Filip

4 0 0
                                    

Filip.
Rwę włosy z głowy przez cały wieczór.
Co robią? Dokąd ją zabrał? Poszli do łóżka?
W kółko i w kółko to samo, aż nie mogę zasnąć.
Rano mam kilka spotkań, więc wszystkie je zaliczam w tempie światła, a w biurze zjawiam się o dwunastej.
Gabryś pracuje przy komputerze. Nic z wyrazu jego twarzy nie mogę odczytać, więc pytam wprost jak było.
– Normalnie. Nie poszedłem z nią do łóżka, nie martw się. Będziesz miał swoją szansę – odpowiada jakoś tak oschle.
– Serio? Będziemy się kłócić o kobietę?
– To odpuść.
– Może ty odpuścisz?
Patrzy na mnie wściekłym wzrokiem, chwyta laptopa w dłonie, wstaje i na odchodne rzuca krótkie:
– Nie.
A to pajac.
Pomagam naszej księgowej zrobić rozliczenia, po czym bez poinformowania mojego wspólnika jadę do hotelu.
A tam pierwsze zmiany. Nie mam pojęcia skąd Iza to wszystko tak szybko wytrzasnęła, ale właśnie rozładowuje się transport z jakimiś pierdołami, który nadzoruje razem z Dorotą.
– Cześć dziewczyny – rzucam w pośpiechu zaglądając do wielkiego busa. Dorota też wygląda nieźle. Obcisłe dżinsy, krótki sweterek, ukazujący szczuplutki brzuch... porcelanowy uśmiech. Aj, stanowczo za długo poszczę.
– Cześć Fi. Co tu robisz?
– Wpadłem zobaczyć jak się ma Iza, ale widzę, że już pracujecie.
– Wszystko, co mieli na sklepie, a zapisała Iza i zaakceptował Gabryś, wzięłyśmy. Potem zabieramy się za reklamę.
– Kiedy to wszystko zrobicie? Myślałem, że... gdzieś wieczorem wyskoczymy – to kieruję bardziej do Izy, ale nie reaguje przeglądając jakieś papiery.
– Ja odpadam, a wy jak chcecie – odmawia Dorota i dobrze, myślę sobie.
– Ja też... Filip wybacz, ale dzisiaj nie dam rady.
Żeby nie wyjść na debila pomagam im wypakować resztę rzeczy, pozanosić, gdzie rozkazują, a potem, kiedy widzę, jak zabierają się za porządki, po prostu wracam do domu.
Jestem wkurwiony, że to Gabryś pierwszy wpadł na ten pomysł, aby gdzieś ją zaprosić...  z pewnością poszłaby i ze mną, gdybym wysunął taką propozycję, a tak nie mam nic. Jeszcze się z przyjacielem pokłóciłem.
We wtorek mam pełne ręce roboty w jednej z kawiarni, bo jest niewielkie przyjęcie. Proponowaliśmy przenieść je do sali hotelowej, ale nasi klienci się nie zgodzili, nie wiedzieć czemu. Naprawdę mam nadzieję, że Iza ma jakiś pomysł na to miejsce.
W środę jestem już tak sfrustrowany, że dzwonię do Gabrysia, i pytam czy idzie ze mną na imprezę.
Ale mój kumpel oszalał.
– Nie ma mowy – mówi.
– Serio? Nie idziesz ze względu na nią?
– Mówiłem ci, że traktuję to poważnie. A spójrz na siebie... przeleciałbyś ją, a potem uderzył do klubu. Taka prawda.
Jakby sam był inny jeszcze tydzień temu, myślę sobie, ale tego nie mówię, aby nie dolewać oliwy do ognia.
Może ma rację. Może to ten moment, kiedy strzeliła go ta strzała, a ja rzeczywiście powinienem odpuścić.
No, ale jak? Takiej kobiecie?
Próbuję jeszcze i ją zaprosić do dyskoteki, ale znowu odmawia.
– Dzięki Filip, ale nigdy nie byłam typem imprezowicza, a jutro rano przyjedzie ekipa, która wymieni wasze okna, i muszę tu być. Pamiętasz? – dopytuje się. No tak, ma rację.
Dlaczego wszyscy ją maja tylko nie ja?
Dobra nie to nie, myślę sobie.
Ja i tak pójdę.
Docieram do znanego nam klubu o ósmej. Zajmuję miejsce przy barze i zamawiam szklankę whisky. Potem odwracam się tyłem do lady i rozglądam po sali.
W niszy, gdzie można usiąść na lożach baluje niewielka grupka, która wypija szot za szotem, zaśmiewając się do rozpuku. Niedługo przekrzyczą muzykę.
Przez chwilę im się przyglądam... wzrokiem szukam oczywiście dziewczyn, które będą chętne na imprezę tylko ze mną i wtedy dostrzegam.
Dorotę.
No, ja jebie.
Siedzi wciśnięta między jakąś koleżankę, a jednego z mężczyzn, który trzyma dłoń na jej nagim kolanie.
Wygląda... no zjawiskowo. Włosy nieco pofalowane, kurewsko ciemny makijaż, który dodaje jej uroku. Krótka sukieneczka na cieniutkich ramiączkach w złotym kolorze, przez którą niemalże prześwitują się piersi.
W następnej chwili widzę jak jej dłoń również chwyta za wypełniony niebieskim trunkiem kieliszek, stuka się nim ze znajomymi i razem wypijając kolejkę.
Co ona tu robi w środku tygodnia?
Zaglądam do mojego elektronicznego notatnika w telefonie, aby sprawdzić, czy miały coś z Izą na jutro zaplanowane, albo czy Dorota jest u nas, ale nie. Ma wolne.
Aha, i wszystko jasne.
Wciąż ją obserwuję, choć ona mnie nie dostrzega. Nigdy jej tu nie widziałem, a przecież byliśmy z Gabrysiem stałymi bywalcami tego clubu. Ciekawe, co tu robi.
Lew we mnie ryczy, kiedy tajemniczy mężczyzna pochyla się do niej, odgarnia włosy z ramienia, po czym szepcze coś na ucho obejmując ją drugą dłonią za kark. Dorota wybucha śmiechem, nieznajomy muska ustami jej szyję... ale nic więcej.
To mi nie przeszkadza osiągnąć skali wkurwienia do maksimum. Jak ona może na to pozwalać? W tym stroju?
Ale z drugiej strony... jest dorosła. Dawno przestała być małą dziewczynką, którą czasem się z Gabrysiem opiekowaliśmy. Jest już z pewnością doświadczoną... kochanką.
Patrząc na nią zaczynam sobie wyobrażać, jakby to było zdzierać z niej ten skrawek materiału, pod którym ma z pewnością tylko majteczki. Z koronki.
I mój fiut budzi się do życia natychmiast, aż zamawiam drugą szklankę wypijając ją duszkiem. A po niej kolejną.
Po chwili odwracam się ponownie w stronę stolika, ale zostały przy nim same dziewczyny, więc decyduję się podejść.
Zmierzam powoli, mając nadzieję, że Dorota dostrzeże jak przeciskam się do niej w tym tłumie i w końcu staję tuż przed ich stolikiem.
– Dobry wieczór, miłym paniom.
Mój głos wyrywa ją z rozmowy, a dziewczyny zaczynają się śmiać.
– Fi, ja pierdolę! – krzyczy podrywając się z miejsca z impetem, a potem rzuca mi się na szyję. Jest wstawiona, inaczej by tego nie zrobiła. – Dziewczyny, to mój seksowny brat... taki trochę przybrany, Filip – przedstawia mnie, po czym pięć lasek podaje mi swoje dłonie, ale nie zapamiętuję ani jednego imienia, wciąż patrząc na strój Doroty.
Już krótszej sukienki nie mogła włożyć, ja pierdole, aż jej tyłek widać.
I jest mi strasznie przykro, że traktuje mnie jak brata... i tak mnie przedstawia wśród znajomych.
No, ale jak ma mnie traktować, kiedy właśnie tak zawsze było? I ja miałem ją za siostrę. Ale teraz... coś mi się wydaje, że już tak nie jest.
– Co tu robisz? – pytam ją.
– Bawię się, jak to co?
– Nie wyglądasz najlepiej...  może do domu cię odstawię.
Macha na mnie ręką i próbuje wrócić na miejsce, ale nie wypuszczam jej z uścisku.
– Umiesz sprawić kobiecie inny komplement niż to, że wygląda nie najlepiej? – rzuca zjadliwie wciąż próbując się wyrwać, ale trzymam mocno.
– Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
Teraz przestaje się wiercić, krzyżuje dłonie pod piersiami i szepcze przez zaciśnięte zęby.
– Chodź na słówko.
Posłusznie odchodzę dokładnie w tym samym momencie, kiedy zjawiają się mężczyźni z papierosa i kątem oka widzę jak ten, który dopiero co obejmował Dorotę, teraz bierze na kolana jej koleżankę.
– Zobacz – mówię kiwnąwszy głową w tamtą stronę. – Tak cię kocha.
– To nie jest mój facet!
Teraz jestem wściekły.
– I obcemu mężczyźnie pozwoliłaś się tak... dotykać, obmacywać i obejmować?
Dorota tupie nogą, a z jej twarzy mogę wyczytać jedynie złość.
–  A gdybym ci powiedziała, że dzisiaj jestem z nimi wszystkimi umówiona na seks grupowy, jak z paczką przyjaciół, to co? – pyta dość poważnie i po prawie trzech drinkach jestem w stanie w to uwierzyć.
– Nie mówisz poważnie.
– Może i nie, ale gdyby nawet to moje życie. Mogę dotykać kogo chcę, i ten, kto chcę, aby mnie dotykał będzie mnie dotykał. Mogę tu zabalować, albo gdzieś indziej, nie będziesz mi mówił przy znajomych, że źle wyglądam.
Faktycznie jak teraz pomyślę, to musiało źle zabrzmieć.
– Dora... wyglądasz zjawiskowo, ale nie chcę, abyś się tu upiła i dała wykorzystać, jesteś warta o wiele więcej.
Teraz uśmiecha się nieznacznie.
– Jestem dorosła. Znam swoją wartość i jeśli będę chciała pójść do łóżka z kimś z nich, zrobię to, Fi. Weź się zabaw, jak robisz to zawsze z moim bratem i przestań mi prawić morały, bo sam nie jesteś lepszy.
To zajebista prawda.
Ale ona jest taka młoda... jeszcze nie zna życia, a ja ciągle sobie tłumaczę swoje zachowanie tym, że chciałbym ją chronić... jak siostrę.
A jestem zwyczajnie zazdrosny, kurwa! O to, że to nie moja ręka leżała na jej udzie.
Dorota wciąż się we mnie wpatruje, jakby oczekiwała, że pozwolę jej tu zostać, albo zdecyduję coś innego.
I z dwojga złego wybieram pierwszą opcję i zostaję razem z nią.
Żeby ją chronić. Tak sobie to tłumaczę.
– Dobra, sorry. Wciąż zapominam, że nie jesteś już małą dziewczynką.
Teraz uśmiecha się naprawdę seksownie, przygryzając wargę, aż budzi we mnie demona.
– No, to raz sobie zrobisz wyjątek i pobalujesz ze mną, zamiast z bratem. Chodź, nie przynudzaj.
Przy stoliku okazuje się, że zdali całą grupą dzisiaj jakiś bardzo ważny egzamin i stąd to wyjście.
Po dziesiątej DJ się zmienia i zaczyna się prawdziwa impreza. Dziewczyny zakładają swoje niewielkie torebeczki przez ramiona i wychodzą na parkiet. Ja zostaję.
Pełnym skupienia wzrokiem wodzę po seksownym ciele Doroty. Porusza się jak kocica. Emanuje seksapilem, ociera się o koleżanki, jak i one o nią, potem coś razem chichocą, machają nam i wołają do tańca dokładnie w momencie, kiedy DJ zaczyna puszczać jakieś smęty, aby zwolnić.
Niewiele myśląc, zanim ktoś inny się poderwie i mnie wyprzedzi, wstaję od stolika, wchodzę na parkiet i pochwycam Dorotę w ramiona.
– Fi, nie sądziłam, że umiesz tańczyć.
Śmieję się.
– Jestem w różnych dyskotekach dwa razy w tygodniu, mała.
– No tak, ale myślałam, że po to, aby wyrywać laski do łóżka.
Skąd ona to wie?
– Na coś muszę je wyrywać, i w tym wypadku jest to taniec – żartuję sprawiając, że wybucha śmiechem.
Przysuwam się do niej bliżej, a Dorota opiera mi głowę o ramię nie protestując.
– Chyba mam dość – szepcze i zanim zdążę odpowiedzieć, odrywa się ode mnie i patrząc w oczy pyta:
– Naprawdę źle wyglądam?
Kurwa mać.
– Dorota... – jąkam się, ale widzę w jej oczach, że czeka na prawdziwą odpowiedź. – Wyglądasz... ślicznie. Kobieco, i tak, że najchętniej zrywałbym z ciebie tę sukienkę zębami.
– Filip...
Nie pozwalam jej przerwać.
– Miałem na myśli to, że jesteś zbyt wstawiona, a nie twój wygląd. Rozumiesz? – pytam ojcowskim tonem.
– Tak – szepcze cichutko, po czym ponownie kładzie głowę na moim ramieniu nie dopytując o ten szczery tekst z sukienką i zębami.
A mi do głowy przychodzi jedno: mógłbym tak całą noc.
Tulić się z nią i bujać w rytm muzyki.
Czuć jej ciepło...
I równy oddech na ramieniu.

Ostatni pocałuję twoje usta ZOSTANIE WYDANAWhere stories live. Discover now