ROZDZIAŁ 3.

1K 78 27
                                    

-Ktokolwiek inny to widział?- spytał zdruzgotany chłopak, przeczesując palcami włosy i czując osuwający się pod jego nogami grunt.
-Nie, byłeś pod takim kątem, że ciężko było coś zauważyć z innej pozycji niż moja. Mikołaj, do jasnej cholery, jak mi nie podasz...
-Już! Już ci piszę, Jezu- jęknął zmarnowany, na skraju załamania nerwowego.
Już po kilkunastu sekundach adres zamieszkania chłopaka widniał na konwersacji z Sylwestrem.
-Dobrze. Tomek będzie za jakiś czas u ciebie, idź odetchnąć trochę. Czeka nas jutro praca, będę około dwunastej u ciebie. Nie zrób nic głupiego, okej?- westchnął, ponownie obierając delikatniejszy ton.
Przecież to jeszcze dziecko w oczach Druida. Zdruzgotane dziecko, któremu świat z każdym dniem coraz bardziej legał w gruzach.
-Okej, dziękuję i przepraszam za dziś. Nie wiem co we mnie wstąpiło, to nieprofesjonalne- wydukał cicho.
-Nie mam ochoty słuchać bezsensownych przeprosin za coś, za co się nie powinno przepraszać. Wyśpij się wieczorem, do jutra.
Mężczyzna zakończył połączenie nim młodszy chłopak mógł się jakkolwiek odezwać. Wstyd, oszołomienie, rozsypią emocjonalna. To i wiele więcej towarzyszyło mu w ogłuszającej ciszy, wręcz bolesnej dla niego po godzinnej rozmowie ze współpracownikiem. Z każdą kolejną sekundą docierało do niego coraz bardziej co zrobił. Rozkleił się przez telefon, na rozmowie, którą Sylwester mógł zawsze nagrać by go szantażować, ośmieszyć, zniszczyć karierę w internecie. To Wardęga do niego napisał, nie Mikołaj. Intencje, które stały za tym mogły być różne, a on wpadł w pułapkę jak naiwne dziecko, którym był nazywany od początku swojej kariery. Wszystkie wątpliwości były dla niego jak dostanie obuchem, a w nim samym zaczęło rosnąć napięcie.
Tak dobrze mu znane napięcie.

Sylwester z impetem rzucił komórkę na biurko.
-Kurwa mać... Nie, tego jest za dużo na ten moment- westchnął, przecierając twarz dłonią i wstając od biurka.
Kilkuminutowe chodzenie po pokoju minimalnie pomogło mu ułożyć plan działania, jednak uczucie stresu i zmartwienie o młodszego kolegę było paraliżujące. Coś powodowało, że troska Druida w stosunku do Mikołaja była silniejsza niż sam by tego chciał, tłumaczył to sobie różnicą wieku, wspólną pracą w podobnych segmentach Internetu oraz obrazu młodszego brata w nim.

-Tomek, słuchaj. Weźcie zerknijcie do Konopa, nie jest w najlepszym stanie. Mógłbyś to dla mnie zrobić? Jadę do niego dopiero jutro, a dowiedziałem się, że ta afera może wyjść bardzo
Trzymając telefon między uchem a barkiem, Sylwester był w trakcie przygotowywania obiadu.
Starając się oderwać myśli od wszystkiego co dzieję się wokół, robił to co kochał od dziecka: sztuka kulinarna.
-No pewnie, możemy nawet zaraz. A co się dzieje?
Streszczenie sytuacji bez wdawania się w szczegóły było nie lada wyzwaniem. Chcąc zachować dla siebie to w jakim stanie był Mikołaj, mężczyzna starał się nakreślić wydarzenia sprzed chwili w okrężny sposób, jednak pomimo omijania szczegółów, już ogóły były druzgocące.
-Ja pierdolę, takie coś spadło na tak młodego chłopaka? Masakra jakaś. Dobra, Sylwek, zbieramy się i do niego zerkniemy... Ty, kurwa, czuję się trochę jak wujek- zaśmiał się wesoło, na co jego ukochana zawtórowała.
Cała trójka roześmiała się co mimowolnie uspokoiło nerwy Sylwestra.
-Dziękuję wam. Do zobaczenia we Wrocławiu.
Tymi słowami zakończyła się rozmowa, a Wardęga ponownie został sam ze swoimi myślami. Ilość wiadomości na jego poczcie stałe się powiększała, a on sam nie wiedział co robić by ze wszystkim nadążyć. Podświadomie chciał już pojechać do Mikołaja. Po części z troski, po części czysto biznesowo by uporać się ze wszystkim jak najszybciej i mieć to z głowy.
Choć on sam wiedział, że koniec nie jest bliski. To dopiero początek.

Lodowata woda, spływająca po smukłym ciele chłopaka była brutalnie niekomfortowa, jednak mimo to nie myślał on by zmienić jej temperaturę. Uczucie bólu, który mu fundowała było oderwaniem od rzeczywistości. Ciemnej, brudnej rzeczywistości czekającej na niego po wyjściu z kabiny, której bał się stawić czoła. Zmęczenie dawało się we znaki na każdej płaszczyźnie: bolały go mięśnie, głowa, czuł się osłabiony, pod jego oczami zaczęły formować się sine cienie, a już i tak szczupłe ciało zaczęło tracić kolejne kilogramy. Mikołaj czuł się jak trup, nie mogący wyrwać się z paskudnej spirali, w którą jego życie zamieniło się. Zerwanie, nowe leki, choroba mamy, a teraz to? Dopiero niedawno ludzie przestali mówić na niego „Miki", a teraz jego rzeczywistość nie przypominała w niczym tej, do której się przyzwyczaił. Z zamyślenia wyrwał go rozmyty przez zaparowaną szybę kabiny oraz brak okularów widok święconego się ekranu telefonu. Cicho wzdychając, chłopak wyłączył przepływ wody i sięgnął ręką urządzenie, uprzednio wycierając rękę o leżący obok zlewu ręcznik.

Spotkanie z parą było ukojeniem dla Tylko. Rozmowy o wielu rzeczach były przyjemną odskocznią, a sposób obycia Działowego i jego ukochanej był komfortowy dla chłopaka. Pomimo, że poproszono go by opowiedział co się stało, że był w takim a nie innym stanie, nie czuł się źle po zrobieniu tego. Ba, czuł swoistą ulgę, że ktoś starszy i bardziej doświadczony życiowo chciał go wysłuchać i wesprzeć w tym ciężkim czasie. Przy okazji spotkania, Tomek dostarczył Mikołajowe pierwsze dowody i materiały by ten mógł je przejrzeć przed przyjazdem Sylwestra. Nawet pomimo, że nie musieli tego zrobić, para została z młodym twórcą w trakcie zapoznawania się z dokumentacją w celu wsparcia emocjonalnego go w tym. Mimo to na koniec dnia, Mikołaj był zdruzgotany i zagubiony. Emocje mieszały się ze sobą w nieznany mu dotąd sposób, a smutek i żal ustępowały miejsce wściekłości i chęci pomszczenia każdej z ofiar.
Przede wszystkim Elizabeth.
Wiedząc, że czeka go ciężki dzień pełen pracy i zmartwień, położył się do łóżka wcześniej. Niewiele to dało, myśli skutecznie uniemożliwiały mu zaśnięcie do godziny drugiej w nocy, doprowadzając go do momentu gdzie postanowił wziąć leki nasenne po raz pierwszy od miesięcy.

STARGAZING || Konopskyy x WardęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz