36🤍

127 6 2
                                    

Rozdział 36

- Kocham cię.- szepnęłam.

Poczułam jego dłonie na swojej talii, cofaliśmy się bliżej łóżka.
Oboje na nim opadliśmy. Trzymałam dłonie na jego twarzy..
Kochałam to.. delikatne, ale bardzo czułe pocałunki.
Chris wyglądał na mężczyznę bardzo mrocznego, może i nawet dzikiego? A w jego ciele chował się czuły, zabawy i przedewszystkim kochany mężczyzna.

Opuścił moje usta i zjechał na szyję. Czułam jak tworzą się kolejne ślady na mojej skórze.
Wydałam z siebie delikatny jęk. Czułam jak się uśmiecha, kręciło go to.
Wsunął swoją nogę pomiędzy moje. Wiedziałam, że to złe. Materiał jego jeansów drapał o moje uda przez co na całym ciele miałam ciarki.
Delikatnie sunął palcami po moich obojczykach, wiedziałam, że nie zakończy się to na zwykłych pocałunkach.

Powoli odsuwałam się od Chrisa. Zauważył moją 'ucieczkę' i zszedł ze mnie.

- Wyszedłem poza twoją strefe komfortu?- zapytał przerażony.

- Nie. Wszystko jest okej, tylko chyba jeszcze nie jestem gotowa.

- Przepraszam.

Uśmiechnęłam się delikatnie. Chris odwzajemnił gest poczym wyszedł z sypialni.

Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

---------

Obudziło mnie uczucie potu. Chciałabym żeby był to pot. Zupełnie zapomniałam o tym, że mam miesiączkę.

Szybko zaprałam prześcieradło i już było po kłopocie.

Przebrałam spodenki na zwykle, czarne dresy i weszłam do sypialni.

- Chris!- krzyknęłam tak głośno, aby napewno mnie usłyszał.

Mężczyzna wbiegł jak poparzony do sypialni, wyraz jego twarzy automatycznie złagodniał kiedy zobaczył, że wszystko ze mną okej.

- Co się dzieję?- zapytał.

- Mam dosyć krępującą prośbę.- mruknęłam.

- Umm.. tak?

Usiadł na fotelu i wytarł pot z czoła.

- Będziesz musiał pojechać do apteki.

- Coś cię boli?

- Niee. Nie o to chodzi.

- No to mów!

- Kupisz mi podpaski?

Chris zaczął się śmiać, zrobiło mi się trochę przykro. Nie wiem czemu? Chyba mam wahania emocji.

- Mogę iść sama jeżeli to dla ciebie problem.

- Nie o to chodzi. Pojadę, poprostu wystraszyłem się, że coś się stało.

- Mhm.

Chris szybko się przebrał, złapał na portfel i kluczyki od auta i jedynie krzyknął 'zaraz będę'

- Dziękuję Ci bardzo!

Wstałam z łóżka i zaczęłam trochę ogarniać w sypialni, kiedy to usłyszałam pukanie do drzwi.- Mogę?- zapytał Changbin.

- Jasne, wchodź.

Chłopak wszedł do środka, odrazu rzucił się na nasze łóżko i wpatrywał w sufit.

- Co tam?- zapytałam.

- To ja powinienem zapytać.

- Dobrze. Bardzo dobrze.

- Coś Ci się stało w szyję.- odparł Changbin.

Podeszłam bliżej lustra i ujrzałam kilka malinek, które zdążyły na tyle ściemnieć, aby było widać je już z daleka.

Zaczęłam pocierać miejsce i trochę się zmieszałam..

- Nie ma się czego wstydzić. Jak się oboje kochacie to normalne.

- Dziwnie mi się o tym gada.

- Musimy cię przyzwyczaić.- zaśmiał się.- Kibicujemy wam.

Zrobiło mi się bardzo miło. Super, że doceniają naszą relacje. W końcu jest normalnie.

- Wybacz, ale muszę tu troszkę posprzątać.

Changbin machnął jedynie ręką, na co ja złapałam za papier i zaczęłam myć okna.

Chłopaki bardzo dbają o porządek, nie mają żadnej sprzątaczki, sami wszystko ogarniają. Są bardzo poukładani.

Prawie spadłam z parapetu, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Felix z jakąś młodą kobietą. To nie była ta sama wariatka co zwykle. Jakaś inna. Nie znałam jej.

- Niech pani wejdzie.- odparł Felix, po czym sam szybko opuścił pomieszczenie.

Zeszłam na podłogę, aby przyjrzeć się kobiecie.
Młoda, zgrabna, wysoka.. zielonooka blondynka. Była bardzo piękna.

- Dzień dobry. Ja do Pana Bahng'a.

- Jestem żoną, w jakiej sprawie?- zapytałam.

Changbin oparł się o łokcie i przysłuchiwał się naszej rozmowie.

- Jestem pielęgniarką, miałam zdjąć szwy. Aktualne?

- Mąż za chwilę powinien być.- burknęłam, po czym wróciłam do swoich zadań.

Kobieta rozłożyła wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, po czym usiadła na krawędzi łóżka, tuż obok Changbina.

Drzwi od sypialni się otworzyły, a w nich stał Chris.

- Już jestem! Zobacz czy wszystko się zgadza.. Kim pani jest?- stał tak jakby go wcięło w podłogę.

- Miałam Panu zdjąć szwy.

- Szwy? Jakie szwy?

Widziałam, że był zmieszany, nie wiedział co się dzieje.. Sama nie miałam pojęcia o co chodzi. Kto ją o to poprosił?

Wyprosił Changbina z sypialni, natomiast mnie poprosił abym została.

Usiadłam na fotelu i przyglądałam się kobiecie. Kto normalny ściąga szwy na zwykłym łóżku?

- Musi się Pan rozebrać.

Spojrzał na mnie kątem oka, jego wzrok mówił 'Mari, pomocy'.

Ściągnął koszulkę i ponownie położył się na łóżku.

- Widać, że dbał pan o ranę. Bardzo ładnie wygojona.

- Wie pani. Byłem pod dobrą opieką.- odparł, po czym odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął.

Kobieta wyjęła z torby najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęła usuwać szwy.

▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎
Słowa: 720
29.09.2023
dajcie gwiazdkę!! dziękuję.

Oswojenie zła [zakończone]Where stories live. Discover now