III-Gorąca czekolada

142 11 1
                                    

Czemu tak łatwo jest nas zranić? Czemu jedno słowo potrafi wyrządzić tak wielką krzywdę. Jedno zdanie, a potrafimy sięgnąć po brzytwę. Jedno krzywe spojrzenie, a się boimy. Jedna plotka, a wijemy sznur. Dlaczego jesteśmy istotami z uczuciami? Czy nie łatwiej jest zwierzętom z instynktem? Dlaczego po nocach muszą nas dręczyć koszmary przeszłości? Jakże trudno jest oderwać się od łańcuchów nas krępujących. Krzyczymy, płaczemy, błagamy... A oni tylko nas oceniają. Czemu nie masz pieniędzy? Czemu nie masz najlepszych ocen? Czemu się nie uśmiechasz? Czemu nie możesz być jak twoje rodzeństwo? Czemu nie możesz być normalny?
Ale, dlaczego miałbym być jak oni? Dlaczego ludzie nie widzą za towarzyskimi uczniami papierosów? Dlaczego za osobami z dobrymi ocenami nie widzą złych rodziców? Dlaczego za słabo zarabiającą kobietą nie widzą niesprawiedliwego szefa? 
Czemu widzą tylko tego co nie mamy, a nie widzą naszych zalet i rzeczy powodujących taki stan rzeczy?

∺∺∺∺∺∺∺

Cienkie ostrze. Tak prosta rzecz, a potrafi wyrządzić tyle złego. Harry Potter ponownie po nie sięgnął. Nie musiało minąć wiele czasu. Metal zatapiał się raz za razem zatapiając się w delikatnej skórze. On już miał dosyć. Chciał, żeby ten cały cyrk się skończył. On nigdy nie chciał stracić rodziców. Nigdy nie chciał zostać wybrańcem. Nigdy nie pragnął być Złotym Chłopcem! Nawet o swoich urodzinach dowiedział się przypadkiem. Wtedy gdy pani w szkole chciała jego danych do legitymacji. Kiedy wreszcie ją zobaczył dowiedział się kiedy się urodził. Dowiedział się o dacie swoich urodzin mając 10 lat.

 
Po chwili jego uszu doszło ciche pyknięcie i niepewne pukanie do drzwi:
-Paniczu Harry?
-Co tam Zgredku? -Otworzył skrzatowi drzwi po szybkim zakryciu ran - Wejdź. Co cię sprowadza? Coś się stało?
-Nic się nie stało, Zgredek po prostu przyniósł gorącą czekoladę. Zgredek wie, że Harry Potter nie prosił, ale Zgredek pomyślał, że może to poprawi paniczowi Harry'emu humor. -Chłopak uśmiechną się ciepło do skrzata z wdzięcznością przyjmując kubek parującego napoju
-Dziękuję Zgredku. Jak tam Mróżka?
-Mróżka czuje się dobrze, choć ostatnio lekko się rozchorowała, ale to nic złego. -Nagle skrzat gwałtownie się poruszył-Zgredek musi iść. Wzywają Zgredka. Do widzenia Paniczu Harry.
-Do zobaczenia Zgredku. Jeszcze raz dziękuję za czekoladę.
Napój był słodki, można by powiedzieć, że był zbyt słodki. Ale jak można by nie przyjąć gorącej czekolady na dodatek z piankami?!

Z tym płynnym cukrem Harry zasiadł do lektury książek pożyczonych mu przez profesora Snape'a. Ku jego wielkiemu zdziwieniu jedna z nich była napisana prostym słownictwem z wyjaśnieniem słów, których do tej pory nie znał, co ułatwiło mu czytanie. Ten jeden tom pisany w jak to nazwał autor "stylem przeznaczonym dla osób o niskiej inteligencji" wyjaśnił mu wiele rzeczy, których nie powiedział mu profesor. Zdawać by się mogło, że Potter zmienia się w Granger, gdyż nie zwracał żadnej uwagi na to co się wokół niego dzieje. Siedział tak czytając tomiszcze zapominając o stygnącej czekoladzie. Po kilku rozdziałach wyjaśniających mu podstawowe informacje i słownictwo. Dopił napój i pomyślał, że jest wdzięczny losowi za to, iż Snape się zlitował i pożyczył mu takie instrukcje. Co prawda dalej miał niemal zerową barierę, ale czuł, że teraz będzie z górki. Przed zabraniem się za drugą książkę uśmiechnął się pod nosem. Któżby pomyślał, że coś czego tak nienawidził może być takie proste.

Snape w tym czasie pił. To było wszystko co robił w tym momencie. Pił, bo nie potrafił przyznać się samemu siebie, że zaczyna współczuć temu dzieciakowi. On MUSIAŁ go nienawidzić. Albo będzie go nienawidzić, albo zginie. Prosta kalkulacja, jeżeli zginie to na pewno nie będzie mógł go chronić. A to obiecał jedynej osobie, która go kiedykolwiek lubiła. Lily, drobna, miła Lily. Czemu musiał być tak dumny? Czemu musiał nazwać ją Szlamą by pokazać sztuczną siłę? Czemu musiał być tak bezsilny? Już nawet alkohol nie poprawiał mu humoru, a to znaczy, że jest źle. Jest cholernie źle.

∺∺∺∺∺∺∺

Czemu tak się boimy o naszych przyjaciół? Czemu tak boimy się stracić kogoś? Czemu nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez tej JEDNEJ osoby? Czemu płaczemy myśląc o tym, że kiedyś odejdzie? Czemu całe nasze, życie zawierzamy komuś? Dlaczego mówimy, że sobie bez tej osoby nie poradzimy? Czemu musimy być tak słabi?

Ale co ważniejsze... Czy oni też się boją nas stracić?

∺∺∺∺∺∺∺

-Harry James'ie Potter'ze!-Ten jeden wszystkowiedzący głos. Ta jedna burza loków. Ta jedna dziewczyna w obecności rudzielca będącego tu jako jej ochroniarz.-Czemu nic nam nie mówisz?
-O cześć Miona, Cześć Ron.
-Czemu nam nie powiedziałeś, że chodzisz do Snape'a na korepetycje?! Wiesz, że zawsze chciałam się na nie dostać! Zawsze chciałam iść na te dodatkowe zajęcia! A ty nawet nie jesteś dobry z eliksirów!
Harry popatrzył na nią z miną mówiącą, że nie wie o co jej chodzi.
-No właśnie, ona zawsze chciała na nie chodzić? Czemu kręcisz się przy ślizgonach? Nie mów, że myślisz o służbie Sam-Wiesz-Komu...!
-Oczywiście, że nie!
-No nie wiem kumplu. Odsuwasz się od nas! Kręcisz ze ślizgonami! Znikasz na całe dnie! Nawet zacząłeś czytać książki! Nie wspomnę o rzucaniu zaklęcia wyciszającego i wymykania się z dormitorium w nocy!
-Nie możemy tutaj o tym gadać. Jestem zmęczony... Możemy o tym porozmawiać jutro?-To była prawda. Potter był już wykończony ćwiczeniem barier i porządkowania swojej głowy, do tego te krzyki...
-Nie nie możemy!-krzyknęła Hermiona zwracając uwagę wszystkich, którzy jeszcze nie podsłuchiwali rozmowy.-Nie rozumiesz?! Najpierw mowa węży, potem wizje! Jeszcze chwila, a będziesz chodzić z JEGO znakiem! Jesteście niemal identyczni!


Harry gwałtownie wstał, jego oczy były zamglone wściekłością, uderzył pięścią w stół przy którym siedział i przez zaciśnięte zęby wysyczał-Nigdy nie porównuj mnie do tego człowieka!
Widzisz Ron, nawet teraz używa wężomowy... A my ci ufaliśmy! Ufaliśmy ci, ale oczywiście musisz zdradzić nas, cały Gryffindor dla ślizgonów! Ty, ty, ty psycholu!

I wtedy to się stało. Głuchy plask. Czerwony ślad na policzku, pulsujący. Dający o sobie znać nawet jeżeli już minęło od uderzenia kilka sekund. I to pojedyncze zadrapanie dające znać, że sprawczymi nie była zbyt biegła w uderzaniu innych w twarz.
Wszyscy wstrzymali oddech patrząc na Potter'a zaciskającego pięść, a następnie ją rozluźniającego. Wydał z siebie długie westchnienie i przeczesał ręką włosy.

-Nie, nie chodzę na te dodatkowe zajęcia z eliksirów, ale jeżeli tak ich pragniesz to czemu nie zaimponowałaś Snape'owi na tyle by cię przyjął? Zamiast tego wolałaś wylać swoją złość na mnie. Jakbym nie był tak zmęczony i to jeszcze na eliksirach wspomagających to pewnie by nastąpił przypadkowy wybuch magii, ale jestem zbyt zmęczony-Następnie pokłonił się lekko do gapiących się ludzi-Mam nadzieję, że czerpaliście radochę z tej sceny, lecz teraz przepraszam idę spać zanim tutaj zemdleję.-I z tymi słowami wyszedł zostawiając ludzi samym sobie.

Po dotarciu do łazienki automatycznie wziął brzytwę i przyłożył do nadgarstka. Nie zostało tam zbyt wiele nieoznakowanej skóry. Szybkie cięcie, cienki strumyk krwi, szybka, zimna kąpiel, założenie opatrunku i sen. Zdawać by się mogło-plan idealny. I wszystko szło dobrze, oprócz snu. Męczył się udając, że śpi kilka dobrych godzin, finalnie stwierdziwszy, że nie ma sensu marnowanie całej nocy wstał i zabierając ze sobą pelerynę, mapę i książki udał się do pokoju życzeń. Sprawnie lawirując po korytarzach omijał nauczycieli i szybko dotarł do celu. Tam położył się na trawie i czytał. I czytał. I czytał, aż nie zmroczył go sen. Śnił o dobrym życiu, o spokoju, o miłości, lecz nawet w śnie następuje najgorsze. Kolejna wizja. Kolejne ofiary, kolejne błagania o ratunek i kolejna pobudka pełna bólu i płaczu. Czemu to jego musi to zawsze spotykać. Dotknął delikatnie lekko napuchniętego policzka. I z obojętną miną skierował swe kroki na wieżę astronomiczną.

∺∺∺∺∺∺∺

Wiem, wiem. Zły rozdział... No ale przepraszam bardzo. Ostatnio czytałam ficka, gdzie Harry był zbyt zajebisty, potężny itp. itd.! A poza tym zostałam wkurwiona i tak oto powstała scena kłótni... Tak wiem, że badziewna, ale się starałam.

Kochać?Where stories live. Discover now