1 Pierwsze symptomy

53 15 6
                                    

Midoriya pov.

Wchodzę do klasy, a u mojego boku Kacchan. Nic w tym dziwnego, bo przyjechaliśmy tu jednym autobusem. Jednak mimo wszystko w jego obecności czuję się niespotykanie dziwnie. Tak, jakbym nagle stał się o dwadzieścia kilogramów cięższy, a kiedy tylko tracę go z oczu lub zapominam o jego obecności... Wszystko wraca do normy.

Stan ten trwa już jakieś dwa tygodnie, czyli w sumie od rozpoczęcia szkoły średniej. Nawet moja mama zwróciła mi ostatnio uwagę, że dość nietypowo zachowałem się, kiedy wspomniała o obiedzie, na który chciałaby zaprosić rodzinę Bakugo. Pamiętam, że w tamtej chwili aż włos zjeżył mi się na myśl o obecności blondyna w moim domu. Jemu z resztą z pewnością również nie spodobałaby się koncepcja wspólnego posiłku. Czy to w mojej kuchni czy w jego. Dlatego też mój sukces, którym było dostanie się do U.A., świętowałem z mamą sam. Nie było tego popołudnia żadnych gości.

Potem jednak, gdy pierwszego dnia w murach nowej szkoły zorientowałem się, że razem z Kacchanem chodzę do jednej klasy, wiedziałem już, że nie będą to dla mnie łatwe lata. Najbliższy czas, który tu spędzimy znów będzie pełen wrogiej rywalizacji i sporów. Może nawet zostanę ponownie namówiony, aby popełnić samobójstwo? Ciekawe tylko czy wówczas ktoś się za mną wstawi. Ostatnio bowiem w klasie byliśmy sami z dwójką pachołków... Jego pachołków.

Na samo wspomnienie tej sytuacji, drżę.

Teraz w prawdzie znalazłem towarzyszy, ale na jak długo? W gimnazjum Kacchan bardzo szybko nastawił każdego przeciwko mnie. Czy teraz będzie tak samo? Czy muszę korzystać z nowych znajomości póki mam ku temu okazję?

I tak zatopiony w myślach, nie zauważam zupełnie kiedy siadam w swojej ławce, a tym bardziej nie dostrzegam Iidy stającego obok mnie. Chłopak mówi coś, ale zupełnie go ignoruję, dopóki nie macha mi ręką przed twarzą.

- Ziemia do Midoriyi! - woła energicznie, a ja mrugam, wyrywając się ze stanu, w jakim się znalazłem. Dopiero potem leniwie zwracam wzrok w jego stronę.

- Co...? - Mój głos jest słaby i cichy.

„Proszę, nie wyśmiewaj mnie..." - myślę, automatycznie drętwiejąc. Mój organizm nadal nie wyzbył się tego typu odruchów.

- Wszystko dobrze, Midoriya? - pyta Iida w końcu, ale wydaję mi się, że z początku nie o to pytał.

Jednak odpowiadam na jego pytanie, lekko się uśmiechając i kiwając głową.

- W porządku.

- Wyglądałeś dość blado - mówi, a ja dopiero teraz zauważam dziwny gwar panujący w sali. - W każdym bądź razie, pytałem czy wiesz coś o zbliżającej się dyskotece szkolnej. Ponoć wtedy odbędzie się uroczyste powitanie pierwszych klas na U.A. i inauguracja roku szkolnego.

- Inauguracja? - pytam, bardziej samego siebie niż przyjaciela. - Gdzieś widziałem kartki z ogłoszeniami. Ponoć wszystko mają zorganizować uczniowie trzeciej klasy kursu ekonomicznego.

Wtedy słyszę wyraźne fuknięcie dochodzące z ławki przede mną. Kacchan...

- Ekonomiści nie zajmowaliby się takim gównem, gdyby nie mieli więcej wolnego niż czasu przeznaczonego na zdobywanie bezużytecznej wiedzy. Idioci.

Między nami nastaje chwila napiętej ciszy, a moje serce kurczy się na myśl, co stanie się na tej dyskotece. Kacchan nie ma skrupułów pod żadnym względem.

- Nie powinieneś obrażać ludzi i ich pragnień zdobywania wiedzy, tylko dlatego że czujesz się lepszy! - woła ganiąco Iida, a ja omal nie zaczynam mu klaskać.

Albo ty albo nikt || BakuDekuWhere stories live. Discover now