Część 4

2 2 1
                                    


„Narcissus poeticus, Narcissus poeticus..." - powtarzała, gdy nagle się obudziła. Z gramofonu nie wydobywał się już żaden dźwięk, płyta już się nie kręciła, ale Nilka poczuła, że wspaniały zapach ze snu pozostał. Postanowiła poszukać jego źródła. Chociaż wydawało jej się to trochę dziwne, zajrzała do szafy. Przypuszczała, że może jest tam jakiś zapachowy woreczek, ale zapach na poddaszu nie przypominał żadnego, który znała. Gdy tylko otworzyła drzwi, z szafy wypadł notes.

- A ja wszędzie go szukałam - powiedziała Nilka i natychmiast przypomniało jej się o obietnicy danej mamie. Pomyślała, że ten notes będzie idealny do jej zapisków przyrodniczych, i postanowiła, że pierwszymi słowami, jakie zapisze, będą te, które z takim trudem zapamiętała ze snu: „Narcissus poeticus".

Z rozmyślań o tym, jaki to miała dziwny sen, wyrwał ją odgłos otwieranych drzwi. Zbiegła czym prędzej na dół. Tata był uśmiechnięty i rozpromieniony.

- Mam dwie wiadomości - powiedział. - Jedna jest dobra, a druga jest... też dobra. Jedna dotyczy mamy, a druga ciebie. Od której zacząć?

- Od tej o... - zawahała się Nilka - o mamusi.

- Mamusia wraca jutro do domu. Pan doktor zgodził się, żeby przyjmowała leki w domu. Będzie jej te leki podawać Pani Kropelka.

- Kto taki? - zapytała zaskoczona Nilka.

- To pielęgniarka, którą polecił pan doktor. Spotkałem się z nią i tak właśnie kazała siebie nazywać.

- A dlaczego kropelka? - dociekała Nilka.

- Bo między innymi podłącza chorym kroplówkę. To taka butelka z lekami, którą trzeba podłączyć rurką z igłą do żyły. No i mamusia coś takiego będzie miała.

- Czy to będzie mamusię bolało? - zatroskała się Nilka.

- Nie, nie będzie. Pani Kropelka umie to zrobić tak, że nie boli. Ale teraz wiadomość dla ciebie. Kiedy rozmawialiśmy z mamą i Panią Kropelką, zadzwoniła twoja nauczycielka i powiedziała, że wyjeżdża i nie może cię uczyć. I wtedy stał się chyba cud. Pani Kropelka słysząc to, powiedziała, że była nauczycielką i może cię uczyć. I wiesz, co pomyślałem? Mamy przecież wolny pokój, więc zaproponowałem Pani Kropelce, żeby u nas zamieszkała, przynajmniej do twoich wakacji. W ten sposób mama będzie miała pielęgniarkę na miejscu, a ty nauczycielkę. Jak ci się podoba ten pomysł?

- Podoba mi się, ale... - w głosie Nilki była wyraźna obawa - ale czy Pani Kropelka mnie polubi?

- Myślę, że ona bardzo lubi dzieci. Wyraźnie się ucieszyła, gdy usłyszała o tobie. To bardzo miła i sympatyczna osoba, choć przyznaję, trochę dziwna.

- Dlaczego dziwna?

- Ubiera się tylko w błękity. Jak sama mówiła, to jedyny kolor wart uwagi. I nawet włosy farbuje w tym kolorze. Opowiada różne historie, które nie wiadomo, czy są prawdziwe, czy wymyślone, ale wszystkie bardzo pozytywne. Na pewno ją polubisz.

- Skoro mamusia wraca jutro, to czy Pani Kropelka będzie mieszkać u nas też od jutra?

- Tak - odpowiedział, wzdychając głęboko tata. - I wiesz, co to oznacza?

- Musimy przygotować pokój dla Pani Kropelki.

Nagle na twarzy taty namalowało się skupienie i zdziwienie zarazem.

- Jaki dziwny zbieg okoliczności - powiedział. - Ten wolny pokój ma błękitne ściany, jakby specjalnie dla Pani Kropelki.

- A czy my to wszystko zdążymy zrobić? - zaniepokoiła się Nilka.

- Jeśli mi pomożesz, to zdążymy.

- Pomogę. Mogę odkurzyć pokój.

- Świetny pomysł. Ja tymczasem zrobię jakieś łóżko... prostsze, dla Pani Kropelki. Chyba stanę się specjalistą od łóżek. Ale, ale - zastanowił się tata. - A dlaczego nie miałbym w ten sposób zarabiać? W końcu musimy z czegoś żyć.

- Ludzie na pewno będą je kupować - wtrąciła rezolutnie Nilka. - Zwłaszcza te rzeźbione.

- Racja - potwierdził tata. - Każdy musi na czymś spać.

Światło w szopie paliło się do rana i wszystkie prace udało się ukończyć. Łóżko mamy ze zdobieniami według projektu Nilki prezentowało się wyjątkowo okazale. Tata pięknie je wyrzeźbił, a na dodatek, żeby Pani Kropelce nie było przykro, na jej łóżku też znalazła się rzeźba, tym razem przedstawiająca skrzydła.

Po południu, gdy wszystko było już przygotowane, Nilka wystrojona w swoją najlepszą, całkiem przypadkowo błękitną sukienkę czekała na przyjazd mamy. Tata pojechał do szpitala już jakiś czas temu i lada chwila powinien być z powrotem. Nagle z drogi dobiegł ją znajomy odgłos samochodu i po chwili otworzyły się drzwi. Nilka rzuciła się natychmiast, by utulić mamę. Za mamą weszła Pani Kropelka, a wraz z nią do domu wpłynął zapach, który Nilka natychmiast skojarzyła ze snem. Była jednak zbyt wzruszona obecnością mamy, by się nad tym zastanawiać.

Pani Kropelka była dokładnie taka, jak sobie Nilka wyobrażała, aż zaczęła się zastanawiać, czy aby już jej gdzieś nie widziała. Była to kobieta o dość dużych rozmiarach i wyglądzie nauczycielki, a przynajmniej tak o niej pomyślała Nilka. Na głowie miała upięty duży, błękitny kok, a na jej nosie spoczywały błękitne okulary bez szkiełek. Błękitna garsonka i tegoż koloru buty dopełniały całości. Gdy tata wniósł jej bagaże, okazało się, że Pani Kropelka ma też błękitną walizkę i błękitną torbę medyczną.

- Przywitaj się, Nilko, z Panią Kropelką - poprosiła mama.

- Dzień dobry - powiedziała uśmiechnięta Nilka, a Pani Kropelka uścisnęła ją serdecznie. Wszystkie obawy dziewczynki uleciały w jednym momencie. Tak jak bała się tego spotkania, tak teraz stało się jasne, że od Pani Kropelki bije ogromna dobroć i sympatia do ludzi. Nilka wyczuła to natychmiast.

- O, my już jesteśmy przyjaciółkami - powiedziała tajemniczo Pani Kropelka.

Tata mrugnął do Nilki porozumiewawczo i uśmiechnął się pod nosem.

- No i co jesteście tacy zdziwieni? - dodała Pani Kropelka. W końcu mnie opowiadano o Nilce, a jej o mnie.

Pani Kropelka rozejrzała się po salonie i spojrzawszy na łóżko, zaczęła nucić jakąś melodię. Nilka nagle zdała sobie sprawę, że to melodia, którą zna z pierwszej płyty, jaką odtworzyła.

- Ale skąd pani zna tę melodię? - zapytała zdumiona.

- A to ja się pytam, skąd i kto zna tę melodię, że ją zapisał rzeźbą na tym łóżku?

Tata utkwił pytający wzrok w Nilce, ale ona stała oniemiała i nie wiedziała, co o tym myśleć.

- Czy to moje łóżko? - zapytała mama, przerywając niezręczną ciszę.

- Tak! - wykrzyknęła Nilka. - I będziesz mnie z niego widzieć, gdy będę szukać kwiatków na łące. Będziesz mnie mogła pilnować jak nimfy Persefony.

- Pani mama, proszę do łóżka - zawyrokowała nagle Pani Kropelka. - Za chwilę podłączymy kroplówkę. Pan tata wszystko z medycznej torby przełoży do lodówki, a potem przyniesie walizkę do mojego pokoju, do którego zaprowadzi mnie Nilka. Niech wreszcie zobaczę te skrzydła na moim łóżku.

Nie czekając jednak na nikogo, skierowała się na schody, a potem wprost do swojego pokoju.

- Czy ona już tu była? - zapytała mama.

- Nie - odpowiedział osłupiały tata. - I skąd ona wie o skrzydłach? Czy ja już mówiłem, że jest trochę dziwna? A może to ja sam jej coś opowiadałem, tylko ze zmęczenia tego nie pamiętam? No ale przecież jeszcze te nuty... Nilko, dlaczego nie chciałaś się przyznać, że je znasz? Sama się nauczyłaś?

- Tatusiu, ale ja nie znam nutek.

Mama z ciekawością przysłuchiwała się tej rozmowie, ale niczego nie mogła zrozumieć.

- Lepiej już idź na górę - poleciła Nilce - bo Pani Kropelka pomyśli sobie, że to nieuprzejmie tak ją zostawić samą.

Uroczysty dzieńWhere stories live. Discover now