Część 6

2 2 1
                                    

Po lekcjach z Panią Kropelką Nilka poszła na poddasze i włączyła kolejną płytę. Wkrótce zasnęła i znalazła się w znajomym miejscu. Nad małym jeziorkiem rósł krzew, który w mgnieniu oka rozkwitł tysiącami białych, małych kwiatków i roztoczył wokół wspaniały zapach, ten sam, który Nilka poznała w poprzednim śnie. Zza tego krzewu wyszedł ptak i zaczął się przypatrywać Nilce. Był dość duży, z długim dziobem, i dumnie prezentował swoje czarnobrązowe pióra połyskujące purpurą i zielenią. Schował się nagle za kwitnącym krzewem, a gdy wrócił, miał w dziobie notatnik. Z gracją podał go Nilce. Dziewczynka otworzyła go i odczytała kolejny napis: „Cotoneaster multiflorus".

Gdy się obudziła, czym prędzej zapisała dziwne słowa, by ich nie zapomnieć. Wieczorem, gdy kładła się spać, uklęknęła i popatrzyła na niebo przez okno.

- Aniele, przyjacielu mój, ja nie wiem, czy Pani Kropelka przyszła od ciebie, ale pomaga mamusi chorować, więc jeśli to ty ją do nas przysłałeś, to bardzo dziękuję. Ja wiem, że ty do mnie mówisz, ale nie gniewaj się, bo ja na razie nie wiem co. Ale chciałam cię prosić, żebyś z tego powodu nie poszedł sobie, i obiecuję, że będę cię uważnie słuchać. Ja wiem, że to może trochę za dużo, ale jutro rano pójdę na łąki i jeśli spotkam tego ptaka, co mi się śnił, to znaczy, że to na pewno ty go przysłałeś. I obiecuję, że nikomu o tym nie powiem, bo to będzie nasza tajemnica.

Nazajutrz od rana było słonecznie i ciepło. Tata otworzył drzwi i wyjechał na werandę łóżkiem. Mama patrzyła z niego na bawiącą się córkę, a Pani Kropelka usiadła obok i opowiadała swoje kolejne przygody. Nilka mając cały czas w głowie wczorajszy sen, a przede wszystkim swoją prośbę do anioła, poszła w kierunku małego jeziorka, gdzie niecierpliwie wypatrywała ptaka. Od razu zauważyła kwitnący krzew, dokładnie taki sam jak we śnie. To wzbudziło jej nadzieję, że ptak gdzieś jest w pobliżu, ale nigdzie nie mogła go wypatrzeć. Chwyciła gałązkę krzewu, szarpnęła, by ją zerwać, i wtedy spłoszony ptak wybiegł i odleciał. Zachwycona Nilka pobiegła ile tchu do domu, by o tym powiedzieć, ale gdy stanęła zdyszana przed wszystkimi, przypomniało jej się, że obiecała aniołowi dotrzymać tajemnicy. Położyła gałązkę na łóżku mamy i pobiegła do swojego pokoju. Wróciła z notesem i odczytała zapiski:

- Co... to... nea... ster multi... florus.

- Irga wielokwiatowa - przetłumaczyła Pani Kropelka.

- Uczy ją pani takich trudnych rzeczy? - zapytał zaskoczony tata.

Mama nie otwierając oczu, nieznacznie się uśmiechnęła, a Pani Kropelka posłała Nilce porozumiewawcze spojrzenie.

- To mądra dziewczynka. Co jej powiem, to zapamiętuje.

- A widzieliście tego dużego ptaka, który uciekł z krzaków? - spytała nieśmiało Nilka.

- Nie widziałem żadnego ptaka - odparł zawiedziony tata.

- A ty, mamusiu?

- Niestety nie. A jak wyglądał?

- Miał czarnobrązowe pióra, które mieniły się różnymi kolorami, miał długi, zakrzywiony do dołu dziób i koło tego dzioba takie niebieskie coś.

- Ibis - orzekła Pani Kropelka.

- Ibis, tutaj? - oponował tata. - To raczej niemożliwe. To bardzo rzadki ptak.

- Ibis kasztanowaty - ciągnęła Pani Kropelka. - Ludzie to nie wiedzą, czego chcą. Oczekują czasami cudu, a kiedy ich spotyka coś wyjątkowego, to w to nie wierzą.

Tata poczuł się skarcony, ale nie obraził się na Panią Kropelkę.

- Wiesz, co? - zwrócił się do Nilki. - Pani Kropelka ma rację i dlatego pomyślałem, że może ty będziesz rysować te wszystkie rzeczy, które dla mnie są niewidzialne, a ja będę je rzeźbił.

Uroczysty dzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz