Część 5

3 2 1
                                    

Nagle zza drzew wyłoniła się postać, która przypominała Marniszowi garncarza. Mężczyzna ten miał ze sobą kolorowy, gliniany dzbanek i zbierał do niego jagody. Kiedy dostrzegł przestraszonego chłopca, podszedł do niego i przywitał się:

- Jestem Figulus, duch garncarza. A ty, Marniszu, pewnie przyszedłeś na jagody, co? Weź, poczęstuj się.

Wyciągnął w kierunku Marnisza dzbanek pełen jagód, ale chłopiec nie miał odwagi wziąć nawet jednej.

- Rozumiem - roześmiał się duch Figulus - pewnie wolisz tę, którą dostałeś od ptaka.

Podniósł ją z mchu i podał Marniszowi. Była tak duża, że musiał trzymać ją w obu dłoniach.

- Znasz mnie? - zapytał cicho Marnisz.

- Ano znam. Zjedz - zachęcał Figulus. - Jest naprawdę pyszna.

- Jest za duża - wyszeptał onieśmielony chłopiec.

Duch garncarza przełamał jagodę na pół, usiadł na mchu i obaj delektowali się smakiem owocu.

- Dalej boisz się garncarza?

Marnisz aż drgnął.

- To ty wszystko wiesz? I znasz garncarza?

- Czy znam garncarza? Aż za dobrze. - Roześmiał się Figulus.

- To mi powiedz, dlaczego tak się na mnie zdenerwował, kiedy chciałem ozdobić garnek. Ty też jesteś garncarzem, a twój dzbanek jest tak pięknie pomalowany.

- Garncarz Figulus też mógłby takie dzbanki robić i ciągle mu to podpowiadam, ale on już nie słucha swojego wewnętrznego głosu, którym do niego mówię. Ciągle mu powtarzam, że nie samą pracą człowiek żyje i że można połączyć przyjemne z pożytecznym, ale on się boi. Tak jak i inni ludzie.

- A czego oni się boją? - dopytywał się Marnisz.

- Pewnie długie lata zajmie ci zrozumienie ludzi, ale musisz próbować. To trudne, ale się da. Garncarz wie, że jego praca zapewnia mu wszystko, czego potrzebuje, więc nie chce niczego zmieniać. No i kiedy ty chciałeś coś zmienić, to na ciebie nakrzyczał.

- Ale ja nie chciałem niczego zniszczyć. Chciałem tylko przyozdobić ten garnek, żeby był ładniejszy.

- Garncarz potraktował ozdoby jako coś niepotrzebnego. Nauczył się, że jedyną wartością w jego życiu jest praca, a tam nie ma miejsca na przyjemności. Kiedyś było inaczej. Ludzie i pracowali, i starali się, by ich praca była przyjemna, więc potrafili nawet pracą się bawić. Ale dawno temu przyszła wielka woda, wszystko im zabrała i ludzie pomyśleli, że spadła na nich kara za to, że się zbytnio bawili. Ale żadnej kary nie było. Po prostu czasem ludzi spotyka nieszczęście, tak samo jak ich spotyka szczęście. Ale ludzie już tacy są, że boją się, zamiast próbować coś zrozumieć.

- To znaczy, że garncarz się mnie boi? - wypytywał Marnisz z niedowierzaniem.

- Nie. - Roześmiał się duch Figulus. - To znaczy, że łatwiej mu było cię przepędzić niż zrozumieć. Ale lepiej powiedz, jak z twoim poszukiwaniem szczęścia.

- Sam nie wiem - zatroskał się chłopiec. - Zgubiłem pierścień, ale znalazłem.

- No widzisz, raz spotkało cię nieszczęście, a innym razem szczęście. Nie ma się czym martwić.

- Niezupełnie. Pierścień, który znalazłem, to nie ten, który zgubiłem. Ale ojciec byłby nieszczęśliwy, gdyby się dowiedział, że zgubiłem ten, który mi dał.

- Coś ci powiem. Myślę, że możesz uszczęśliwić twojego ojca bardziej niż ten pierścień. Ale jest jeden warunek. Musisz się nauczyć jakiegoś fachu. Ale nie traktuj pracy tak jak garncarz Figulus. On nie wie, że jeśli praca jest jedyną wartością w życiu, to staje się bezwartościowa. A ty masz szansę z pracy i żyć, i czerpać radość. Wystarczy wyobraźnia, a tej, z tego co widzę, to ci nie brakuje. A kim chciałbyś zostać?

MarniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz