24🤍

168 8 3
                                    

Rozdział 24

-MINHO!

- Co?

- Chodź szybko!- krzyknął Felix.

Obudził mnie hałas dochodzący z naszej sypialni. Chwila, co?

- Haha, już się nie wymigacie! Lecicie na siebie!- wybiegł z sypialni Felix.

- Mhm.. co się dzieję?- mruknęłam zaspanym głosem.

- Szykuj sie na ploty.- odparł Chris.

Było miło.. ciepło i przyjemnie. Dochodziła godzina dziesiąta. Promienie słoneczne, poranny letni deszcz i on. Czułam się szczęśliwa, nie wiedziałam co sie dzieję, ale czułam się oczyszczona. Tak jakby wszystkie problemy ulotniły się przez noc.

Leżeliśmy tuż obok siebie. Nic nie robiliśmy ani, nic nie mówiliśmy, ale to było okej. Nie było niekomfortowo, było przyjemnie. Podobało mi się. Nie obchodziło mnie co myślą chłopcy, ale co sądzi Chris? Może to tylko chwilowe? Może nie odwzajemnia moich uczuć? Nie wiem.
Wiem, że muszę z nim porozmawiać, nie o moich czuciach.. z tym sobie poradzę, ale o tym co wydarzyło się wczorajszego wieczoru.
Kto to był? Dlaczego zaatakowali Chrisa? Dlaczego miał zginąć, a ja miałam być cała?
Nic z tego nie rozumiałam. Nie rozumiałam tego świata. Może to przezemnie?

Dość. Koniec tego rozmyślania.

Wstałam i poszłam do łazienki. Priorytetem był teraz Chris. Musiałam o niego zadbać, a bardziej o jego ranę.
Złapałam za apteczkę i wyjęłam najpotrzebniejsze rzeczy. Musiałam oczyścić ranę i przykleić nowy bandaż.

- Muszę zmienić opatrunek. Zdejmij koszulkę i połóż się na plecach.

Robił to bardzo delikatnie, zwłaszcza przy ściąganiu koszulki.. widać że naciągał skórę przez co szycie mogło boleć.

- Może troszkę piec.

Rana nie różniła się niczym od zeszłej nocy, ale powinno być dobrze.

- Mogę ci zadać jedno pytanie?

Spojrzałam kątem oka, aby wiedział, że go słucham i kontynuowałam zmienianie bandaży.

- Nie pociągali cię inni mężczyźni? Mam namyśli tych z klubu.

Co to za pytanie? Oczywiście, że nie!

- Ale ja tam tylko tańczyłam.

- Nie chciałaś nigdy spędzić z nimi nocy?

- Byłam tylko cholerną tancerką!- krzyknęłam.

Zjechałam plecami po boku łóżka aż do podłogi. Schowałam twarz z dłonie. Miałam dość. Czemu mnie podejrzewa? Nie jestem prostytutką, tylko zwykłą tancerką.

- Co ty płaczesz?

Nie. Śmieje się.

- Myślę, że powinnam się wyprowadzić.

- Co?- podniósł się opierając o łóżko.

- Nie widzisz, że się nie dogadujemy? Nie ma sensu. Weźmy rozwód, po co mamy się męczyć?- burknęłam.

- Rozwód?

- Tak.

- No dobra, a-ale ja mam szwy. Nie dam rady sam sobie zmieniać opatrunkow, nie znam się na tym.

- Załatwię Ci pielęgniarkę.

Myślę, że to najlepsze rozwiązanie.
Myślałam, że po wczorajszym wieczorze będzie lepiej. Było naprawdę miło.

Oswojenie zła [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz