🐺5.🐺

46 8 0
                                    

Była ciepła, lipcowa noc, jednak blondwłosa kobieta czuła, jakby nastąpił środek grudnia, a ona postanowiła wybrać się na spacer bez odpowiedniego okrycia. Jej drobnym ciałem wstrząsnął olbrzymi dreszcz, jednak ona starała się nie zwracać na to uwagi. Patrzyła przed siebie, a na jej twarzy pojawiła się mina wyrażająca zwątpienie. Nie była w pełni przekonana czy dobrze robi. Czy występując przeciwko swojemu mężowi i jednocześnie przeciwko rodzinie, to słuszne postępowanie. Jednak wystarczyło jedno mrugnięcie, a przed zamkniętymi na mikro sekundę oczami pojawił się obraz bladej, spoconej i przerażonej nastolatki. Jej Kenny. Córki, którą spotkał los gorszy od śmierci. To był znak, że podjęła słuszną decyzję.

- Już nie ma odwrotu- szepnęła do siebie i spojrzała na zegarek wysadzany diamentami, który zwisał żałośnie na jej chudym nadgarstku- Jeszcze pięć minut.

Jej wzrok ponownie powędrował na gwieździste niebo, na tle którego odznaczał się ogromny zamek, natomiast po lewej stronie ledwo dostrzegła niewielką wioskę, w której można było zobaczyć tlące się mimo późnej pory światła.

Uśmiechnęła się, kiedy przypomniała sobie siedem beztroskich lat, które spędziła w Hogwarcie. Nigdy nie przypuszczała, że jej życie potoczy się w taki sposób, że będzie musiała kogokolwiek błagać o życie swojego jedynego dziecka. Najchętniej uciekłaby z tego miejsca i zaszyła się gdzieś na Syberii. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić.

Nagle usłyszała cichy trzask, a jasne światło poleciało w jej stronę.

- Nie zabijaj mnie! - krzyknęła w przestrzeń, a jej głos delikatnie zadrżał. Nie była już pewna siebie, a panika, która ją ogarnęła była niemal namacalna w powietrzu. Zacisnęła rękę na swojej różdżce, którą kurczowo trzymała przy sobie. I tak nie zamierzała przystąpić do ataku. Potyczka w tym przypadku równałaby się z samobójstwem, a nie taki był jej zamiar.

- Skąd takie przypuszczenia Atheno? Spójrz na mnie- odezwał się spokojnie mężczyzna, który pojawił się na wzgórzu.

Blondwłosa kobieta podniosła wzrok. Stał przed nią wysoki, szczupły mężczyzna z długą, siwą brodą i równie długimi włosami. Ubrany był w srebrzystą szatę, na krzywym nosie miał nałożone słynne okulary- połówki, znad których patrzył na kobietę z dziwną mieszaniną złości, współczucia i obrzydzenia. Athena miała wrażenie, że niebieskie oczy mężczyzny przewiercają się do wnętrza jej duszy.

- Dlaczego poprosiłaś o spotkanie? - zapytał Dumbledore, patrząc na swoją byłą uczennicę, do tego jedną z najzdolniejszych, jaką w życiu spotkał. Naprawdę żałował, że wybrała dla siebie taki los,

- Potrzebuję pana pomocy, profesorze Dumbledore- powiedziała, a jej głos zabrzmiał wyjątkowo żałośnie. Starszy czarodziej zaśmiał się, jednak nie był to przyjazny gest. Brzmiało to tak, jakby szydził z czarownicy,

- Skąd ten pomysł, że będę chciał ci pomóc? Żonie Śmierciożercy, który ma na sumieniu życie niewinnych ludzi? - zapytał łagodnym tonem, jednak jego wzrok nadal przewiercał Athene,

- Proszę, nie przypisuj mi zbrodni moje męża. To nie ja wydawałam mu rozkazy, a już tym bardziej, to nie ja wypowiadałam zaklęcie uśmiercające- powiedziała blondynka, a na samo wspomnienie swojego męża jej dłonie zacisnęły się w pięści. Szybko jednak się opamiętała- Jestem niewinna i nie będę płaciła za jego winy,

- W czym w takim razie potrzebujesz pomocy? - zapytał ponownie Dumbledore. Musiał przyznać sam przed sobą, że sytuacja go zainteresowała,

- Chodzi o moją córkę, Kenne- zaczęła Athena, przełykając głośno ślinę,

- Co takiego się z nią dzieje, że potrzebujesz mojej pomocy?

- Peter nie wypełnił jednego z zadań, które zlecił mu Czarny Pan. Nie zatrzymał Pottera na tym przeklętym cmentarzu, kiedy się odrodził. Dostał karę- kobieta zaczęła opowiadać, a Dumbledore patrzył na nią uważnie- Jednak dotknęła ona przede wszystkim moją córkę. Kenna została pogryziona przez Greybacka w trakcie pełni. Została wilkołakiem. Nie daje już rady, ból trawi ją każdego dnia z coraz to większą siłą. Nie jestem w stanie jej ulżyć. Peter też niczego nie ułatwia. Na domiar złego Voldemort się odrodził, a co się z tym wiąże, to tylko kwestia czasu, jak Aurorzy wpadną do naszego domu. Co się stanie z Kenną, jak ją znajdą? Sam pan doskonale wie, że Ministerstwo chce zaostrzyć ustawę antywilkołaczą,

Futerkowy problem || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now