Umierać

43 5 5
                                    

Okazało się, że będziemy mieć takie "dodatkowe" (bo właściwie obowiązkowe) zającia przygotowawcze do egzaminu z polskiego, matmy i angielskiego.
No i te z polskiego będą dwa w tygodniu co dwa tygodnie, prawdopodobnie w środę na dwóch pierwszych godzinach lekcyjnych. Oznacza to, że od 8 do 17 będę w szkole czyli 10 godzin lekcyjnych. Na dodatek po szkole nie wracam do domu bo o 17:15 moja siostra ma "aktorstwo" a potem o 18:15 ja, ale i tak będę musiał z nią pojechać bo potem nikt nie może mnie zawieść, a poza tym będę wtedy w bibliotece (<3).
Kończę dopiero o 20:15 a jeszcze trzeba przyjechać do domu.
Ale nie ma się co martwić jeszcze "tylko" 10 miesięcy szkoły. Nwm jak to przeżyje skoro umieram już po pierwszym dniu.

Najtrudniejsze dla mnie jest chyba odezwanie się przy sprawdzaniu listy. Niby "jestem" to tylko jedno dość krótkie słowo. Ale potwornie mnie to stresuje.
To też takie przyznawanie się do tego, że "tak to ja, ja jestem [deadname]". Zapomniałem, że mnie to tak stresowało.
Słabo trochę też, że teraz mamy nowych nauczycieli i oni przy wczytywaniu listy się przez chwilę na mnie tak krzywo patrzą.
Najgorzej, że niestety zazwyczaj siedzę w pierwszej ławce. Usiadłbym z tyłu, ale wszyscy zawsze się pchają by zająć tamte miejsca.
Ja raczej nie stoję jako pierwszy przy drzwiach bo czytam na przerwie i gdy zadzwoni dzwonek staram się jak najszybciej dokończyć.

Całe szczęście, że nie mieliśmy dzisiaj wf-u. Ale jutro mamy. Błagam abym tylko nie dostał w szatni ataku paniki.
Nwm czy o tym pisałem, ale w każdym razie zdrzyło się to dwa razy w tamtym roku szkolnym. Raz wylądowałem u wychowawczyni, a raz u psychologa, a potem... u dyrektorki...

Dzisiejszy dzień nie był ani dobry ani zły. Na każdym przedmiocie pisaliśmy po 1-3 strony PSO. Wkurza mnie to bo co roku piszemy to na każdym przedmiocie i na każdym co roku to samo.

I już mam zapowiedzianą kartkówkę z chemi. A więc tylko umierać.

Ezra

Niebinarne Dziwadło Where stories live. Discover now