6. Nienawidzisz mnie?

185 8 9
                                    

Przytuliłem cię mocniej, ograniczając twoje ruchy, kiedy próbowałaś mi uciec i biłaś mnie po ramionach. Nie chciałem byś zrobiła sobie krzywdę. Mnie to nie bolało, jednak ty mogłaś niechcący sobie zaszkodzić. Byłaś tak słaba i delikatna... Jak mógłbym pozwolić ci odejść, skoro potrzebowałaś mojej ochrony i opieki? Gdybyś tylko zdawała sobie sprawę, jak bardzo krucha i bezbronna jesteś, zrozumiałabyś, dlaczego to robię.

− Dolly, spokojnie.

− Nie! Chcę wrócić do domu. Wypuść mnie stąd...

− Dlaczego jesteś taka uparta? Nie prościej mi ulec?

− Nigdy ci nie ulegnę − wyszeptałaś. Pogłaskałem cię po głowie. To tylko kwestia czasu. Stanę się jedyną osobą w twoim życiu. Zostaniesz ze mną, choćbym miał cię trzymać w klatce, żebyś nauczyła się posłuszeństwa.

− Musisz coś zjeść, kruszynko − zmieniłem temat.

− Nie jestem głodna.

− Skarbie, musisz jeść. Zjedz chociaż jedną kanapkę.

Drżącymi palcami podniosłaś kromkę i zaczęłaś jeść małymi kęsami.

− Grzeczna dziewczynka. − Ucałowałem twoje czoło, a następnie zaniosłem na piętro.

− Dlaczego to robisz? − zapytałaś, kiedy posadziłem cię na łóżku. − Przecież nasz związek był udany, prawda? A teraz ty... ty zrobiłeś ze mnie swoją niewolnicę...

Przyciągnąłem cię na kolana i gładząc po włosach, wyszeptałem:

− To ja jestem twoim niewolnikiem, kwiatuszku. Wiem, że może to wyglądać inaczej, ale naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak na mnie działasz. Jesteś moją królewną, którą chcę rozpieszczać, chronić, dbać o nią. To ty masz nade mną władzę.

− Ale ja byłam z tobą dobrowolnie. Nadal by tak było, nie musiałeś mnie porywać.

− Dolly, ja po prostu boję się o ciebie. Na moment straciłem cię z oczu w domu Anki i gdybym znalazł się w tej łazience chwilę później, on by cię... − Zacisnąłem palce na twoich ramionach. − Nigdy sobie nie wybaczę, że nie było mnie przy tobie przez cały czas. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy zostawiłem cię bez opieki.

− Wiktor, ja nie jestem małym dzieckiem, które wymaga ciągłej kontroli.

− Nienawidzę, kiedy ktoś cię dotyka...

Spojrzałaś prosto w moje oczy, a następnie dotknęłaś opuszkami policzka. Ten delikatny gest − drobny, a dający tyle przyjemności − natychmiast mnie odprężył i wręcz zmusił do zamknięcia powiek. Naprawdę byłem twoim niewolnikiem, nikt nigdy nie miał nade mną takiej władzy, to było aż przerażające, a jednocześnie pełne uroku, zwłaszcza twoja nieświadomość, ile jesteś w stanie zdziałać jednym dotykiem czy nawet spojrzeniem. Tak czy inaczej, nie miałem zamiaru się temu opierać.

− Pomogę ci − powiedziałaś cicho i niepewnie. Otworzyłem oczy, nie rozumiejąc do czego zmierzasz.

− W czym chcesz mi pomóc? − spytałem i wtedy do mnie dotarło. Te oczy, to przerażenie, ostrożny ton, spięta sylwetka, jakbyś szykowała się na atak... Myślałaś, że jestem chory... − Masz mnie za chorego psychicznie?

− Nie, tego nie powiedziałam...

− Uważasz, że robię to wszystko, bo nad sobą nie panuję?

− Nie, ja tylko... Wiele przeszedłeś, twoi rodzice zginęli, musiałeś się szybko usamodzielnić... Może potrzebujesz z kimś o tym porozmawiać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 22, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tylko mojaWhere stories live. Discover now