EPILOG.

867 74 64
                                    

Mroźne, wieczorne powietrze wypłukało całe ciepło z ciała Mikołaja, jednak nie chciał wracać jeszcze do domu. Od dwóch godzin spacerował po Wrocławiu obserwując otoczenie, a z jego słuchawek rozbrzmiewała muzyka umożliwiająca mu odcięcie się od rzeczywistości. Wyłączony internet pozwolił mu na zaznanie spokoju od mediów społecznościowych, jednak nie pomagało mu to w otrząśnięciu się ze stresu. Poczucie winy z powodu tego ile nerwów przysporzył Sylwestrowi uderzało w niego falami, za każdym razem coraz mocniej. Chłopak dostał masę wiadomości SMS i połączeń, jednak żadne z nich nie było od Druida co mocno martwiło Mikołaja. Czuł strach, że mężczyzna go znienawidził, a wizja oziębłego, nie chcącego rozmawiać Sylwestra była sztyletem w serce.

On mnie musi nienawidzić.

W głowie miał milion myśli, jednak żadna z nich nie była pozytywna ani napawająca optymizmem, a każdy scenariusz kolejnych wydarzeń był coraz to bardziej dobijający. Tempo myśli było coraz szybsze, a w Mikołaju zabłysła najgorsza możliwa iskra.

Czy ja dalej chcę to wszystko ciągnąć?

Jak na złość, szedł on właśnie po Moście Grunwaldzkim co nie pomagało mu w tej chwili w wyzbyciu się okropnych chęci. Zrezygnowany chłopak zatrzymał się w miejscu. Spojrzał za barierkę i oparł się o nią. Z myślą o mamie, Sylwestrze, Cezarym, ich przyjaciołach wpatrywał się w równą taflę wody i nawet nie zauważył gdy po jego twarzy zaczęły płynąć łzy.

Nie mam na to wszystko siły. Nie chce mi się dłużej tego ciągnąć.
Jestem zmęczony.

Gdy zauważył, że wokół niego nie ma nikogo kto by mógł zainterweniować, usiadł na barierkę i spuścił nogi w dół. Myśli stawały się coraz głośniejsze, spór pomiędzy chęcią walki a chęcią zakończenia wszystkiego coraz bardziej zacięty. Przez przymknięte delikatnie oczy mógł dostrzec rozmyte w oddali światła miasta, mieniące się na różne kolory. Nic nie słyszał. Nic nie czuł. Chciał tylko odpocząć. Mimowolnie zaczął pochylać się do przodu, a jego dłonie coraz słabiej zaciskały się na barierce.

Przepraszam, mamo.

Ciszę rozerwał dźwięk przychodzącej wiadomości SMS. Chłopak natychmiast otworzył szeroko oczy, a jego ręce ponownie chwyciły się metalu z całej siły starając się nie dopuścić do upadku. Zwierzęcy instynkt przetrwania spowodował, że Mikołaj odchylił się do tyłu w wyniku czego upadł plecami na chodnik. Upadek spowodował kilkusekundowy brak możliwości złapania oddechu, jednak gdy tylko był w stanie ponownie zażyć powietrza, wstał przerażony z ziemi i z szeroko otwartymi oczami rozejrzał się. Szybko wszedł w wiadomości i ku jego zaskoczeniu zobaczył, że korespondentem była jego mama.

Od: Mama ❤️
Miki, chemia działa. Właśnie dostałam wyniki. 18:32

Mikołaj zaniósł się donośnym płaczem. Natychmiast odsunął się od barierki przy której wciąż się znajdował i rzucając się w bieg ruszył jak najdalej od mostu.

Co mi strzeliło do głowy?
Co ja właśnie prawie zrobiłem?
Co ja chciałem, kurwa, zrobić?

Po kilku minutach upadł na trawę w parku, siadając pod drzewem. Łzy szczęścia zmieszane z poczuciem winy po tym jak prawie zakończył swoje życie i lękiem przed konfrontacją z Sylwestrem płynęły po jego twarzy, a on sam nie wiedział które z uczuć jest silniejsze.

Jakież było jego zdziwienie jak na ekranie telefonu dostrzegł przychodzące połączenie od Sylwestra.

Z niedowierzaniem i rosnącym uczuciem lęku i stresu, chwycił za komórkę. Zanim zdecydował się odebrać minęło kilka sekund, a połączenie się zakończyło. Po kilku sekundach pojawiło się ponownie, a pod nim wyświetliła się wiadomość od mężczyzny.

STARGAZING || Konopskyy x WardęgaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora