wszedłem w świat dorosłości nienawidząc ludzi. Na dobrą sprawę nie miałem pojęcia jak się poruszać w świecie, nie byłem przygotowany na nic innego jak na odrzucenie przez mój wygląd. Jednak nawet to nie sprawiło, że byłbym zazdrosny o cokolwiek. Starałem sobie układać życie tak by nigdy nie skrzywdzić kogoś umyślnie. Oczywiście mówię tu o krzywdzie psychicznej lub fizycznej w sferze prywatnej. Praca to zupełnie inny świat. Tam mogę wykazać swoją najciemniejszą stronę. Jest to odrobinę odprężające. 

Wracając do mojej zazdrości to nie zazdrościłem jako dziecko, że inni mają kochające matki a ja nie. Nie zazdrościłem nikomu bogactwa, bo stwierdziłem, że jeśli czegoś się pragnie to wystarczy na to zapracować. Ogólnie nie ma rzeczy na tym świecie bym był o coś zazdrosny. Więc nadal nie rozumiem dlaczego teraz czuję się zazdrosny, że Megan się uśmiecha do głupiego telefonu. Dlaczego coś takiego mnie do cholery boli?

Zły padam na łóżko i wciskam głowę w miękką poduszkę. 

-Co Ci?

-Nic. - mamroczę ale nadal na nią nie patrzę. 

-Connor. - powarkuje pod nosem. Mam ochotę się uśmiechnąć, bo zaczyna mi się to cholernie podobać. Zawsze gdy jest choć odrobinę zła wypowiada w ten sposób moje imię. Jest pierwszą osobą, która zwraca się w ten sposób do mnie. Wręcz nie pamiętam kiedy, którykolwiek z chłopaków zwrócił się do mnie imieniem a ona robi to non stop. -I czego się uśmiechasz?

-Sprawdzaj sobie dalej telefon. Mną się nie przejmuj. 

-Jezu. Tylko odczytywałam maile. 

-Cieszy mnie to. - mamroczę i odwracam się w drugą stronę by nie domyśliła się, że nadal czuję tą głupią zazdrość. Jak mam sobie poradzić z czymś takim. To głupie i jestem tego świadomy ale do cholery jak to wyłączyć. 

-Jakbyś chciał wiedzieć to zakwalifikowałam się do finału konkursu cukierniczego. -ponownie odwracam się w jej stronę i zaciekawiony patrzę na nią, kiwam głową by powiedziała coś więcej. 

-Zgłosiłam swoją cukiernię chociaż nie podobał mi się pierwszy etap. Tajemniczy klient miał w ciągu miesiąca kupić moje wypieki a później komisja ich próbowała bez mojej obecności. Nawet nie wiem, którego dnia kupowali cokolwiek. Ogólnie wyjaśnili, że trzy razy odwiedzili mój lokal i spróbowali  babeczek z lukrecją, tartinki owocowe i na koniec tortu bezowego. Dosłownie trzech podstawowych produktów. -widzę jej oburzenie. - Pewnie przygotowałabym coś bardziej wymyślnego i z pewnością o bardziej głębokim smaku. 

-Widocznie to nie jest potrzebne. Prostota jest czasem najlepsza. 

-Nie wydaje mi się. -unoszę brwi w górę na co marszczy nos i mam ochotę się roześmiać. 

-Dzięki prostym rzeczą dostałaś się do finału, tak?

-Niby tak. 

-No to, mamy pewność, że tęsknota jest najlepsza. Więc co z tym finałem. 

-No właśnie będą oceniać nie tylko moje umiejętności kulinarne ale także szerszy zakres. Chcą ocenić całą cukiernię ale nie w tak oczywisty sposób. Znów mam miesiąc kiedy w tym czasie zjawią się tajemniczy klienci. Będą oceniać mój lokal i obsługę. Mają obserwować mnie i sprawdzać recenzje klientów odwiedzających "Słodki zakątek". Boże ja chyba padnę na zawał. Na koniec mam upiec tort. Będzie oceniany pod względem wizualnym i smakowym. Napisali też, że nie może ważyć więcej niż pięć kilo razem z przyozdobieniem. Mam go upiec dziesiątego maja. 

Tig  Black Riders MC#7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz