EPILOG

4.1K 131 82
                                    

Rok później

- Marcello –

- Wiesz, co dzisiaj mamy?

Marta unosi spojrzenie dużych, zielonych oczu, patrząc na mnie z uśmiechem. Chwilę się zastanawia, ale doskonale dostrzegam moment jej olśnienia.

- Wiem- kiwa głową, jeszcze szerzej się uśmiechając. Zaplata dłonie za plecami, bujając ramionami jak mała dziewczynka.- A ty wiesz?

- Kochanie- szczerzę zęby- nie sprawdzałbym cię, gdybym nie wiedział- robię krok w jej stronę, co sprawia, że niemal stykamy się klatkami piersiowymi. Obejmuję ją ramieniem w talii, a ona kładzie swoje dłonie na klatce piersiowej.

- Trzy lata znajomości- mówi na głos to, co obydwoje wiemy.

Po kolejnym roku studiów Marta stanowczo potrzebowała wycieczki, żeby się trochę zrelaksować. Niejednokrotnie widziałem ją wyczerpaną, niewyspaną, z ciągłym nosem w książkach, ale zawsze bił od niej ten szczególny blask. Uwielbia to co robi, a to najważniejsze.

Ostatni rok był wspaniały. I chociaż Marta miała naprawdę mało czasu, bardzo doceniałem, że zawsze starała się wplatać pomiędzy naukę i zajęcia czas spędzany ze mną. Ja z kolei nie wahałem się ani chwili kiedy dawała mi zielone światło- wsiadałem w samochód i trzy godziny później mogłem cieszyć się jej namacalną obecnością. Kiedy kobieta miała jakiekolwiek wolne dni na uczelni, latała do Polski do rodziców, a mi kilka razy udało się polecieć tam z nią. Starałem się jednak dawać jej ten czas na nacieszenie się rodziną i nie wymagałem, że będzie mnie zabierała za każdym razem ze sobą.

Patrzę na nią z uśmiechem.

- I co w związku z tym?- zaczesuje pasemko blond włosów za ucho. Ma na sobie top i szorty, a jej skora lśni od albańskiego słońca. Bez makijażu i tak jest najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.

Po późnej kolacji postanowiliśmy trochę pospacerować po mieście, a głównym z naszych celów była promenada, na której właśnie jesteśmy. I chociaż plan był początkowo inny, nie mogę już wytrzymać dlatego mówię:

- Mam niespodziankę.

Marta od razu się ożywia. Uwielbia niespodzianki. Doskonale o tym wiem.

- Naprawdę?- jej oczy przypominają właśnie okrągłe monety.- Co to takiego?

Patrzę przez moment na nasze splecione dłonie by za chwilę powrócić na roześmianą twarz blondynki.

- Niespodzianka- uśmiecham się, kręcąc z rozbawieniem głową na jej zniecierpliwienie, które wykazuje całe jej ciało.

Ostatnie miesiące zmieniły wiele w naszym życiu. Głównie dzięki temu, że miałem Martę zaledwie dwieście sześćdziesiąt, a nie ponad tysiąc osiemset, kilometrów od Bari, więc byłem w stanie przyjechać do niej ot tak, a równocześnie musieliśmy przywyknąć, że nie byliśmy dla siebie na wyciągnięcie ręki i czasami ze względu na obowiązki musieliśmy zrezygnować ze spotkania. Nauczyło nas to cierpliwości nawet w momentach kiedy bardzo tęskniliśmy.

Teraz Marta robi wszystko, aby przenieść się na stałe na studia do Neapolu. Czuję delikatne wyrzuty sumienia z tego tytułu. W końcu jej marzeniem był Kraków, ale nie potrafię się nie cieszyć. Zresztą ona sama zapewnia, że miasto nie gra dla niej roli, jeżeli uczy się, aby w przyszłości zostać lekarzem. I tak oto częściowy dylemat związany z odległością został przez nas rozwiązany, a kiedy tylko upewnimy się, że przeniesienie się uda, znajdę pracę w Neapolu, gdzie również się przeprowadzę. Przynajmniej na czas jej studiów.

NA WSCHÓD OD BARI [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now