Rozdział 49

3.2K 92 2
                                    

 Ze snu wyrwało mnie czułe gładzenie po plecach.

Otworzyłam oczy i napotkałam najcudowniejsze spojrzenie na tym świecie. Eric mocno mnie przytulał, a ja leżałam z głową na jego piersi i ręką przewieszoną przez jego niesamowity sześciopak.

- Dzień dobry kochanie - odezwał się tym swoim niesamowicie seksownym głosem i przyciągnął mnie do pocałunku.

- Dzień dobry - wyszeptałam tuż przy jego ustach, uśmiechając się szeroko jak nigdy.

- Jak się czujesz? - spytał zaczesując mi kosmyk włosów za ucho. - Nie zrobiłem ci krzywdy?

- Nie - położyłam dłoń na jego policzku. - To była najcudowniejsza noc w moim życiu.

- Czyli nie tylko ja czuję się tak dobrze - wyznał i znów mnie pocałował.

Jego dłonie zaczęły błądzić po moim wciąż nagim ciele. Obrócił mnie na plecy i ponownie chciał przywrzeć do moich ust, gdy w pokoju rozdzwonił się jego telefon, który zignorowaliśmy.

- Odbierz, to pewnie coś ważnego - stwierdziłam nieco rozczarowana, że ta chwila została nam przerwana przez kolejne połączenie.

- Ktokolwiek to jest, może zaczekać - wyszeptał i ponownie mnie pocałował.

Telefon ledwo ucichł i już dzwonił kolejny raz.

- Eric, odbierz.

Mężczyzna podniósł się w końcu i podszedł do blatu.

- To ojciec - zmarszczył brwi i odebrał. - Tak?

- ... - słuchał przez chwilę.

- Jasne, będziemy za pięć minut - odparł i się rozłączył.

- Co się stało?

- Elijah wstał i chce tylko ciebie, najpierw jakoś dał się przekonywać, że zaraz wrócimy, ale teraz wpadł w histerię.

Nie musiał mówić już nic więcej, z prędkością światła ubraliśmy się w rzeczy z poprzedniego wieczoru i popędziliśmy do domu ze splecionymi dłońmi.

Już od progu słychać było przeraźliwy krzyk.

- Gdzie on jest? - spytałam Tess, która siedziała na ostatnim schodku i przysłaniała uszy.

- No wreszcie - odetchnęła z ulgą. - U was w sypialni, nie pozwala się do siebie zbliżyć, dziadek, jeszcze tam wytrzymuje, ale ja już nie miałam sił - wyznała.

- Już tam biegnę - nachyliłam się i pocałowałam jej czoło. - Cześć mała - przywitałam się, żeby nie poczuła się pomijana.

Eric zrobił to samo, plus jeszcze zmierzwił jej włosy i podążył za mną.

- Chce mamusie! - krzyczał maluch kopiąc nóżkami i machając rączkami, a krzyk przy tym był naprawdę nie do zniesienia.

- Faith zaraz przyjdzie - próbował uspokoić go Ethan.

- Już jestem maluszku - podbiegłam do łóżka i przy nim uklęknęłam.

Maluch momentalnie się otrząsnął i wpadł w moje ramiona.

- Jestem - zaczęłam głaskać go po pleckach. - Jestem - wyszeptałam.

- Myślałem, że mnie zostawilas.

- Nigdy cię nie zostawię - wyznałam i pocałowałam go w nosek, a maluch ponownie mocno wtulił się w moją szyję i przywarł do mnie jak małpka.

- Nie było cię rano i tatusia też nie.

Kim Jesteś?Where stories live. Discover now