🐺2.🐺

61 7 4
                                    

Był 6 lipca 1995 roku, kiedy Kenna Girvin stojąc przed lustrem w swoim pokoju stwierdziła, że boi się śmierci. W najśmielszych snach nie przypuszczała, że w wieku niemal siedemnastu lat- które miały nastąpić za dwa dni- dojdzie do niej ta myśl. Kiedy trzy dni temu, jej ojciec przekazał jej rozkaz Czarnego Pana, miała wrażenie, że to kiepski żart. Nawet się roześmiała, jednak widząc poważną minę Petera Girvin, doszła do niej okrutna prawda. Miała stanąć przed Greybackiem, który w normalnych warunkach sprawiał wrażenie kogoś lekko upośledzonego, a w najgorszych koszmarach był po prostu psychopatyczny i zawsze wzbudzał w dziewczynie strach. Jednak kiedy stawał się wilkołakiem, stracił wszelkie resztki człowieczeństwa, przeobrażając się w krwiożerczą bestię. Kenna miała stać się wilkołakiem, ponieważ Voldemort stwierdził, że to będzie adekwatna kara dla jej ojca, który nie wypełnił swojego obowiązku na tym cholernym cmentarzu w Little Hagleton.

- Jesteś gotowa? - Athena Girvin weszła do pokoju swojej córki, ubrana w czarną szatę i z nienagannie ułożonymi włosami. Sprawiała wrażenie, jakby cała sytuacja była poza nią. Jednak Kenna wiedziała, że jej matka bardzo to przeżywa, a mogła to stwierdzić patrząc na jej nienaturalną wręcz bladą twarz oraz zaczerwienione od płaczu oczy. Obserwowała, jak kobieta podchodzi do niej i mocno przytula. Kenna zaciągnęła się mocnym, kwiatowym zapachem jej perfum oraz matczynym ciepłem, którego teraz najbardziej potrzebowała. W końcu mogła to być ostatni chwila, kiedy widzi kobietę.

- Nie- powiedziała zgodnie z prawdą, odsuwając się od matki. Czuła jak w jej oczach gromadzą się łzy- Nie jestem i nigdy nie będę gotowa matko! Nie chcę tam iść i ponosić kary za to, że twój mąż, a mój ojciec okazał się być cholernym tchórzem, który nie potrafił przeciwstawić się Voldemortowi i ochronić swojej rodziny!

Kenna krzyknęła wściekła, opadając bezwładnie na łóżko i chowając twarz w dłoniach. Czuła mokre łzy, które spływały jej po policzkach, a rudowłosa nawet nie zaprzątała sobie głowy tym, żeby je zetrzeć. Wiedziała, że umrze. Była przecież zbyt słaba, by przeżyć atak Greybacka, z którym miała się skonfrontować już dzisiaj. Podczas ostatnich trzech dni, które minęły w zastraszającym jak dla niej tempie, przeczytała każdą możliwą pozycję z biblioteki w jej domu, która dotyczyła likantropi i z każdym kolejnym zdaniem czuła coraz to większe obawy, a śmierć stała się dla niej niemal namacalna. Zaczęła nawet myśleć o ucieczce, jednak szybko porzuciła tę myśl, kiedy tylko zdała sobie sprawę, że Czarny Pan nie popuści i zemści się na całej rodzinie. A Kenna nie byłaby w stanie spokojnie żyć z myślą, że z jej powodu matka poniosłaby śmierć z ręki Voldemorta. Z drugiej jednak strony, dokąd miałaby iść? Wszyscy jej znajomi należeli do Slytherinu i mieli rodziców Śmierciożerców, którzy zapewne zostali zaproszeni na całe widowisko. Mogłaby się zgłosić do Ministerstwa Magii, jednak to równałoby się z ściągnięciem kłopotów również na jej matkę, a tego też by nie chciała. Przez cały czas, który jej pozostał, to właśnie z matką spędzała każdą wolną chwilę, doskonale widząc, że kobieta tego potrzebuje. Odbyła też parę rozmów z ojcem, chcąc się dowiedzieć jak, to wszystko będzie wyglądało. Jednak te rozmowy utwierdziły ją w przekonaniu, że coraz bardziej bała się bólu, który towarzyszyć jej będzie przy każdym ugryzieniu. Kiedy tylko pomyślała, że pazury i kły Greybacka wbiją się w jej ciało, a jad dostanie się do krwioobiegu, przeszły ją ciarki. Później ma dojść do zakażenia i, zgodnie z tym co przeczytała, nastąpi moment, kiedy jej organizm nie zaakceptuje obcej substancji i przystąpi do ataku, jednak nie będzie miał szans na wygraną. Kenna była po prostu za słaba i doskonale o tym wiedziała. Starała się przekonać samą siebie, że kiedy jad dojdzie do organów wewnętrznych, a te zostaną zainfekowane i w pewnym momencie przestaną pracować, to jej serce podda się jako pierwsze. Wtedy śmierć przyjdzie szybko, a jej cierpienie powinno się skończyć. Jednak do tego momentu, będzie zmuszona przyjąć na siebie ugryzienia przemienionego wilkołaka, nad którym nikt nie będzie miał kontroli.

Futerkowy problem || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now