ROZDZIAŁ 13.

967 76 61
                                    

Parkowanie na poboczu z piskiem opon obu pojazdów zwróciło uwagę czeskich funkcjonariuszy. Pomimo nikłej możliwości porozumienia się z Polakiem, zdołali za pomogą najprostszego translatora w postaci aplikacji mobilnej dowiedzieć się, że nie znajdował się tu z własnej woli.

Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że oboje panowie byli naprawdę wyrozumiali i pomocni. Jeden z nich zaoferował nawet Mikołajowi swoją kurtkę.

Oboje odwrócili się przerażeni w stronę pojazdu, odruchowo sięgając po broń palną. Jeden z nich ustawił się przed Mikołajem, osłaniając go swoim ciałem w przypadku wymiany pocisków. Chłopak otworzył szeroko oczy gdy w ciemności jedyne co dostrzegł to kolor pierwszego auta. Poczuł w tym momencie, że jest na granicy omdlenia, a jego i tak już wychłodzone ciało zaczyna drżeć. Ze względu na nikłe oświetlenie widział tylko, że zaparkowane kilka wcześniej sekund auto jest w tym samym odcieniu co auto jego porywaczy. Z jego oczu zaczęły toczyć się łzy, których nie był w stanie opanować, a oddech stawał się coraz krótszy i coraz bardziej płytki.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie.
Błagam, nie.
Proszę, ja nie chcę od nowa.
Odruchowo, tak jak miał w zwyczaju gdy jego rodzice kłócili, zatkał mocno uszy i zacisnął powieki.
Proszę, niech to się skończy.
Proszę.
Proszę.
-MIKOŁAJ!
Co? Co?
-Miki, to ja!
Gwałtownie otworzył oczy na dźwięk dziwnie znanego głosu, którego w tamtym momencie nie potrafił przypisać do nikogo, kogo miał w pamięci. Gdy to zrobił, nie zobaczył porywacza. Nie zobaczył strzelaniny, nie zobaczył Michała, Marcina, ich kolegów w kominiarkach. Nie zobaczył niczego, czego się najbardziej bał.
Zobaczył Sylwestra z uniesionymi wysoko rękoma, a za nim jego kolegów z branży w tej samej pozycji.
Nie mogąc przetworzyć tylu informacji i zdarzeń w jednym momencie, otworzył szeroko usta nie potrafiąc z siebie wydusić ani słowa.
Mówili, że nie usunął filmu.
Przecież zignorował to.
Miał nie przyjechać.
Co on tu robi?
Dlaczego tu jest?
Jeden z policjantów odwrócił głowę w stronę Mikołaja, wciąż celując w chłopaków z broni.
-Kdo je to? Tví přátelé?- powiedział głośno i wyraźnie starając się wypowiedzieć na tyle zrozumiale, na ile pozwalała bariera językowa modląc się w duchu, że wyrażenie będzie podobne w obu językach.
Kilka sekund musiało minąć nim dwudziestojedno latek zrozumiał mniej-więcej co się wokół niego dzieje. Gdy się to stało, zerwał się na równe nogi.
-Tak! Przyjaciele, przyjaciele!- zawołał zestresowany, spoglądając raz na grupkę, raz na policjantów.

Alexa, play "Enchanted" by Taylor Swift in a loop. Don't turn it off.

Tyle wystarczyło by mundurowi opuścili broń. Gdy tylko to zrobili, Sylwester rzucił się biegiem w stronę tak bardzo utęsknionego chłopaka. Nie zważając na otoczenie objął go i mocno do siebie przycisnął. Bez chwili zawahania, Mikołaj wtulił się w mężczyznę. Oboje czuli doskwierający ból po pobiciu, jednak żaden z nich nie uznał tego za wystarczający powód by się od siebie odsunąć.
-Boże, Miki... Jezu, tak się o ciebie bałem...- wydusił z siebie trzydziestolatek, czując jak zbliża się do wybuchu płaczem.
-Kurwa, to było tak okropne... Myślałem, że umrę, kazali... kazali mi kopać sobie grób...- głos Mikołaja drżał tak samo mocno jak jego ciało.
Na te słowa Sylwester odsunął od siebie delikatnie chłopaka i ujął jego policzki w dłonie, przyglądając mu się uważnie.
-Co ty powiedziałeś? Grób?! Ja pierdolę... Miki, nicc ci nie zrobili? Nie skrzywdzili cię? Boli cię, jesteś głodny? Boże, słońce...- ostatnie dwa słowa wypowiedział szeptem, przejeżdżając kciukiem po rozcięte brwi przyjaciela.
Nawet nie zorientowali się, że oboje zaczęli płakać jak dzieci, a ich szczery, głośny szloch roznosił się echem wśród drzew znajdujących się po drugiej stronie jezdni. Nikt nie chciał im przeszkadzać, przerywać tej chwili, więc korzystając z momentu, Revo podszedł do policjantów jako jedyna osoba posługująca się czeskim. Podał im dokumenty wszystkich osób biorących udział w zajściu, w tym dokumenty Mikołaja, po czym zaczął im tłumaczyć sytuację. Gimper stał obok nich, a Klaudia, Aurelia oraz Cezary obserwowali całość, stojąc przy samochodzie nastolatki.
Powinno mnie to chyba boleć, w końcu byliśmy parą, ale... to chyba oni są dla siebie stworzeni. Kto by pomyślał?
Na usta dziewczyny wkradł się lekki uśmiech, a w jej ciele zaczęła buzować radość pomieszana z ulgą i dumą ze wszystkich osób znajdujących się pod sklepem.
-Tak się cieszę, że jesteś- uśmiechnął się Druid, ocierając rękawem bluzy łzy i pociągając nosem.
-Ale... jak? Przecież mówili, że zignorowałeś ich...- wydukał Mikołaj, którego słowa spotkały się z natychmiastową reakcją Sylwestra.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy, niedowierzając w to co słyszy.
-Co? Oczywiście, że nie! Absolutnie nie, od razu zareagowałem! Od razu zrobiłem co chcieli, rozumiesz? Nie zostawiłbym cię w tym, słońce- po tych słowach ponownie go przytulił do siebie. -W życiu bym cię nie zostawił w tym... Nigdy bym nie nadłożył głupiego filmiku ponad ciebie, nigdy.
Wardęga gładził dłonią plecy roztrzęsionego chłopaka.
-Usunąłeś film?
-Nie usunął.
Oboje spojrzeli w stronę, z którego dochodził damski, delikatny głos. Ich oczy napotkały Aurelię, która razem z resztą zdążyła po cichu podejść.
-Aurelia...? Co ty tu robisz? O co tu chodzi?- zapytał skonsternowany, wciąż tkwiąc w objęciach starszego mężczyzny.
-Nie usunąłem?
Puszczenie Mikołaja było ostatnim, na co Sylwester miał ochotę.
-Zadzwoniłem do niej po pomoc- uśmiechnął się ciepło Cezary, który nie będąc innym od reszty również płakał.
Na usta Mikołaja wkradł się drobny uśmiech, sam sobą wyrażający wdzięczność, której nie wyraziłyby żadne znane mu słowa.
-Dziękuję ci, naprawdę ci dziękuję...
-Nie masz za co mi dziękować. Żaden z nich najwidoczniej nie zna podstaw informatyki, natomiast w tym momencie...- zerknęła na zegarek. -W tym momencie już prawdopodobnie są albo zatrzymani, albo ścigani po całym kraju. Jedyne co zrobiłam to ustawiłam film na niedostępny dla niektórych użytkowników. Banda idiotów.
-Przecież tak się nie da zrobić na YouTube- rzucił Cezary.
Nastolatka parsknęła cicho śmiechem.
-Jak umiesz to da się tam zrobić wszystko, mój drogi- poklepała go po ramieniu i zaraz po tym oparła o nie głowę, zerkając z uśmiechem na Mikołaja i Sylwestra.

Nie wiadomo było kto się cieszy bardziej: chłopacy z możliwości przytulenia się, czy Aurelia z widoku dwójki w tym momencie.

Obiecałam, że będzie milej w końcu i wiecie co? Jest milej, a będzie jeszcze bardziej ❤️

Po takich perypetiach zasługujecie na odpoczynek, kochani. Mam również świetną wiadomość: nie dość, że napisałam już dziś 13, to właśnie o godzinie 03:59 czasu białoruskiego jestem pod koniec pisanka 14 i szczerze? Nie zbliża mi się na koniec mojego ciągu pisarskiego trwającego już kilka ładnych dni (w ciągu ostatnich 24 godzin napisałam 12, 13 i 14. Dzika jestem, co nie?).
Oczywiście nie myślcie sobie przypadkiem, że to koniec ich... perypetii, ale nie mogę doprowadzić do tego byście byli zmęczeni emocjonalnie, więc uznajmy to za swoiste wakacje dla chłopców, a dzięki temu skupimy się na czymś więcej niż płacz, krew i nerwy ❤️

I przede wszystkim:

PRZERWAĆ SCHEMAT ROBIENIA CHUJOWYCH EX GŁÓWNYCH BOHATERÓW 🫡✊

STARGAZING || Konopskyy x WardęgaWhere stories live. Discover now