32."Ty musisz żyć"

280 26 2
                                    


Zamrugałam powiekami powoli się rozbudzając. Od razu poczułam ból całego ciała. Wszystko mnie bolało i było mi zimno. Promienie słońca wpadały przez niewielkie okna. Słońce - ono tak bardzo kojarzyło mi się z udanym dniem, szczęściem i dzieciństwem. Dopóki ono było na niebie mała Lisa mogła bawić się na zewnątrz i korzystać z dnia.

Dzieciństwo. Tak bardzo za nim tęskniłam a najbardziej bolała świadomość, że to się nigdy nie powtórzy. Żadnej chwili nie możemy przeżyć ponownie, dlatego czas jest tak bardzo cenny. Jego nigdy nie kupisz. Mówią, że ze zdrowiem jest tak samo. Nie da się kupić i każdy powtarza, że to ono jest najważniejsze. Jednak dla mnie czas ma większą wartość. Niektórzy wychodzą z chorób, leczą się, a czasu jeszcze nikomu nie udało się kupić. W końcu to czas zabiera życie.

Nie wiem jak długo tak rozmyślałam, bo odpłynęłam całkowicie. Do rzeczywistości przywrócił mnie dźwięk przekręcanego klucza. Drzwi otworzył Carl i odszedł na bok. Za nim pojawiła się moja matka. Mogłam się tego spodziewać...

- Lisa! - Kobieta prawie że krzyknęła i ruszyła w moim kierunku.

- Nie. Zbliżaj. Się. Do mnie - Wysyczałam przez zęby a następnie wstałam z podłogi - To twoja wina! Zaufałam ci a przez ciebie tutaj jestem!

- Córeczko.

- Córeczko?! - Zaśmiałam się patrząc wporst w jej oczy - I ty śmiesz mnie nazywać córeczką?

- Myślisz, że jeśli nie zależałoby mi na tobie to by cię porwali? Przepraszam, nie wiedziałam jakie ma zamiary Alexander - Powiedziała stając naprzeciwko mnie.

- Wiesz jaka jest prawda? Ten twój cały Alexander jest mądrzejszy od ciebie pomimo tego, że mmie porwał - Mówiłam spokojnym głosem starając się jakoś panować nad sobą - Jak ty mogłaś być tak naiwna i lecieć na pieniądze? Zostawić wszystko, męża, córkę i polecieć do jakiegoś bogacza, na którego wylałaś kawę.

- Lisa on mnie szantażuje - Powiedziała tak jakby to ona była najbardziej poszkodowana - Stracę cię. Nie ważne co zrobię. Stracę.

- Wiesz co? Chyba wolałambym umrzeć niż ponownie ci zaufać - Powiedziałam a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Pewnie udawane.

- Nawet tak nie mów. Nie pozwolę, aby cię skrzywdzili.

- Zepsułaś mi życie, nienawidzę cię! - Krzyknęłam a z moich oczu popłynęły łzy bezradności - Zrób coś, aby mnie stąd wypuścili.

- Możesz mnie nienawidzić, ale ja i tak nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.

- Więc spraw, aby mnie stąd wypuścili.

- Staram się coś zrobić, naprawdę.

- On każe ci zostać przy sobie. Czemu tego nie zrobisz? - Zapytałam zbliżając się bliżej niej - Wzbogaciłaś się na tyle, że już nie potrzebujesz sponsora? Znudziło ci się życie w Edynburgu?

- Nie. Zrozumiałam poprostu swój błąd. Powtarzałam ci już to wiele razy.

- Zejdź mi z oczu i zrób coś, abym stąd wyszła.

- Ale Lisa... - Zaczęła jednak nie udało się jej skończyć.

- Wyjdź! Już wolę siedzieć tu sama - Odpowiedziałam i odwróciłam się od niej.

- Pani Luizo - Odezwał się Carl, o którym kompletnie zapomniałam - Chyba pora stąd wyjść. Nie uda się wam dojść do porozumienia.

- Wyciągane cię stąd córeczko - Powiedziała blondynka, ostani raz patrząc na mnie a następnie wyszła wraz z mężczyzną.

Pokochać Śmierć Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt