Część 2

4 3 1
                                    

Tej nocy Nilka nie zmrużyła oka. Nie potrafiła wyobrazić sobie nawet, jak miałby wyglądać ich nowy dom. A kiedy nastała zima, chociaż wiedziała, że to tylko mit, codziennie wypatrywała, czy już stopniał śnieg i czy Demeter usiała już ziemię kwiatami na powitanie córki. Martwiły ją coraz częstsze wizyty lekarza u mamy, ale obawiała się też, czy po przeprowadzce anioł będzie znał jej nowy adres. Wszystkie zmartwienia odeszły jednak na drugi plan, gdy okazało się, że tata już nie pracuje i Nilka wreszcie mogła z nim przebywać, ile tylko chciała. Podobno wybrał już nowy dom, ale nic nie chciał powiedzieć. To miała być niespodzianka. Zdradził tylko, że jest tam przestronna szopa, w której już urządził swój warsztat. Nilka była zawiedziona, że tata mówi tylko o warsztacie, ale z drugiej strony potęgowało to tylko jej ciekawość.

Aż pewnego, długo wyczekiwanego dnia tata obudził Nilkę i wniósł kartonowe pudła.

- No, pora się pakować. Dzisiaj się przeprowadzamy. Tylko o niczym nie zapomnij.

Mimo iż od dawna było wiadomo, że ten dzień przyjdzie, Nilka z podniecenia pakowała się chaotycznie, upychając wszystko bez ładu i składu. Stwierdziła, że to nie ma znaczenia, bo i tak rozpakuje pudła jeszcze tego samego dnia. Skończyło się na tym, że Nilka, obwożona przez tatę, żegnała się z koleżankami z klasy w kapciach.

Po dwóch godzinach jazdy tata Nilki zjechał z szerokiej, asfaltowej drogi na leśny dukt i samochód powoli brnął w las, kołysząc się i poskrzypując. Znużenie Nilki ustąpiło, tym bardziej że i mama, i tata co chwilę spoglądali na nią, tajemniczo się uśmiechając. Gdy z jednej strony las się skończył, Nilka zobaczyła cudowne, porośnięte trawą pagórki. Widok ją tak zachwycił, że dom zauważyła dopiero, gdy tata koło niego zatrzymał samochód. Drewniana furtka w białym drewnianym płocie była otwarta. Za nią brukowa ścieżka prowadziła wprost na schody drewnianej werandy okalającej piętrowy dom. Z tyłu weranda była największa i roztaczał się z niej widok na całą pagórkowatą okolicę przeciętą wąskim strumieniem. W oddali widać było małe jezioro.

- Dlaczego nic nie mówicie? - zapytał tata, gdy wszyscy już stali przed furtką. Nie podoba wam się?

- Jest zachwycający - powiedziała mama. - Nie spodziewałam się...

- To ty, mamusiu, jeszcze go nie widziałaś?

- Nie. To dla mnie taka sama niespodzianka, jak dla ciebie.

- Chodźmy do środka - zachęcał tata. - Co prawda jest jeszcze pusto, ale do wieczora meble już powinny być na miejscu i zrobi się przytulniej. Jest tylko łóżko Nilki. Nowe, sam zrobiłem.

- Zrobiłeś mi nowe łóżko? Naprawdę?

- Chodź, to zobaczysz.

Na parterze był duży salon z kominkiem, którym natychmiast zachwyciła się mama. Ponadto była jeszcze sypialnia, kuchnia z węglowym piecem i łazienka. Na piętrze była druga łazienka i trzy niewielkie pokoje. W jednym z nich stało pięknie rzeźbione łóżko.

- To twój pokój - powiedział tata. - I twoje nowe łóżko.

- Jest cudowne! - krzyknęła Nilka i rzuciła się na nowy materac.

- W pokoju obok - ciągnął tata - urządzimy dla ciebie salę lekcyjną. Na razie będzie przychodziła do ciebie nauczycielka, a później będę cię pewnie woził do szkoły. A w tym trzecim... to jeszcze zobaczymy. Może będzie dla gościa, jeśli zostanie na noc.

Nilka jeszcze o tym nie wiedziała, ale mama była coraz bardziej chora i chciała z nią spędzać jak najwięcej czasu i taki był prawdziwy powód zatrudnienia prywatnej nauczycielki. Tata chciał Nilce o tym powiedzieć, ale oboje z mamą odłożyli tę trudną rozmowę na później, by ich córka mogła się nacieszyć nowym domem.

- A teraz największa niespodzianka.

Tata wziął za rękę Nilkę i poprowadził po schodach na poddasze.

- Całe poddasze jest do twojej dyspozycji. Tutaj możesz stworzyć swoje własne królestwo.

Nilka z otwartymi ustami spoglądała to na rodziców, to na pustą przestrzeń z piękną drewnianą podłogą i grubymi belkami.

- I co ty na to? - nagabywał Nilkę tata.

- Podoba ci się? - wtórowała mu mama.

- Ja myślałam - wykrztusiła w końcu dziewczynka - że tak jest tylko w bajkach.

Puściła rękę taty i podbiegła do skrzynki stojącej w najdalszym kącie.

- A to? Co to takiego?

Tata wyraźnie zaciekawiony obejrzał dokładnie skrzynkę, a potem ją otwarł.

- Przecież to stary gramofon - stwierdził zdziwiony. - Ale jak mogłem tego nie widzieć? Przecież sprzątałem tutaj przed waszym przyjazdem.

- Może ktoś tu był? - wykrzyknęła podekscytowana Nilka.

- Niemożliwe. Klucze przecież mam tylko ja.

- Patrzcie - wtrąciła mama - tam w rogu jest do niego tuba i jakieś płyty.

Nilka natychmiast pobiegła po niezwykłe przedmioty, a tata aż usiadł z wrażenia na podłodze.

- A więc ten dom jest naprawdę z bajki - zawyrokowała Nilka.

- Trzeba przyznać, że zaczyna się magicznie - potwierdziła mama.

- Wygląda na sprawny - orzekł ciągle zadziwiony tata, przypatrując się znalezisku. Trzeba go tylko wyczyścić... ale jak ja mogłem go przeoczyć...

Całe popołudnie i wieczór upłynęły na urządzaniu nowego domu i Nilka trafiła do łóżka już po północy. Mama usiadłszy obok niej, chwyciła ją za rękę i spojrzała głęboko w oczy.

- A teraz powiedz mi szczerze. Nie jest ci smutno, że nie będziesz widywać codziennie swoich koleżanek?

- Wcale a wcale.

- Myślałam, że je lubisz.

- Ostatnio już nie.

- A to dlaczego? - zapytała zaskoczona mama.

- Bo one powiedziały, że teraz wyglądasz jak straszydło.

Głos Nilki zaczął się łamać, ale dzielnie nie rozpłakała się.

- Ty też uważasz, że wyglądam teraz jak strach na wróble? - próbowała żartować mama.

- Teraz wyglądasz jak królewna śnieżka.

Mama wyraźnie się wzruszyła i uściskała Nilkę. Uznała, że nie będzie lepszej okazji, by powiedzieć jej prawdę o swoim zdrowiu.

- Widzisz, tak naprawdę nie ja tak wyglądam, tylko choroba. Pan doktor boi się, że może być silniejsza ode mnie, ale obiecał, że pomoże mi z nią wygrać, więc nie bój się na zapas. Musisz być jednak gotowa na to, że będę musiała cały czas leżeć w łóżku i mogę rzeczywiście wyglądać jak czarownica albo jeszcze gorzej. Wtedy ty będziesz mi pudrować nos.

- Ale ja nie umiem - zasmuciła się Nilka.

- No dobra. To w zamian będziesz mi opowiadać o tym, co będzie się tu działo. A będę chciała wiedzieć wszystko: które kwiaty zakwitły, a które jeszcze nie, co to za ptak wyśpiewuje arie, no i oczywiście czy wprowadziła się do nas mysz na zimę.

- Będę prowadzić specjalny notatnik, obiecuję.

- No ja myślę. Aha, i musisz wiedzieć, dlaczego tata w swojej szopie stuka i co z tego będzie.

- Będę wszystko wiedzieć, obiecuję.

Mama ucałowała Nilkę i kiedy miała już wyjść, Nilka nagle poderwała się i uklęknęła na łóżku.

- Mamusiu - wyszeptała - a czy anioł... no, wiesz... ten mój... to on przyszedł tu razem ze mną?

- Na pewno - również wyszeptała mama. - A dlaczego pytasz?

- Bo go chciałam o coś poprosić.

- To poproś, tylko pamiętaj, żeby to nie było coś błahego.

- To będzie coś bardzo ważnego - szeptała ciągle Nilka. - Ale nie mogę ci powiedzieć.


Uroczysty dzieńWhere stories live. Discover now