2.

120 8 0
                                    

Wieczorem Hermiona nie nastawia budzika, bo wychodzi z założenia, że nie pomoże sobie, jeśli najdzie Snape'a o nieludzkiej godzinie ósmej czy dziewiątej rano, burząc mu porządek dnia. Wstaje więc koło dziewiątej, obudzona szczekaniem psa sąsiadów, i właściwie jest przeświadczona, że to jej dzień, że może zrobić absolutnie wszystko, i że żaden wywiad jej nie straszny.

W podobnym nastroju je śniadanie (czuje się jak najlepszy kucharz świata, chociaż je suche płatki i pije zbyt mocną kawę), wychodzi na ulicę (musi wrócić do domu, żeby zamknąć drzwi, o czym zwykle zapomina) i deportuje się z Londynu (ktoś widzi ją na ulicy, kiedy nagle się dematerializuje). Mina rzednie jej, kiedy uświadamia sobie, że jej dziennikarze nie przesadzali i że Snape mieszka w naprawdę parszywej okolicy, jednej z takich, w które bałaby się zapuścić po zmroku, gdyby nie miała własnej obstawy. Z pobliskiego kosza na śmieci wydobywa się odór gnijącego mięsa, więc ucieka tak szybko, jak pozwalają jej na to nogi. Zaraz za rogiem ulicy, w której był w miarę przyzwoity punkt aportacyjny i gdzie sama się przeniosła, odkrywa rzędy niemal identycznych, niskich i wąskich domków, z identycznymi, mikroskopijnymi ogródkami i nieidentycznie obłażącym ze ścian tynkiem. Krajobraz zlewa się z szaroburymi chmurami na niebie, a nad tym wszystkim dumnie króluje rozpadający się szeroki komin tudzież młyn, Hermiona nie jest pewna, zajmujący miejsce na końcu obskurnej uliczki.

Swoją wędrówkę rozpoczyna od rozeznania w terenie. Jeden z mężczyzn, których pyta o drogę, nie potrafi jej powiedzieć, gdzie ma iść, a drugi jest aż nazbyt chętny, żeby jej pomóc, więc Hermiona ucieka. Kilka ulic dalej pyta o drogę starszą kobietę z pożółkłymi zębami, która twardym i skrzeczącym głosem oznajmia jej, że ma iść prosto przed siebie i nie oglądać się, dopóki nie dojdzie do śmierdzącej rzeczki, wtedy musi przejść na drugą jej stronę i będzie prawdopodobnie na Spinners End, chyba że za bardzo się rozpędzi, wtedy będzie w Edynburgu. Hermiona nie kwestionuje instrukcji, idąc zastanawia się tylko, jak bardzo musiałaby się rozpędzić, żeby dojść aż do oddalonego o kilkaset kilometrów Edynburga. W końcu mija rzeczkę i znajduje się na ulicy mniej więcej równie obskurnej co ta, na którą się aportowała. Dodaje sobie otuchy myślą, że na pewno jej się uda i dzielnie szuka domu, który wygląda najbardziej w stylu Snape'a.

***

Wszystkie budynki wyglądają tak samo, więc ostatecznie puka do trzech drzwi. W pierwszych zostaje poszczuta agresywnym psem, wyglądającym na mieszaninę buldoga z wilczurem. W drugich zostaje po prostu zbyta stwierdzeniem, że mieszkańcy nie mają czasu na użeranie się z pijakami. Za trzecimi drzwiami wita ją mężczyzna kilka lat starszy od niej samej i uprzejmie wskazuje jej drzwi, do których powinna się kierować, zanim zatrzaśnie jej drzwi przed nosem. Jak się okazuje, w domu Snape'a nie ma nic nadzwyczajnego i tynk nie odchodzi ze ścian aż tak paskudnie, jak u sąsiadów, nie ma też wybitych okien załatanych kartonami ani nie widać, żeby dach był zerwany. Nie jest tragicznie, pociesza się Hermiona. Myśl o czymś miłym, powtarza sobie pukając, myśl o czymś miłym…

– Czego? – odzywa się znajomy głos z drugiej strony drzwi.

– Dzień dobry, panie profesorze – mówi spokojnie Hermiona. – Jestem z Proroka i chciałabym zadać panu kilka pytań.

– Mówiłem już, że nie udzielam wywiadów. Żegnam.

– Proszę mnie posłuchać, to ważne…!

– Powiedziałem: żegnam.

Hermiona słyszy tylko oddalające się od drzwi kroki. Chyba właśnie straciła swoją szansę.

***

Jako gryfonka z krwi i kości, po chwili dezorientacji odzyskuje ducha walki i postanawia tkwić pod jego domem tak długo, jak będzie trzeba, żeby udzielił wywiadu. Po niecałej godzinie plecy i nogi bolą ją tak bardzo, że musi usiąść na betonowych schodkach, a po kolejnej godzinie jest jej tak zimno, że jest bliska poddania się. Cierpliwość w końcu się opłaca i z domu wychodzi nie kto inny jak Severus Snape we własnej osobie i natychmiast depcze jej po ręce.

prorok codzienny|sevmioneWhere stories live. Discover now